Podstrony
- Strona startowa
- Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688) (5)
- Kurt Vonnegut Rzeznia numer piec
- Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688) (2)
- Vonnegut Kurt Galapagos (SCAN dal 688) (4)
- Vonnegut Kurt Galapagos
- Vonnegut Kurt Galapagos (2)
- Vonnegut Kurt Galapagos (3)
- Jones James Stad do wiecznosci
- Boyd William Jak lody w słońcu
- Peón de Rey 72
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- odbijak.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dręczyły nas pytania, na które chcieliśmy jak najszybciej otrzymać odpowiedź.Oni chcieli wiedzieć, kto to jest Bokonon.Oburzała ich sama myśli, że ktoś może przeciwstawiać się “Papie" Monzano.Ja natomiast nie wiadomo dlaczego poczułem, że muszę się natychmiast dowiedzieć historii stu męczenników za demokrację.Pierwsi otrzymali odpowiedź państwo Crosby.Ponieważ nie rozumieli miejscowego dialektu, musiałem służyć im za tłumacza.Zasadnicze pytanie, jakie Crosby zadał kierowcy, brzmiało:- Kto to jest, do diabła, ten szczyl Bokonon?- Bardzo zły człowiek - odpowiedział kierowca.W jego wykonaniu brzmiało to: “Parrso sly clofiek."- Komunista? - spytał Crosby, kiedy mu przetłumaczyłem odpowiedź.- Oczywiście.- Czy ma jakichś zwolenników?- Co proszę?- Czy są tacy, którzy się z nim zgadzają?- Nie, panie - odpowiedział kierowca skwapliwie - nie ma głupich.- Dlaczego go do tej pory nie złapali? - dopytywał się Crosby.- Trudno go znaleźć - odpowiedział kierowca.- Bardzo sprytny człowiek.- Ktoś przecież musi go ukrywać i karmić, inaczej dawno już by go złapano.- Nikt go nie ukrywa, nikt go nie karmi.Nie ma głupich.- Jest pan pewien?- No pewnie - odpowiedział kierowca.- Każdy, kto nakarmi tego starego wariata, każdy, kto go przenocuje, pójdzie na hak.Nikt nie chce iść na hak.68.STU MECENIKUFSpytałem kierowcę, kto to byli męczennicy za demokrację.Właśnie zobaczyłem, że bulwar, wzdłuż którego jedziemy, nosi nazwę Bulwaru Stu Męczenników za Demokrację.Kierowca opowiedział mi, że Republika San Lorenzo wypowiedziała wojnę Niemcom i Japonii w godzinę po ataku na Pearl Harbor.San Lorenzo powołało pod broń stu ludzi, aby stanęli w obronie demokracji.Tych stu ludzi załadowano na statek płynący do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieli zostać przeszkoleni i uzbrojeni.Okręt ten został zatopiony przez niemiecką łódź podwodną natychmiast po wyjściu z portu.- To so meceniki sa temokracje - powiedział.Co miało znaczyć: “To są męczennicy za demokrację."69.WIELKA MOZAIKAPaństwo Crosby i ja poczuliśmy się bardzo dziwnie, kiedy okazało się, że jesteśmy pierwszymi gośćmi w nowym hotelu.Nasze nazwiska były pierwszymi, jakie miały znaleźć się w hotelowej księdze gości.Crosby pierwszy podszedł do kontuaru, ale widok dziewiczo czystej księgi tak go zaskoczył, że nie mógł się zdecydować na złożenie podpisu.Musiał się przez chwilę zastanowić.- Może pan się wpisze pierwszy - zwrócił się do mnie.I broniąc się przed posądzeniem, że jest przesądny, oświadczył, że pragnie sfotografować człowieka układającego wielką mozaikę na świeżym tynku w hotelowym hallu.Mozaika przedstawiała wysoki na dwadzieścia stóp portret Mony Aamons Monzano.Człowiek, który pracował nad nim siedząc na szczycie drabiny, był młody i muskularny.Jedyny jego strój stanowiły płócienne białe spodnie.Był biały.Artysta układał z listków złota włosy opadające na łabędzią szyję Mony.Crosby poszedł, aby go sfotografować, i po chwili wrócił, oświadczając, że jest to największy szczyl, jakiego kiedykolwiek spotkał.Jego twarz miała kolor soku pomidorowego, kiedy mi to mówił.- Nie można się do niego odezwać słowem, żeby zaraz wszystkiego nie przekręcił - dodał.Podszedłem więc i ja do artysty, obserwowałem go przez chwilę i powiedziałem:- Zazdroszczę panu.- Wiedziałem, że tak będzie - westchnął.- Wiedziałem, że jak będę czekać odpowiednio długo, to znajdzie się ktoś, kto przyjdzie i pozazdrości mi.Powtarzałem sobie, że muszę być cierpliwy, a wcześniej czy później trafi tu jakiś zazdrośnik.- Pan jest Amerykaninem?- Mam to szczęście.Ani na chwilę nie przerwał swojej pracy, mój wygląd wyraźnie go nie interesował.- Czy pan też chce mnie sfotografować?- Ma pan coś przeciwko temu?- Myślę, więc jestem, a skoro jestem, to można mnie fotografować.- Niestety nie mam przy sobie aparatu.- Więc, na litość boską, niechże pan biegnie po niego! Chyba nie należy pan do tych, którzy polegają na swojej pamięci?- Myślę, że nieprędko zapomnę twarz, nad którą pan pracuje.- Zapomni pan w chwili śmierci, podobnie jak ja.Kiedy umrę, mam zamiar zapomnieć wszystko, i panu radzę zrobić to samo.- Ona panu pozowała, czy też robi pan to na podstawie fotografii albo czegoś takiego?- Czegoś takiego.- Proszę?- Robię to na podstawie czegoś takiego - postukał się po skroni.- Mam wszystko w tej swojej godnej pozazdroszczenia głowie.- Pan ją zna?- Mam to szczęście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]