Podstrony
- Strona startowa
- Andrzej.Sapkowski. .Krew.Elfow.[www.osiolek.com].1
- Norton Andre Lackey Mercedes Zguba elfow
- Dick Philip K. Król Elfów
- Andrzej Sapkowski 1. Krew Elfow
- Krew Elfow
- Ostrzegam czytelnika Carter Dickson
- Nik Pierumow Czarna w3ocznia
- Pierumow Nik Czarna Wlocznia 2
- Holt Victoria Córki Anglii 14 Tajemnica jeziora Âświętego Branoka
- !!linux podrecznik administratora (PL)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dudi.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Schodzimy!Okazało się, że łatwiej jest powiedzieć, niż wykonać.Po szczytach koron prze-biegł wiatr.Las zaszumiał, jakby oburzony, kiedy Torin, podrapawszy twarz i rę-ce, zszedł z mylnej ścieżki w gęstwinę.Wydawało się, że każdy sęczek usiłujeo nich zaczepić, korzenie same wyłaziły z ziemi i wędrowcy potykali się co kilkakroków.Jednakże uparcie przedzierali się coraz dalej i równie uparcie nie sięgalido toporów.Zadziwiające było, że krasnoludy nie gubią kierunku w tym niewia-rygodnym kłębowisku.Płynął czas i mimo wielu przeszkód, mimo rwącego sięoddechu i bolesnych zadrapań, posuwali się do przodu.Nigdy wcześniej hobbit nie był w takim lesie.Wielki Las żył swoim szcze-gólnym życiem; w każdej gałązce i w każdym pąku czuło się ogromną życiowąsiłę; Folko wyczuwał dokoła tysiące uważnych bezokich spojrzeń, uważnie śle-dzących każdy ruch przybyszów.Zaczął zauważać, że drzewa w różny sposóbreagują na jego zbliżanie się jedne usiłują zahaczyć nogę korzeniem, inne za-328gradzają drogę gruzowatymi sękami, niektóre próbują cisnąć prosto w oczy niewiadomo skąd biorące się w sierpniu suche martwe liście.Każdy krok kosztowałogromnie dużo trudu i hobbit rozumiał dlaczego: w Lesie znajdowały się tysią-ce huornów na poły drzew, na poły entów, i ci byli szczególnie niebezpieczni.Przymknął powieki, starając się zobaczyć coś swoim wewnętrznym wzrokiem, alewidok migoczących pod warstwą popiołu zimnych gwiazd-węgielków nie zmieniłsię, chyba tylko przybliżały się gwiazdy.A drzewa wciąż napierały, dokoła korzeni zaczęła wypiętrzać się ziemia, ga-łęzie, skrzypiąc, pochyliły się ku głowom wędrowców, którzy w końcu teraz na-prawdę zaczęli się bać.Wokół nich ze zgrzytem poruszała się zielona kurtyna,zamykając intruzów w śmiertelnych objęciach.W ręku Malca błysnął topór.Hobbit zawisł na ręce przyjaciela. Stójcie! Stójcie! zaczął ich błagać. To nas zgubi! Toporami nic tu niezwojujecie! A czym? ryknął Torin, odpychając od siebie szczególnie natrętną gałąz. Skoro wiesz, co robić, to rób, póki mamy jeszcze głowy na karkach! O Elbereth Gilthoniel! wyszeptał hobbit imię Wielkiej Pani. O Drze-wobrodzie, Władco Fangornu!Jego ręce wyszarpnęły z pochwy drogocenny sztylet.Natychmiast pod ziemiąi na powierzchni, gdzieś w gęstwinie gałęzi, rozległo się przeciągłe skrzypienie;chyba był to jakiś rozkaz, bo na mgnienie oka wszystko zamarło.Jednakże po se-kundzie Las znowu się poruszył.Przed nimi otworzył się niewysoki zielony tunel:pnie rozstąpiły się, korzenie rozpełzły na boki, a gałęzie zaczęły nagle wyraznieposzturchiwać ich w plecy.Podporządkowując się wyraznemu rozkazowi, przyja-ciele w milczeniu ruszyli naprzód, w duchu zastanawiając się, czym to wszystkosię skończy.Torin usiłował skręcić z narzuconej drogi, ale gdzie tam! Od razuutworzyła się szczelna ściana, przez którą nie mieli szans się przebić bez użyciatopora.Krocząc więc po wyznaczonej im drodze, zagłębiali się w ostoję lasu. To ci hobbit! mruknął Torin. Jak się domyśliłeś? Oczywiście, żetrzeba im było wspomnieć o elfach.Ale dokąd nas wiodą?Na odpowiedz nie czekali długo.Prowadząca ich ścieżka wyraznie odchylałasię w lewo, ku krawędzi gór otaczających dolinę.Zrobiło się nieco jaśniej, drzewauspokoiły się, jakby zobaczyły, że intruzi idą, gdzie trzeba.Jeszcze kilka minutmarszu i ścieżka zaczęła się piąć w górę.Niespodziewanie szlak się urwał.Znalezli się na niewielkiej przestrzeni, oto-czonej olbrzymami, które zamykały nad nimi potężne korony.Ze skały, stromowznoszącej się ku górze, tryskał srebrzysty strumień, dając początek widziane-mu wcześniej ruczajowi.Na jedwabistej trawie rozrzuconych było kilka głazów.W jednym miejscu skała zwisała nad zieloną polanką, i tam zobaczyli coś nakształt wielkiego łoża, wysłanego trawą, płaską płytę przypominającą stół i kilkakamiennych dzbanów wzdłuż ściany.329Wygląda to na yródlaną Salę pomyślał hobbit
[ Pobierz całość w formacie PDF ]