Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Mark W. Harris Historical Dictionary of Unitarian Universalism (2003)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motyleczeq.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JesteÅ› moim ziemdziedzicem.Morgon kurczowo Å›ciskaÅ‚ Najwyższego, tak jakby lada chwila miaÅ‚a mu siÄ™ usunąć spod stóp podÅ‚oga wieÂży.UsÅ‚yszaÅ‚ wÅ‚asny gÅ‚os, dziwnie bezbarwny, dobieÂgajÄ…cy jakby z oddali.- Twoim dziedzicem?- TyÅ› jest Naznaczony Gwiazdkami, dziedzic, któreÂgo przyjÅ›cie przewidzieli umarli z Isig, na którego tyÂle wieków czekaÅ‚em.Jak sÄ…dzisz, skÄ…d wzięła siÄ™ wÅ‚aÂdza, jakÄ… masz nad prawem ziemi?- Nie wiem.nie zastanawiaÅ‚em siÄ™ nad tym.- GÅ‚os opadÅ‚ mu do szeptu.PomyÅ›laÅ‚ o Hed.- Zwracasz mi.zwracasz mi Hed?- DajÄ™ ci caÅ‚e królestwo.Wiem, że je kochasz, raÂzem z jego upiorami, twardogÅ‚owymi kmieciami i Å›miercionoÅ›nymi wichrami.- Najwyższy urwaÅ‚.Morgon jÄ™knÄ…Å‚, osunÄ…Å‚ siÄ™ na klÄ™czki i z zalanÄ… Å‚zami twarzÄ… znieruchomiaÅ‚ u jego stóp.Nie mógÅ‚ wykrztuÂsić sÅ‚owa; nie wiedziaÅ‚, jakim jÄ™zykiem Å›wiatÅ‚a i ciemÂnoÅ›ci przemawiać do sokoÅ‚a, który tak bezwzglÄ™dnie pokierowaÅ‚ jego życiem.Znowu pomyÅ›laÅ‚ o Hed.NajÂwyższy też uklÄ…kÅ‚ i ujÄ…Å‚ w dÅ‚onie twarz Morgona.MiaÅ‚ teraz ciemne jak noc, już nie beznamiÄ™tne, lecz peÅ‚ne bólu oczy harfisty.- Morgonie - szepnÄ…Å‚ - tak bym chciaÅ‚, żebyÅ› nie byÅ‚ kimÅ›, kogo tak kocham.ObjÄ…Å‚ Morgona i przytuliÅ‚ do piersi.OtoczyÅ‚ go ciÂszÄ… i Morgon poczuÅ‚, że jego serce, Å›ciany wieży i rozÂgwieżdżone nocne niebo za nimi nie sÄ… z krwi, kamieÂnia i powietrza, lecz z nieruchomoÅ›ci harfisty.PÅ‚akaÅ‚ bezgÅ‚oÅ›nie.CoÅ› twardego i kanciastego puchÅ‚o mu w piersiach, dÅ‚awiÅ‚o, ale nie byÅ‚ to smutek.- Co siÄ™ staÅ‚o z twoim synem? - spytaÅ‚.- ZginÄ…Å‚ na wojnie.ZostaÅ‚ odarty z mocy.Nie mógÅ‚ już żyć.PrzekazaÅ‚ ci wysadzany gwiazdkami miecz.- I.i od tamtego czasu byÅ‚eÅ› sam? Bez dziedzica? PokÅ‚adajÄ…c jedynÄ… nadziejÄ™ w obietnicy?- Tak.Przez tysiÄ…ce lat żyÅ‚em w ukryciu, żywiÄ…c siÄ™ tylko tÄ… obietnicÄ….Snem martwego dziecka.A potem przyszedÅ‚eÅ› ty, Morgonie.ZrobiÅ‚em wszystko, żeby zachować ciÄ™ przy życiu.Wszystko.ByÅ‚eÅ› caÅ‚Ä… mojÄ… nadziejÄ….- Dajesz mi nawet rubieże? PokochaÅ‚em je.KoÂcham też mgÅ‚y nad Herun, vesty, bezdroża.PrzestraÂszyÅ‚em siÄ™, kiedy zdaÅ‚em sobie sprawÄ™, jak bardzo to wszystko kocham.PrzyjmowaÅ‚em każdy ksztaÅ‚t i wciąż mi byÅ‚o maÅ‚o.- Ból niczym ostrze przeszyÅ‚ jego pierÅ›.Chrapliwie wciÄ…gnÄ…Å‚ powietrze w pÅ‚uca.- ChciaÅ‚em od ciebie tylko prawdy.Nie wiedziaÅ‚em.nie wiedziaÂÅ‚em, że dasz mi wszystko, co tak pokochaÅ‚em.Nie mógÅ‚ dalej mówić.WstrzÄ…sany szlochem nie miaÅ‚ już pewnoÅ›ci, czy zdoÅ‚a zachować swojÄ… postać.Ale pomógÅ‚ mu w tym Najwyższy, uspokajajÄ…c go doÂtykiem dÅ‚oni i tonem gÅ‚osu.Nadal jednak nie mógÅ‚ nic powiedzieć; wsÅ‚uchiwaÅ‚ siÄ™ w szept wiatru wdzierajÄ…Âcego siÄ™ do wieży, w plusk kropel deszczu rozbijajÄ…Âcych siÄ™ o kamienie.WsparÅ‚ czoÅ‚o o bark NajwyższeÂgo.OdpoczywaÅ‚, kiedy on milczaÅ‚.- Nawet siÄ™ nie domyÅ›laÅ‚em - powiedziaÅ‚ w koÅ„cu chrapliwie, uspokoiwszy siÄ™ trochÄ™.- Nigdy nie pozwoÂliÅ‚eÅ› mi siÄ™gnąć wzrokiem tak daleko poza mój gniew.- BaÅ‚em siÄ™ pokazać ci zbyt wiele.Twoje życie wiÂsiaÅ‚o na wÅ‚osku, a byÅ‚eÅ› dla mnie taki cenny.ChroniÂÅ‚em ciÄ™, jak potrafiÅ‚em, wykorzystujÄ…c siebie, twojÄ… ignorancjÄ™, nawet twojÄ… nienawiść.Nie wiem, czy kieÂdykolwiek mi wybaczysz, ale w tobie caÅ‚a nadzieja królestwa; byÅ‚eÅ› mi potrzebny silny, zdezorientowany, szukajÄ…cy mnie wciąż bezskutecznie, choć zawsze byÂÅ‚em blisko ciebie.- PowiedziaÅ‚em.powiedziaÅ‚em Raederle, że jeÅ›li wrócÄ™ z rubieży, by prowadzić z tobÄ… pojedynek na zaÂgadki, przegram.- Nie.W Herun wydobyÅ‚eÅ› ze mnie prawdÄ™.To ja tam przegraÅ‚em.RozbroiÅ‚a mnie twoja szlachetność.- Najwyższy pogÅ‚adziÅ‚ Morgona po wÅ‚osach i znowu przytuliÅ‚ do piersi.- Tylko dziÄ™ki tobie i morgoli moÂje serce nie obróciÅ‚o siÄ™ w kamieÅ„.ByÅ‚em zmuszony przeÅ‚ożyć wszystko, co kiedykolwiek jej powiedziaÂÅ‚em, na kÅ‚amstwo.A ty obróciÅ‚eÅ› to z powrotem w prawdÄ™.ByÅ‚eÅ› wspaniaÅ‚omyÅ›lny wobec kogoÅ›, koÂgo nienawidziÅ‚eÅ›.- Nawet w chwilach, kiedy najbardziej ciÄ™ nienawiÂdziÅ‚em, tliÅ‚a siÄ™ we mnie zawsze iskierka miÅ‚oÅ›ci do cieÂbie.Ale ty podsuwaÅ‚eÅ› mi same zagadki.Kiedy byÅ‚em pewien, że Ghisteslwchlohm ciÄ™ zabiÅ‚, opÅ‚akiwaÅ‚em ciÄ™, choć sam nie wiedziaÅ‚em dlaczego.Kiedy na północnych rubieżach graÅ‚em na harfie wiatrom, zbyt zmÄ™czony, by myÅ›leć, to ty mnie wyciÄ…gnÄ…Å‚eÅ›.ty przywróciÅ‚eÅ› mi chęć do życia.A ja próbowaÅ‚em ciÄ™ zabić.Harfista dotknÄ…Å‚ jego policzka, odgarnÄ…Å‚ mu wÅ‚osy z czoÅ‚a.- Bardzo skutecznie odwracaÅ‚eÅ› ode mnie podejrzeÂnia moich wrogów.Ale nie wiem, co bym zrobiÅ‚, Morgonie, gdybyÅ› nie opamiÄ™taÅ‚ siÄ™ tamtego dnia, w Anuin.Gdybym do powstrzymania ciÄ™ użyÅ‚ swojej mocy, twoje i moje dni byÅ‚yby policzone.Gdybym zrozpaÂczony impasem, do jakiego razem doprowadziliÅ›my, poÂzwoliÅ‚ ci siÄ™ zabić, przechodzÄ…ca na ciebie moc by ciÄ™ zniszczyÅ‚a.ZadaÅ‚em ci wiÄ™c zagadkÄ™ w nadziei, że tym rozÅ‚adujÄ™ twój gniew.- Dobrze mnie znaÅ‚eÅ› - wyszeptaÅ‚ Morgon.- Nie.Wciąż mnie zaskakiwaÅ‚eÅ›.od samego poÂczÄ…tku.Jestem stary jak kamienie na tej równinie.WielÂkie miasta wzniesione przez Panów Ziemi legÅ‚y w gruÂzach podczas wojny, której nie przeżyÅ‚by żaden czÅ‚oÂwiek.ZrodziÅ‚a siÄ™ ona ze swego rodzaju niewinnoÅ›ci.DysponowaliÅ›my ogromnÄ… mocÄ…, a nie zdawaliÅ›my sobie sprawy z zagrożeÅ„, jakie ona niesie.To dlatego, choć miaÅ‚em Å›wiadomość, że mnie za to znienawiÂdzisz, staraÅ‚em siÄ™, byÅ› zrozumiaÅ‚ Ghisteslwchlohma i pojÄ…Å‚, jak sam siebie niszczy.Å»yliÅ›my kiedyÅ› spokojÂnie w naszych miastach.ByÅ‚y otwarte na każdÄ… zmiaÂnÄ™ wiatru.Z każdÄ… porÄ… roku zmieniaÅ‚y siÄ™ nasze twaÂrze; czerpaliÅ›my wiedzÄ™ ze wszystkiego - od ciszy bezÂdroży po lodowate wichry, hulajÄ…ce nad północnymi rubieżami.Kiedy zdaliÅ›my sobie sprawÄ™, że moc zaÂwarta w każdym kamieniu, w każdym zawirowaniu wody, ma swojÄ…, zarówno twórczÄ…, jak i destrukcyjnÄ… stronÄ™, byÅ‚o już za późno.- UrwaÅ‚.Nie widziaÅ‚ już MorÂgona.- Kobieta, którÄ… znasz pod imieniem Eriel, jako pierwsza z nas zaczęła gromadzić moc.Ja zaÅ› pierwÂszy zrozumiaÅ‚em tego implikacje.ten paradoks, który powÅ›ciÄ…ga magiÄ™ i legÅ‚ u podstaw studiowania sztuki rozwiÄ…zywania zagadek.DokonaÅ‚em wiÄ™c wyboru i zaÂczÄ…Å‚em podporzÄ…dkowywać sobie wszystkie ziemskie byty z poszanowaniem ich wÅ‚asnych praw, pilnujÄ…c, by nic tych praw nie zakłóciÅ‚o.Ale o utrzymanie prawa ziemi musiaÅ‚em podjąć walkÄ™ i wtedy dowiedzieliÅ›my siÄ™, co to wojna.Królestwo, jakim ty je znasz, nie przetrwaÂÅ‚oby dwóch dni w ogniu walk, które rozgorzaÅ‚y.ObróciÂliÅ›my w perzynÄ™ nasze miasta.WyniszczyliÅ›my siebie naÂwzajem.ZniszczyliÅ›my nasze dzieci, nawet z nich wyÂssaliÅ›my moc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]