Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej Œmierci
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoœć nas połšczy
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Duncan Dave Dar Madrosci
- Spider i Jeanne Robinson Gwiezdny taniec
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Widziałem panią przechodzącą kwadrans temu obok kabiny.- Nie tylko ja tędy przechodziłam! I dlaczego pani ? - zdziwiła się patrzącJorgensenowi prosto w oczy.Jej ton był zabarwiony dużą dozą uszczypliwości.- Jesteśmywszyscy po bruderszafcie.Czyż nie? Proszę mówić do mnie per ty.- Nie, dopóki nie znajdę złodzieja!- Czemu uwziął się pan akurat na mnie?Jorgensen stracił nagle zainteresowanie dziewczyną i spojrzał na mnie podejrzliwie.- A pan zdaje się w nocy nie mógł zasnąć? - zwrócił się do mnie.Nie od razu odpowiedziałem.Kątem oka dostrzegłem, że magister Rzepkazaczerwienił się.Nie dziwiłem się jego reakcji, gdyż nie mógł przypuszczać, że ktoś inny,poza nim samym, opuszczał w nocy kajutę.W tej chwili rozważał pewnie, czy przypadkiemnie byłem świadkiem jego nocnej wyprawy.Jedno nie ulegało wątpliwości - to nie jaukradłem srebrny naszyjnik i raczej nie zrobił tego nasz czyścioszek.- Co pan robił w nocy na pokładzie? Hę? - Jorgensen groznie powtórzył pytanie.- Wyszedłem zapalić fajeczkę - odparłem spokojnie.- Zawsze tak robię, kiedy mam nato ochotę.Jorgensen zaklął cicho pod nosem bezsilny wobec moich wyjaśnień.- Tego srebrnego amuletu - wtrąciła niespodziewanie Zośka - nie było, kiedy półgodziny temu szłam do toalety.Jeszcze przed panią Anią.- Skąd wiesz? - zapytał Jorgensen.- Zajrzałam do kabiny nawigacyjnej, bo szukałam Wikusia.A jeśli nadal nas panpodejrzewa, zrewidujcie nas obie!- Jeszcze czego - syknęła Anna i zniknęła za drzwiami swojej kajuty.- Tomasz miał rację - odezwał się Norweg wlepiając wzrok w drzwi, za którymizniknęła Anna.- Na jachcie mamy złodzieja kleptomana.Dobrze, że naszyjnik nieprzedstawiał większej wartości.Zrobił teatralną pauzę, a następnie złapał się za głowę akcentując swoją bezradność.- I jeszcze ten cholerny kocur nasikał na schodki! - stęknął.Zośka mocniej przytuliła Wikusia.- Może trzeba lepiej poszukać? - zaproponował magister Rzepka, ale Jorgensen nawetna niego nie spojrzał.- Zguba mogła gdzieś się po prostu zawieruszyć.- A może mamy dwóch złodziejów? - zauważyła Zośka.- Jeden ukradł list, a druginaszyjnik.Przez chwilę zapanowała kłopotliwa cisza spowodowana błyskotliwą uwagą Zośki, alezaraz na schodkach pojawił się Peter.Zaczął mówić do Jorgensena po norwesku.Ten kiwnąłkilka razy głową i rzekł:- Ekipa telewizyjna!Odruchowo wyjrzeliśmy przez szybki bulajów w stronę wschodniego nabrzeżaportowego przed budynek bosmanatu.Biały renault lokalnej stacji telewizyjnej zajechał zpiskiem opon, zatrzymał się na końcu falochronu wschodniego, a po chwili z wnętrza autawyszli: Marczak, pani Kasia i pozostali członkowie jej ekipy - trzej wysocy, ubrani na ciemnomężczyzni.Z bosmanatu wyskoczył bosman z jakimiś pretensjami, ale po krótkiej rozmowiedał spokój i pozwolił intruzom myszkować po porcie.- Czas na toaletę - odezwałem się i wszedłem do łazienki.Biorąc prysznic miałem czas, aby zastanowić się nad wydarzeniami ostatnich godzin.Inna sprawa, że niewiele rozumiałem z tego, co się tutaj działo, a już zupełnie nie wiedziałem,kim może być złodziej? Człowiekiem Batury? Liczyłem w duchu, że wyjazd szefa wyjaśnikilka spraw, a i Marczak pomoże w ustaleniu tożsamości autora listu.Ekipa telewizyjna z Marczakiem zbliżała się w naszą stronę.Hałasując minęła kasębiletową i po chwili szła zachodnim falochronem.Na pokładzie zaczęła się krzątanina.Słyszałem, jak pani Kasia dyryguje sprawnieswoją ekipą i z właściwym sobie wdziękiem zadaje uroczo głupiutkie pytanka.Przebierałem się w kajucie, gdy podszedł do mnie zmieszany magister Rzepka.- Panie kolego - zaczął bojazliwie - nie wiem jak pan, ale ja nie mogłem w nocyzasnąć.To pewnie skutki choroby morskiej.- Zdarza się - burknąłem na odczepnego nie wiedząc, do czego zmierza.- Pan zdaje się również nie mógł zasnąć, prawda? Jorgensen wspominał coś, żechodził pan po pokładzie.- A pan? - zapytałem patrząc mu prosto w oczy.Był zakłopotany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]