Podstrony
- Strona startowa
- Brian Herbert & Kevin J. Anderson Dune House Atreides
- The Career Survival Guide Dealing with Office Politics Brian OConnell
- Aldiss Brian W Wiosna Helikonii (SCAN dal 918)
- Aldiss Brian W Mroczne lata swietlne
- D'Amato Brian Królestwo Słońca 01 2
- D'Amato Brian Królestwo Słońca 01 1
- Aldiss Brian W Wiosna Helikonii
- Chmielewska Joanna Duza polka (4)
- McNaught Judith Raj
- Peter Zarrow China in War
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartaparszowice.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiktor Szukszin był zmęczony, fizycznie i psychicznie.Skończył pracę i skierował się w stronę domu.Szedł po oblodzonych kamieniach.Odrzucił siekierę i wszedł przez ogrodowe drzwi do gabinetu.Jeszcze dwa kroki.i zamarł!Cały dom był pełen dziwnych mocy, wręcz cuchnął ESP, powietrze drgało od obcych energii.Drzwi ogrodowe zatrzasnęły się tuż za nim! Obrócił się.- Kto.? Co.? - wykrztusił.Naprzeciw stali dwaj mężczyźni, jeden z nich trzymał pistolet wycelowany prosto w niego.Rozpoznał radziecki model broni.Poczuł jak przeznaczenie zaciska go w swojej twardej dłoni.Myślał nieraz, że pewnego dnia może się spodziewać wizyty, ale dlaczego teraz? Dlaczego w tej chwili?- Siadajcie, towarzyszu - powiedział wyższy.Maks Batu popchnął krzesło, na które Szukszin opadł.Batu stanął za oparciem, Dragosani naprzeciwko., Emanacja ESP obezwładniała go, jego mózg pływał w nicości.O tak, ci dwaj przybyli z pewnością z Zamku Bronnicy” - pomyślał.- Esperzy! - wypluł słowo Szukszin.- Ludzie Borowica! Czego ode mnie chcecie?- Masz wiele powodów, żeby źle wyglądać - mówił ponuro Dragosani.- Zdrajca, szantażysta, prawdopodobnie morderca.Szukszin zerwał się z miejsca.Batu położył ciężkie łapy na jego ramionach.- Zapytałem, czego ode mnie chcecie?- Twojego życia - odrzekł nekromanta.Wyjął z kieszeni tłumik, przymocował do lufy pistoletu, podszedł i przyłożył broń do czoła zdrajcy.- Tylko twojego życia.Maks ostrożnie odsunął się.- Poczekajcie - wrzasnął - robicie błąd.Borowic nie podziękuje wam za to.Dużo wiem o Brytyjczykach.Nadal dla was pracuję, na swój sposób.Nawet teraz!- Teraz? - zapytał Dragosani, Nie zamierzał zastrzelić Szukszina, chciał go tylko nastraszyć.Zastrzelenie to był niedobry sposób uśmiercania, z punktu widzenia nekromanty.Borys zaplanował jego śmierć inaczej - bardziej interesująco.Pragnął dowiedzieć się wszystkiego, co możliwe za pomocą konwencjonalnego przesłuchania, zabrać Szukszina do łazienki, związać i włożyć do wanny pełnej zimnej wody.Dragosani miał zamiar użyć jednego ze swych chirurgicznych skalpeli do nacięcia nadgarstków i obiecać, że gdy Szukszin powie wszystko, rany zostaną opatrzone i będzie wolny.Szukszin oczywiście będzie miał mało czasu na odpowiedź, czas, do kiedy krew zabarwi wodę na kolor purpurowy.Cokolwiek powie - nie będzie miało znaczenia.Kiedy umrze, Dragosani wypłucze ciało, wyjmie z wanny i wtedy.dokończy przesłuchania.Odsunął pistolet.- Co „teraz”?Szukszin starał się przełamać strach i nienawiść.Jego życie wisiało na włosku, musiał uporządkować myśli, zełgać jak nigdy przedtem.- Wiecie, że jestem „wykrywaczem”?- Oczywiście.Borowic przysłał cię tutaj z tym zadaniem: wykrywać i zabijać.Widocznie się nie spisałeś.Nie zważał na ironię w głosie Borysa.- Zanim wszedłem, już wiedziałem, że jesteście, czułem waszą obecność.Obydwaj posiadacie potężne ESP, szczególnie ty - spojrzał na Dragosaniego.- Wiem, co to „wykrywacz”, Szukszin, więc nie kręć, mów dalej.- Nie kręcę.Chciałem powiedzieć o człowieku, którego chcę zabić.dzisiaj!Dragosani i Batu wymienili spojrzenia.- Kto to jest?- Nazywa się Harry Keogh, to mój przybrany syn.Ma talent, który odziedziczył po swojej matce.Zabiłem ją szesnaście lat temu.- Rosjanin wpatrywał się w nekromantę.- Zabiłem ją.Raniła mnie jak wszyscy esperzy, jej talent doprowadzał mnie do obłędu!- Zapomnij o niej - mruknął Borys.- Co z tym Keoghem?- Właśnie do tego zmierzam.Jego talent jest.ogromny! Rozumiesz? Im większy, tym bardziej mnie rani.Więc zabijam go nie tylko dla ciebie, ale i dla siebie!Dragosani zainteresował się.Zawsze znajdzie czas, by zakończyć porachunki z Szukszinem, ale skoro Harry Keogh jest tak potężny, chciał coś o nim wiedzieć.- Myślę, że możemy się dogadać - powiedział w końcu i odłożył pistolet.- Kiedy dokładnie zamierzasz zabić tego człowieka? I jak?Szukszin przedstawił swoje zamiary.Kiedy Szukszin wrócił do domu, Harry podążył do samochodu i zjechał ze wzgórza w kierunku Bonnyrigg.Na dole zaparkował na poboczu, przeszedł polami w kierunku rzeki.Ciężkie płatki śniegu, spadające z czarnego nieba pogłębiały ponury nastrój.Wszystko to przypominało mgliste kolory zimowych pejzaży w dawnym malarstwie.Harry skierował się w górę rzeki, do miejsca spoczynku matki.Nie wiedział dokładnie, gdzie to jest.Chciał się upewnić, że potrafi ją zawsze odnaleźć.Spacerował po lodzie.- Mamo, słyszysz mnie? Pojawiła się natychmiast.- Harry, to ty? Tak blisko! - I znów jej bolesny strach.- Harry! Czy to.teraz?- Teraz, mamo - ale nie dodawaj mi kłopotów.- Potrzebuję pomocy.Nie chcę, by cokolwiek mąciło mi umysł.- O, Harry, Harry! Cóż mogę ci powiedzieć? Jak mogę przestać martwić się o ciebie? Jestem twoją matką.- Więc, pomóż mi.Zamilkła, ale jej troska wgryzała się w głowę Harry’ego.Szedł dalej, zamknął oczy i.trafił.Znalazł to miejsce.Zatrzymał się, otworzył oczy.Stał w zakolu rzeki na grubym, białym lodzie, na kamieniu grobowym matki.Teraz wiedział, że może ją znaleźć.- Jestem tutaj, mamo - pochylił się, odgarnął cienką warstwę śniegu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]