Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Callan Method 04
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powodów powszechnego zlodowacenia było wiele.Między innymi taki, że Słońce nasze grzało, czy raczej promieniowało znacznie słabiej aniżeli obecnie, więc można by rzec, że się dopiero rozgrzewało.Ponadto skład atmosfery różnił się od dzisiejszego tak bardzo, że nie zaszedł nawet cień klimatycznego ocieplenia, zwanego efektem cieplarnianym, ponieważ ani dwutlenku węgla, ani metanu nie było w atmosferze.Tym samym nie było gazów, które zatrzymują idące od Słońca ciepło.Tak mroźna miała być epoka rozciągająca się na ponad dwa, a może dwa i pół miliarda lat.Potem jednak, a mianowicie późno, bo w kambrze, doszło do ewolucyjnej eksplozji gatunkotwórczej, kiedy to lody poczęły topnieć od równika na północ i na południe, zaś cała geosfera podlegała podwójnemu podgrzewaniu: z zewnątrz przez rozgrzewające się Słońce, od wnętrza zaś przez rodzącą wulkany erę sejsmicznych zaburzeń.Rzecz oczywista, mowa jest o procesach, które trwały nie setki tysięcy, ale miliony lat, zaś jedną z odnóg owej prageologicznej hipotezy obrazuje obecnie Europa, księżyc Jowisza, który również, jak niegdyś Ziemia, okryty jest trzaskającym niezliczonymi pęknięciami pancerzem lodowym.Co prawda niezliczone pęknięcia tych lodów, widoczne na fotografiach dokonanych przez sondę Galileusz, nie mają tej samej przyczyny powstania, jaka działała na Ziemi: kruszenie lodowej pokrywy Europy powodują bowiem w dużej mierze grawitacyjne pływy wywołane przez największą planetę naszego systemu, Jowisza.Stąd zresztą wzięły się wygłaszane ostatnio nadzieje, że być może pod rozpękłą skorupą lodową Europy kryją się najprostsze formy życia.Wróćmy jednak do Ziemi kambryjskiej.Jest rzeczą bardzo dziwną, że według najświeższych hipotez, do pierwszych żyjątek należały jednokomórkowe ustroje zdolne do fotosyntezy, czyli przysposobione do takich przemian, jakich energetycznie potrzebuje życie, dzięki bezpośredniemu transformowaniu kwantów energii promienistej dla podtrzymania protoplazmatycznej aktywności.Jakkolwiek mój Golem XIV powiedział był coś podobnego, nie twierdzę, że był on dzięki mojemu autorstwu nieomylny.W każdym razie życie, już wielokomórkowe, a jeszcze bytujące w oceanach, również na ich dnie, w kambrze na dobre wypełzło na ląd.Jednak dopiero później, być może z alg i sinic, powstały rośliny, najpierw nago—, potem okrytozalążkowe, a wreszcie drzewostany, lecz nie będąc wtajemniczonym w paleobotanikę, nie potrafię nawet rodzących się dziś koncepcji epok roślinotwórczości nazwać diachronicznie i taksonomicznie.Od kambru, z jego wybuchową radiacją specjacyjną, dzieli nas około pięciuset milionów lat.Powyższe streszczenie najnowszych hipotez dotyczących przeszłości Ziemi zdaje się wchodzić w kolizję z porządkiem tradycyjnej klasyfikacji geologicznej.Wiadomo nam jednak, że jeszcze w paleozoiku doszło do zoocydu, w którym zginęło 90% żywej masy biosfery.Zoocyd, w którym zginęły dinozaury i wszystkie inne zwierzęta o masie większej niż dwadzieścia kilogramów, był hekatombą od permskiej znacznie skromniejszą.W owym czasie lądowy prakontynent już był się rozpękł i rozszedł tak, że powstały dwa wielkie bloki, rozmieszczone na podziemnych płytach i rozdzielone Atlantykiem.Najmniejszy z kontynentów, Australia, oddzielił się od Eurazji najpóźniej.Wskutek tego ssaki, które tam powstały, pozostały torbaczami.Natomiast w Eurazji i w obu Amerykach zachowały się ssaki, jako łożyskowce.Jednakowoż ta dalsza historia Ziemi, ważna dla nas o tyle, że ze ssaków wyodrębniła się gałąź hominoidów, a z niej hominidy, których tworem ostatecznym myśmy się stali, po zawiłych przemianach, które pozostawiły po sobie szczątki na przykład australopiteka, potem licznych powstałych już monofiletycznie w Afryce Południowej, aż po radiację człowieka rozumnego, czyli nas właśnie, jest już dość dobrze rozpoznana.Jest ona jednak rozpoznana jedynie w tym sensie, że dzięki rozmaitym badaniom (na przykład izotopowego składu paleontologicznych ostatków kości) mniej więcej wiemy, jakie gatunki były wcześniejsze, a jakie późniejsze.Nie wiemy jednak, dlaczego mózgowie kolejnych podgatunków człowieka powiększało się, nie wiemy, dlaczego pojemność czaszki neandertalczyka była większa od współczesnej średniej, a nie wiemy w znacznej mierze dlatego, że specjaliści trzymają się słusznego poglądu, iż ewolucja naturalna nie jest procesem teleologicznym, czyli nie zmierza ku jakiemuś celowi (którym mielibyśmy być na przykład my, ludzie).Tak zatem, ślady odczytywane głównie z mineralnych skamielin wywoływanych zmianami biegunów magnetycznych Ziemi, stanowią dzisiaj podstawowy trop rekonstrukcji epok minionych.W gruncie rzeczy, zarówno geologiczne, jak i biosferyczne, uświęcone już naukowo ustalenia podlegają niezwykłej rewolucji.Wiemy, że homo neandertalensis sapiens przez tysiąclecia współistniał z homo sapiens sapiens, czyli z nami, lecz nie jest rozstrzygnięty spór o to, jaki był stosunek wzajemny obydwu.Dowiedziono już kanibalizmu człowieka pierwotnego, który rozłamywał krzemieniami długie kości pobratymców, żeby nasycić się ich szpikiem, lecz jest to obecnie niezbyt przerażające, jeżeli do naszych rozważań wsączymy wiedzę o świecie współczesnym.Człowiek rozumny, jako końcówka zmagań biosferycznych, może być badany dokładniej aniżeli żywotwory sprzed setek milionów i miliardów lat.Obraz Ziemi, jako lodowej kuli zamykającej w sobie ocean, jest istotną innowacją, a tym samym przedmiotem gwałtownych sporów i dyskusji fachowców, do których nie należę.Najogólniej można by rzec, że historia ludzkości jest wymierna sekundomierzem, w przeciwieństwie do historii biosferycznych przemian.Przeszłość rzeczywiście zmienia się na naszych oczach i tym samym jej różnorodne obrazy naukowopochodne są nie mniej mgliste i trudnopoznawalne jak te obrazy, którymi raczy nas przewidywanie przyszłości.Tertio millennio advenienteW całkowitym odosobnieniu od światowych informacji napisałem Sumę technologiczną.Chciałbym zarówno ją, jak książki jeszcze starsze od niej, na przykład Dialogi, przyłożyć do aktualnych, solidnie podpartych autorytetami naukowymi prognoz, zawartych między innymi w grudniowym numerze miesięcznika „Scientific American” z roku 1999.John Maddock twierdzi, że najważniejsze odkrycia czekającego nas półwiecza będą tak zadziwiające, że nie potrafimy sobie ich nawet wyobrazić.Steven Weinberg z kolei wyraża słabą nadzieję, że fizyka cząstek elementarnych dokona znacznego postępu, ale zarazem sądzi, iż do porządnego utworzenia kompletnej wielkiej teorii będzie nam po prostu brakowało energetycznych mocy, albowiem potrzeba ich co najmniej 10 do16 potęgi ergów (nawet system równy rozmiarami okołosłonecznej orbicie ziemskiej byłby dla wytworzenia takiej energii niedostateczny)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]