Podstrony
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa GrÄ dzkiego
- Witkiewicz Stanislaw Ignacy Mister Price czyli Bzik Tropika
- Markert Wojciech Generał brygady Stanisław Franciszek Sosabowski 2012r
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (SCAN dal 1
- Pagaczewski Stanislaw Porwanie profesora Gabki (3)
- Pagaczewski Stanislaw Misja profesora Gabki
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Michelle Moran Heretycka Królowa
- Moorcock Michael Corum 3 Krol Mieczy
- Tolkien J.R.R Wyprawa (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motyleczeq.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— I wszyscy o tym wiedzą? I mogą z tym żyć?— Nic podobnego.Nikt o tym nie wie.— Ani pogłosek, ani plotek?— Plotki są wszędzie.Ale proszę pamiętać, że istnieje amnestan.Są rzeczy, o których wie każdy, i są takie, o których nie wie nikt.Farmakokracja ma swą część jawną i skrytą; pierwsza wspiera się na drugiej.— To nie może być.— O? Czemu?— Bo ktoś musi dbać o te słomianki, i ktoś musi produkować fajanse, z których naprawdę jemy, i tę bryję, która udaje pieczyste.I wszystko!— Ależ tak.Ma pan rację, wszystko musi być wytwarzane i zachowywane, cóż z tego?— Ci, którzy to robią, widzą i wiedzą!— Skąd znowu.Myśli pan wciąż archaicznymi kategoriami.Ludzie myślą, że idą do szklanej fabryki-oranżerii; przy wejściu dostają antyhal i dostrzegają gołe betonowe mury i robocze stanowiska.— I chcą pracować?— Z największym zapałem, ponieważ dostają też dawkę sakryficyny.Praca jest tedy poświęceniem, czymś szczytnym; po zakończeniu dość łyku amnestanu czy memnolizyny, a wszystko, co się zobaczyło, ulega zapomnieniu!— Do tej pory obawiałem się, że żyję w halucynacji.Teraz widzę, jaki byłem głupi! Boże, jakżebym chciał wrócić! Co bym za to dał!— Wrócić, dokąd?— Do kanału pod hotelem Hiltona.— Nonsens.Zachowuje się pan nierozważnie, bym nie powiedział: głupio.Powinien pan robić to, co wszyscy, jeść i pić jak wszyscy, wówczas otrzymywałby pan niezbędne dawki optymistanu, serafinoli, i był by pan w wyśmienitym humorze.— Więc i pan jest adwokatem diabła?— Bądźże pan rozsądny.Cóż to za czyn diabelski, jeśli lekarz kłamie w potrzebie choremu? Skoro musimy już tak mieszkać, żyć, jeść — lepiej, gdy się to nam przedstawia w ślicznych opakowaniach.Maskony działają niezawodnie, z jednym tylko wyjątkiem, więc co w nich złego?— Nie czuję się na siłach dyskutować teraz z panem na ten temat — powiedziałem, ochłonąwszy trochę.— Proszę mi tylko odpowiedzieć na dwa pytania, przez pamięć dawnych czasów: jaki to jest wyjątek w działaniu maskonów? I w jaki sposób doszło do rozbrojenia powszechnego? Czy i ono jest mirażem?— Nie, na szczęście jest całkiem realne.Ale, by to panu wyjaśnić, musiałbym się uciec do wykładu, a czas już na mnie.Umówiliśmy się na dzień następny; przy pożegnaniu ponowiłem pytanie o defekt maskonów.— Proszę pójść do Wesołego Miasteczka — rzekł profesor, wstając.— Jeśli chce pan niemiłych rewelacji, wsiądzie pan do największej karuzeli, a gdy uzyska ona pełne obroty, zrobi pan scyzorykiem dziurkę w osłonie kabiny.Osłona jest konieczna właśnie dlatego, że w czasie wirowania fantazmaty, jakimi maskon zaćmiewa realność, ulegają przemieszczeniom — jak gdyby siła odśrodkowa rozsuwała końskie okulary.Zobaczy pan, co się wychyla wtedy spoza pięknych ułud.Piszę te słowa o trzeciej w nocy, złamany.Cóż mogę do tego dodać? Rozważę poważnie projekt ucieczki od cywilizacji, zaszycia się w jakąś głuszę.Nawet Galaktyka przestała mnie wabić, jak nie kuszą podróże, gdy nie ma z nich dokąd wrócić.5 X 2039.Wolne przedpołudnie spędziłem w mieście.Z ledwie powściąganym przerażeniem wpatrywałem się w powszechne oznaki komfortu i luksusu.Galeria sztuki na Manhattanie zachęca do kupowania za bezcen oryginalnych płócien Rembrandta i Matisse’a.Obok oferują wspaniałe meble w stylu Ludwików, marmurowe kominki, trony, zwierciadła, zbroje saraceńskie.Moc różnych aukcji — sprzedaje się domy jak ulęgałki.A ja sądziłem, że żyję w raju, w którym każdy może sobie „popałacować”! Biuro rejestracji samozwańczych kandydatów do nagrody Nobla na Piątej ulicy też wyjawiło mi swą właściwą naturę: każdy może mieć Nobla, podobnie jak pozawieszać ściany mieszkania najcenniejszymi dziełami sztuki, jeśli jedno i drugie jest tylko szczyptą proszku drażniącego mózg! Największa perfidia w tym, że część zbiorowej ułudy jest jawna, można więc naiwnie zakreślić granicę oddzielającą fikcję od rzeczywistości, a ponieważ spontanicznie nikt nie reaguje już na nic — chemicznie ucząc się, kochając, buntując, zapominając — różnica między uczuciem wymanipulowanym i naturalnym przestała istnieć.Szedłem ulicami zaciskając kułaki w kieszeniach.O, nie potrzebowałem amokoliny ani furyasoli, by doznawać wściekłości! Moja tropicielsko uskrzydlona myśl trafiała wszystkie pusto brzmiące miejsca tego monumentalnego oszukaństwa, tej rozrosłej poza horyzonty dekoracji.Dzieciom podają syropki ojcobijcze, potem, dla rozwoju osobowości, kontestan i protestolidynę, a dla uśmierzenia wznieconych porywów — sordyn i kooperantan; policji nie ma, po co, skoro jest kryminol; apetyty zbrodnicze gasi „Procrustics Inc.”; dobrze, że omijałem dotąd teosięgarnie, bo i w nich jest tylko zestaw preparatów wiaropędnych, łaskodajnych, sumienidki, peccatol, absolvan, i nawet świętym można zostać dzięki sacrosanctyzydazie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]