Podstrony
- Strona startowa
- King Stephen Miasteczko Salem (2)
- King Stephen Miasteczko Salem
- Christie Agatha Godzina zero
- Farkas Viktor Poza granicami wyobrazni (SCAN
- Dickens Charles Klub Pickwicka tom II (2)
- Eddings Dav
- Domagalski Dariusz Silentium Universi
- Sapkowski Andrzej Narrenturm
- Sw. Jan Od Krzyza Dziela (2)
- Dolęga Mostowicz Tadeusz Znachor. Profesor Wilczur
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motyleczeq.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Terazwrażenie to w pełni się potwierdziło, dobór zaś zalegających w pokoju książeksugerował, co mógł mieć na myśli leżący w łóżku człowiek. Wampiry w Salem? zapytał.Według jego teorii istniała możliwość uniknięcia ataku ostrej depresji, nastę-pującego zwykle po jakiejś poważnej chorobie, pod warunkiem, że dotknięty niąpacjent miał w życiu jakąś pasję.Do tej grupy ludzi należeli między innymi ma-larze, pisarze, muzycy czy na przykład cieśle, myślący bezustannie o rozpoczętejbudowie domu.Pasja ta mogła mieć także związek z niewinną (choć wcale nieko-niecznie) psychozą, której rozwój miał swój początek jeszcze przed pojawieniemsię choroby.Callahan rozmawiał kiedyś ze starszym człowiekiem nazwiskiem Horris, któ-ry leżał w szpitalu stanowym z zaawansowanym rakiem jelita grubego.Pomimobez wątpienia potwornego bólu rozprawiał on z ożywieniem o istotach z Urana,pojawiających się jakoby masowo na Ziemi. Jeszcze dzisiaj facet, który nalewa benzynę na stacji u Sonny ego, to JoeBlow z Falmouth mówił ten żywy, leżący w łóżku szkielet a już jutro tostwór z Urana, który tylko wygląda jak on.Mówi jak Joe i ma nawet jego wspo-mnienia, a to dlatego, że oni odżywiają się naszymi falami alfa!Według Horrisa on sam nie cierpiał na raka, lecz na chorobę spowodowanąkomplikacjami po postrzale z lasera.Istoty z Urana, zaniepokojone wiedzą, ja-ką posiadł na ich temat, postanowiły go zlikwidować.Horris w pełni je rozumiałi postanowił zginąć, stawiając zacięty opór.Callahan nie sprzeciwił mu się ani sło-wem, pozostawiając to życzliwym, acz ciężko myślącym krewnym i znajomym.Jego zdaniem dobra psychoza, podobnie jak solidny łyk whisky, mogła mieć wy-łącznie dobroczynne działanie.Teraz więc tylko skrzyżował ramiona i czekał, co będzie dalej. Trudno mi tak po prostu o tym mówić westchnął Matt szczególniejeśli ksiądz uważa, że cierpię na demencję.276Callahan z najwyższym trudem zdołał zachować twarz pokerzysty, choć je-dynym uczuciem, jakie mogłoby się ewentualnie na niej odbić, był podziw dlaprzenikliwości starego nauczyciela. Wręcz przeciwnie, odniosłem wrażenie, że można panu tylko pozazdrościćbystrości umysłu.Matt westchnął ponownie. Niestety, jak ksiądz dobrze wie, bystrość wcale nie wyklucza szaleństwa. Poprawił się w łóżku, przesuwając nieco leżące wokół niego książki. JeżeliBóg istnieje, to chyba postanowił wreszcie ukarać mnie za te wszystkie lata bez-granicznego zaufania do naukowego światopoglądu, kiedy nie uczyniłem nawetkroku naprzód nie mając uprzednio pewności, że stąpam po solidnym, w pełnirealnym gruncie.Teraz po raz drugi tego samego dnia jestem zmuszony wygłosićtwierdzenie, na którego poparcie nie mam nawet najmniejszego dowodu.W obro-nie mej normalności mogę powiedzieć tylko tyle, że prawdziwość tego twierdze-nia można zweryfikować bez najmniejszego kłopotu i mam nadzieję, że ksiądzpotraktuje mnie przynajmniej na tyle poważnie, żeby taką weryfikację przepro-wadzić, zanim nie będzie za pózno. Zachichotał niespodziewanie. Zanimnie będzie za pózno.Brzmi prawie jak cytat z sensacyjnych piśmideł z lat trzy-dziestych, prawda? %7łycie jest pełne melodramatów zauważył Callahan myśląc jednocze-śnie, że jeśli tak miałoby być w istocie, to on już od dłuższego czasu żadnego niewidział. W takim razie pozwolę sobie powtórzyć pytanie, czy ostatnio, nawet w cią-gu tego weekendu, nie zwrócił ksiądz uwagi na coś dziwnego. W związku z wampirami? W związku z czymkolwiek.Callahan zastanowił się przez chwilę. Zamknięto wysypisko powiedział wreszcie ale ktoś wyłamał bramę,więc tam wjechałem. Uśmiechnął się lekko. Muszę przyznać, że nawetspodobał mi się pomysł, żeby samemu wywozić swoje śmieci.Jest to coś takpraktycznego i skromnego zarazem, że w pełni realizuje moje elitarne fantazjena temat biednego, lecz szczęśliwego proletariatu.Nie mogłem nigdzie znalezćDuda Rogersa. Coś jeszcze? Hmm.Na porannej mszy nie było nikogo z Crockettów, a pani Crockettnie zdarzyło się już to od kilku lat. Może jeszcze coś? No, oczywiście biedna pani Glick.Matt uniósł się na łokciu. Pani Glick? Co jej się stało? Umarła.277 Na co? Pauline Dickens twierdzi, że to był atak serca odparł niezbyt pewnieCallahan. Czy ostatnio ktoś jeszcze umarł w miasteczku? W normalnych warun-kach byłoby to bardzo głupie pytanie, bo w tak niewielkich zbiorowościach zgonyzdarzają się raczej rzadko pomimo wysokiej przeciętnej wieku mieszkańców. Nie powiedział z zastanowieniem Callahan ale trzeba przyznać, żeod jakiegoś czasu śmiertelność wyraznie wzrosła.Mike Ryerson, Floyd Tibbits,dziecko McDougallów.Matt ze znużeniem pokiwał głową. To istotnie zastanawiające.Tak.Obawiam się jednak, iż już niedługosprawy przybiorą taki obrót, że o większości z nich nikt nie będzie wiedział.Jesz-cze kilka nocy i. Dlaczego nie przejdzie pan wprost do sedna sprawy? zapytał Callahan. W porządku.Sam chyba ksiądz przyzna, że w ostatnim czasie sporo siętutaj działo, prawda?Opowiedział o wszystkim od początku do końca, cytując relacje Bena, Susani Jimmy ego i niczego nie ukrywając.Kiedy umilkł, Ben i Jimmy mieli już za sobąmrożące krew w żyłach przeżycia, natomiast dla Susan dopiero się one zaczynały.2 I co, jestem wariatem? zapytał. W każdym razie jest pan pewien, że zostanie za takiego uznany odparłCallahan choć wszystko wskazuje na to, że udało się panu przekonać zarównopana Mearsa, jak i doktora.Nie, nie wydaje mi się, żeby był pan wariatem.Pozatym, jeśli wolno mi użyć takiej przenośni, zjawiska nadprzyrodzone stanowią dlamnie chleb powszedni. Ale. Pozwoli pan, że opowiem mu pewną historię.Nie mogę dać głowy za to, żejest prawdziwa, lecz zapewniam pana, że ja w nią wierzę.Jej bohaterem jest mójdobry przyjaciel, ojciec Raymond Bissonette, który od kilku lat jest proboszczemw Kornwalii, na tak zwanym Cynowym Wybrzeżu.Słyszał pan o tym miejscu? Czytałem. Jakieś pięć lat temu otrzymałem od niego list, w którym napisał, że zostałwezwany do leżącego na uboczu zakątka parafii w celu odprawienia uroczystościpogrzebowych zgasłej przedwcześnie dziewczyny.Jej trumna była wypełnionakwiatami dzikiej róży, co trochę go zdziwiło, ale proszę sobie wyobrazić jego zdu-mienie, gdy przekonał się, że usta dziewczyny otwarto za pomocą kija i nasypanodo nich czosnku oraz dzikiego tymianku.278 Ależ to są. Tradycyjne środki zabezpieczające przed powrotem Wiecznie %7ływych,zgadza się.Kiedy Ray zapytał o powód, dla którego to uczyniono, ojciec dziew-czyny wyjaśnił mu ze spokojem, że została zabita przez incubusa.Wie pan, co tojest? Wampir seksualny. Dziewczyna była kiedyś zaręczona z młodym człowiekiem nazwiskiemBannock, który od urodzenia nosił na szyi czerwone znamię.Na dwa tygodnieprzed ustaloną datą ślubu, wracając do domu z pracy został potrącony przez samo-chód i zginął na miejscu.W dwa lata pózniej młoda kobieta zaręczyła się z innymmężczyzną, ale zerwała zaręczyny jeszcze przed drugimi zapowiedziami, twier-dząc, jakoby John Bannock przychodził do niej w nocy i czynił wyrzuty, że niedochowała mu wierności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]