Podstrony
- Strona startowa
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Delinsky Barbara Ogród marzeń
- Stephen King Marzenia i Koszmary 2
- Stephen King Marzenia i koszmary 2 (2)
- Stephen King Marzenia i Koszmary 2 (3)
- Marzenia i Koszmary 2
- Corel DRAW (4)
- Kilinski Jan Pamietniki
- Wasiliadis Mikołaj Tajemnica Âśmierci
- Prokopiusz z Cezarei Historia Sekretna (6)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chociaż słyszała pobrzękiwanie bransoletek Madeleine, którakręciła się za jej plecami, nie reagowała na to, dopóki nie skończyła swoichnotatek.Potem odwróciła się i znieruchomiała ze zdumienia. Proszę zobaczyć, nie mam żadnych brodawek. Dobry Boże! mruknęła Deidra.Po chwili opanowała się izwróciła do Madeleine: Teraz rozumiem, dlaczego chcesz pozować nago.Masz nieskazitelne ciało.Moja droga, czy możesz podejść do okna? Potemodwróć się powoli i wróć tutaj.Madeleine idąc spoglądała na wiszące na ścianach zdjęcia z okładekmagazynów.Wydawało jej się, że twarze ze zdjęć patrzą na nią z zawiścią.Zupełnie nie zdawała sobie sprawy, że spojrzenie, które odkryła Deidra,wystarczająco przypieczętowało jej przyszłość.Madeleine sądziła, że towyłącznie jej ciało wywiera na ludziach tak wielkie wrażenie.Kiedy stałanaga, nie obchodziło jej nic poza swym osobistym urokiem.Spojrzała naswe piersi i dłońmi delikatnie dotknęła pośladków.Większą przyjemnośćniż oglądanie własnego nagiego ciała dawało jej tylko zbliżenie z Paulem.Teraz, kiedy pomyślała o nim, zapragnęła go z taką mocą, że przez momentzapomniała, gdzie się znajduje.Palcami dotknęła sutek.Uniosła głowę iwtedy zorientowała się, że stoi przy oknie.Spojrzała na ulicę i naglezapragnęła zakończyć to spotkanie, pójść do niego, położyć się przy nim,czuć dotknięcie jego ud, a potem mieć go głęboko w sobie i czekać naorgazm tak wspaniały, jakiego nie zaznała z żadnym innym mężczyzną.Nicpoza nim nie miało dla niej znaczenia.172RLTPukanie do drzwi przywróciło ją do rzeczywistości, ale kiedyodwróciła się, ogień w jej oczach płonął nadal. Ach, Roy, wejdz i poznaj pannę Madeleine Deacon powiedziałaDeidra.W jej głosie brzmiało rozbawienie, wywołane widokiem zdumieniana twarzy mężczyzny. Madeleine, to jest mój współpracownik, RoyWelland.Zajmuje się kontaktami z prasą i środkami przekazu.Madeleineakurat prezentowała swoje talenty poinformowała Roya.Roy zamknął drzwi, ale oczy wciąż utkwione miał w Madeleine.Zdawał sobie sprawę, że Deidra patrzy na niego, ale nie mógł się odwrócić.Jakaś nieodparta siła przytrzymywała jego wzrok na tej dziewczynie.Nigdyw swym czterdziestoletnim życiu nie odczuł takiego pociągu do kobiety.Potem ten gorączkowy blask w jej błękitnych oczach zaczął przygasać i czarprysł.Zerknął na Deidrę, zmusił się do uśmiechu, wyciągnął rękę takobojętnie, jak gdyby codziennie przedstawiano mu nagą kobietę. Miło mi zachrypiał.Potem odchrząknął i wygłosił powitalnąformułkę.Deidra zaczęła porządkować przedmioty na biurku.Musiała czymś sięzająć, żeby nie wybuchnąć śmiechem.Roy i Madeleine wyczekującopatrzyli na Deidrę, ale ona ciągle nie mogła wydobyć z siebie głosu.Potemuśmiech rozjaśnił pociągłą, pokrytą śladami po ospie, twarz Roya.Uniósł wgórę dłoń Madeleine i zawołał: Co tu można powiedzieć? Tylko to, że jeśli ta dziewczyna zechcewykorzystać siłę swego spojrzenia, to świat oniemieje. Zerknął przezramię na Deidrę i zapytał: Jakiego jesteś zdania? O tak! Zgadzam się z tobą odparła.Madeleine patrzyła to na nią, to na niego.Nie bardzo wiedziała, czymoni mówią.Potem z uśmiechem zapytała:173RLT Czy to znaczy, że angażujecie mnie? Niewątpliwie odparł Roy. Teraz pozostało nam tylko znalezć prawdziwego fotografa.powiedziała Deidra. Tak, tak, ale jest tu coś jeszcze.Zastanawiam się. Ja mam pieniądze przerwała mu Madeleine. Nie wiem, czy towystarczy, ale przynoszę na początek dziesięć tysięcy funtów.Deidra zamyśliła się przez chwilę.Już wcześniej zastanawiała się,kiedy Madeleine wystąpi z tą propozycją, chociaż teraz, gdy ją poznała,wiedziała, że zaangażuje tę dziewczynę tak czy inaczej.Podniosła się zkrzesła i powiedziała: Ubierz się, moja droga.Na pewno jest ci chłodno.Unikając wzroku Roya czekała, aż Madeleine założy sukienkę.Potem podeszła do drzwi. Zostaw czek mojej sekretarce.Za parę dni zatelefonuję do ciebie.Madeleine znieruchomiała. O nie! Taka głupia to ja nie jestem stwierdziła.Deidra uśmiechnęła się z zakłopotaniem. Powiedz, o co ci chodzi?Madeleine zarumieniła się i opuściła głowę. Ach, rozumiem.Obawiasz się, że chcemy tylko wyłudzić od ciebiepieniądze, a potem. Nie przerwała jej Madeleine. Ja tylko.Deidra zerknęła na Roya i objęła dziewczynę ramieniem. Pozwól, że coś ci powiem, moja droga.Już po tym pierwszymspotkaniu jestem pewna, że posiadasz pewne uzdolnienia, które sąwyjątkowo rzadkie.Roy i ja mamy jeszcze jednego współpracownika.174RLTNazywa się Dario i jest fotografem.Razem potrafimy, korzystając z twoichkwalifikacji, zapewnić ci błyskotliwą karierę.Masz na to moje słowo.Uwierz mi, że natychmiast skontaktuję się z tobą, gdy tylko będę miała cośodpowiedniego dla ciebie. Jak pani sądzi, kiedy to nastąpi? zapytała Madeleine. Wkrótce. Deidra otworzyła drzwi. Jeszcze jedno.Te zdjęcia wmagazynach.Możemy już teraz ustalić termin.Powiedzmy miesiąc, dobrze? Jeden miesiąc! Madeleine powstrzymywała się, żeby nie krzy-czeć z radości.Deidra skinęła głową, potem stojąc w drzwiach patrzyła, jakMadeleine wręcza czek sekretarce.Pomachała dłonią na pożegnanie izamknęła drzwi.Pełnym rozbawienia wzrokiem spojrzała na Roya. Szkoda, że nie możesz widzieć swojej twarzy.Roy uśmiechnął się i potrząsnął głową. Już od wielu lat widok nagiej kobiety nie zrobił na mnie takiegowrażenia przyznał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]