Podstrony
- Strona startowa
- Chmielewska Joanna Zlota mucha.WHITE (2)
- Niziurski Edmund Ksiega urwisow.WHITE
- Chmielewska Joanna Wszystko czerwone.WHITE
- Niziurski Edmund Opowiadania.WHITE
- Martel Yann Zycie Pi.WHITE
- Ellen G. White Komentarz Biblijny
- Michal Psellos Kronika
- Andrzej Sapkowski Narrenturm (3)
- Orson Scott Card, Kathryn K
- Monaldi Rita Imprimatur T.1 Imprimatur
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Widocznie nie do końca.Pan Objawień klepnął go w plecy. Nie przejmuj się.Zależy ci?Anioł Zagłady odpowiedział krzywym uśmiechem. Nie jestem przejęty.Jestem wkurzony. Spojrzał na swoje ręce, ubra-nie i buty. I brudny.Przebiorę się, zanim Sophia okrzyczy mnie na dodatekśmieciarzem.Za dwie godziny przy bramie?Gabriel skinął głową. Na razie, Rafał.Rafael pomachał mu słabo.Daimon spojrzał na koniec skręta, w jego dziw-nych oczach mignął złoty błysk, a papieros zapłonął jak zapałka.Zdmuchnął pło-mień i zaciągnął się dymem. Muszę uważać, żeby nie przeholować, bo wtedy wybucha, parząc palce mruknął. Trzymaj się, Gabrysiu. Ty też.71Schodząc po marmurowych stopniach z tarasu do ogrodu, Frey wspomniałwykładaną emaliami wannę.Dwie godziny, pomyślał.To będzie przyjemna ką-piel.* * *Z zadowoleniem stwierdził, że w domu panuje porządek, a podczas jego dłu-giej nieobecności nic się nie zmieniło.Spędził ponad godzinę w kąpieli, zmieniłubranie, dosiadł Piołuna i wyruszył na miejsce spotkania.Nie musiał się spieszyć,więc wybrał dłuższą drogę przez spacerowe aleje i główną ulicę Hajot Hakados.Kopyta konia dzwięczały na wykładanych półszlachetnymi kamieniami brukach,a Daimon przyznał przed sobą, że zapomniał, jak piękne są wysokie Nieba Kró-lestwa.Przy bramie zastał czekającego Razjela.Wyróżniał się z daleka, ubrany, jaklubił, na błękitno i srebrno, wyprostowany w siodle, z czarnymi włosami splecio-nymi w warkocz. Jakie to gwiazdy sprowadziły cię do domu, Daimonie? zawołał. Ciemne, jak zawsze. Frey się uśmiechnął.Zrównawszy się z Razjelem,uścisnął go serdecznie.Jeśli mógł nazwać kogoś swoim przyjacielem, to z pew-nością właśnie jego.Pan Tajemnic wyglądał mizernie, ale wyraznie wracał dosiebie. Słyszałeś o Księdze? spytał.Daimon skinął głową. Cholerna historia.Bardzo oberwałeś?Razjel zaśmiał się gorzko. Och, na jakiś czas ktoś zgasił mi światło.Wysłałem Zofiela, mam nadzieję,że coś wywęszy. Ma szansę.W końcu jest najlepszym szpiegiem w Królestwie. A ja najlepszym magiem mruknął cierpko Razjel. No, dobra.Cou ciebie?Daimon podrapał się w policzek. W Sferach spotkałem Jagnię. Wiem, był u mnie Gabriel.Myślisz o tym samym co ja, prawda? O szcze-linie i Księdze, które dziwnym przypadkiem splatają się ze sobą w czasie.Zielona otoczka wokół zrenic Freya zmniejszyła się do cieniutkiej kreski. Tylko w bardzo, bardzo parszywych chwilach, Razjelu.Sięgnął do wewnętrznej kieszeni, wyciągnął pomiętego skręta i skrzywił się. Muszę skoczyć na Ziemię po porządne papierosy.Te wojskowe z mirryi kadzidła smakują jak sieczka.W zimnym błękicie oczu archanioła coś mignęło i zgasło.72 Podobno proponowałeś jakiemuś śmiertelnemu, żeby objął twoją posadę.Daimon rzucił Panu Tajemnic spojrzenie spod przymrużonych powiek. Skąd wiesz?Razjel wzruszył ramionami. Gadali tak jakiś czas temu.Usta Anioła Zagłady rozciągnął lekki uśmieszek. W takim razie gadali prawdę.Miałem chwilowe załamanie nerwowe.Mo-ja praca bywa stresująca.Wywaliłem w powietrze parę światów i poczułem sięznużony.Oczywiście nic z tego nie wyszło. Gabriel jedzie powiedział Razjel z ulgą, bo temat rozmowy okazał siębardziej drażliwy, niż sądził.Daimon miał za sobą wiele ciężkich przejść i czasempotrafiły go zaboleć uwagi pozornie całkiem niewinne.Archanioł Objawień zatrzymał Obłoka na środku ulicy i zamachał do nich,żeby dołączyli.Frey ruszył pierwszy, rzuciwszy peta na ziemię. Zrób to w pałacu Sophii poradził Razjel.Daimon wyszczerzył w uśmiechu zęby. Z przyjemnością.Na najładniejszy z jej dywanów.* * *Rezydencja Pistis Sophii składała się z kilku rozległych, płaskich budynkównakrytych niezliczoną ilością kopuł, lśniących w słońcu złociście.W oczach Da-imona wyjątkowy przepych i majestat budowli budził raczej niechęć niż podziw,choć mimo natłoku ciężkich, monumentalnych ozdób trudno było odmówić So-phii dobrego gustu.Raziło go sztywne, ceremonialne zachowanie służby, wylicza-nie nieskończonych tytułów i oczekiwanie w coraz to innych, olbrzymich, wykła-danych mozaikami komnatach.Czuł się jak we wnętrzu starej komody.Pomimorozmiarów sal i korytarzy brakowało mu przestrzeni. Mówiłem, że nie przyczepią się do miecza mruknął do Razjela. Mająbyć uprzejmi i nie prowokować zadrażnień.Archanioł Tajemnic przybrał minę pełną powątpiewania. Zanim zdążyłbyś go użyć, zastrzeliliby cię przemyślnie ukryci łucznicySophii.Daimon uśmiechnął się krzywo. Tak sądzisz? Ale pewny nie jestem odpowiedział z uśmiechem.Gabriel odwrócił się od ściany, opuścił rękę, którą gładził zawieszony na niejarras. Wiem, dlaczego mi się tu nie podoba westchnął. Nie ma okien.Dłu-go każe na siebie czekać.Jeśli jeszcze raz usłyszę, z ust kolejnego gnącego się73w pokłonach wezyra, że jestem Wielkim Eonem, Regentem Królestwa, PanemObjawień, Zemsty i Miłosierdzia to wpadnę w szał i popruję jej te gobeliny. Pożyczę ci miecza podsunął uprzejmie Frey.Wtem trzasnęły otwierane drzwi, w których pojawił się herold i cztery dżinnyw liberiach. Jaśniejąca Mądrością Pani Pistis Sophia, Dawczyni Wiedzy i Talentu, witaDostojnych Panów Regenta Królestwa, Wielkiego Eona. No, nie! stęknął poirytowany Gabriel..Pana Tajemnic, Księcia Magów.Razjel wydął wargi..oraz Abbaddona Niszczyciela, Anioła z Kluczem do Czeluści, Burzy-ciela Starego Porządku, Tańczącego na Zgliszczach.Daimon ziewnął.Herold zakończył litanię i zadął w fanfarę tak gorliwie i głośno, że Anioł Za-głady się skrzywił.Dżinny w liberiach rozstąpiły się, zginając karki w pokłonach,a następnie przyklękły po obu stronach wejścia.Do sali wsunął się wezyr, odzianyw turban oraz szatę tak długą i sztywną, że miał poważne kłopoty z najprostszymigestami. Dostojni i potężni panowie, zechciejcie łaskawie przestąpić progi tej kom-naty. Z pewnością zechcemy przerwał ostro Gabriel, ruszając do drzwi.Daimon i Razjel podążyli za nim, odepchnąwszy bezceremonialnie wezyra,który ze zdumienia zapomniał zamknąć usta.Na tronie, wzniesionym na podwyższeniu, siedziała Sophia w otoczeniu dwo-rek.Na widok aniołów wstała i popłynęła ku nim przez komnatę, urokliwa jakwczesny, słoneczny pazdziernik.Miała na sobie szatę w kolorze złota i burgunda,wyszywaną w sceny polowań na gryfy, rubinową kolię i diadem na kunsztownieufryzowanych włosach.Natomiast aniołowie byli ubrani cokolwiek ostentacyjnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]