Podstrony
- Strona startowa
- Anthony Piers Zamek Roogna (SCAN dal 862)
- Anthony Piers Przesmyk Centaura (SCAN dal 931
- Anthony Piers zamek roogana
- Piers Anthony Pamiec absolutna
- Piers Anthony Dolina Kopaczy
- Anthony Piers Przesmyk Centaura
- H.P. Lovecraft 16 opowiadan
- Christie Agatha Pani McGinty nie zyje
- Marr Melissa Wróżki 02 Król Mroku
- Zimmer Bradley Marion Mgly Avalonu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dacia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W biurze de Mille'a czekał zaangażowany przez niego „konsultant”, Meksykanin, którego znałem z widzenia.Powitałem tego faceta skinieniem głowy.Joe przedstawił mnie de Mille'owi.- To właśnie on.Myślę, że podoła swojej roli.De Mille sprawił na mnie wrażenie człowieka, który chce onieśmielać bliźnich.Długo mi się przypatrywał, chodził po pokoju i oglądał mnie ze wszystkich stron, jak gdybym był koniem na sprzedaż.Tyle tylko że nie kazał mi otworzyć ust i nie zajrzał mi w zęby.Ostatecznie powiedział:- Tak, chyba się nadaje.Czy to na pewno Czejen?Joe potwierdził:- Och, stuprocentowy.De Mille zwrócił się do Meksykanina:- Sprawdź, czy on mówi językiem Czejenów.Meksykanin spojrzał na mnie i wydukał:- Ikstmas ana ellahuahua?Było to wyraźne nabieranie gości, więc odpowiedziałem:- Ikstmas nana ellahuahua, czeriota, hodswi.Wtedy odwrócił się do de Mille'a i powiedział:- Och, tak.On mówi bardzo dobrze językiem Czejenów.De Mille wyprosił mnie na korytarz i zatrzymał Egleya, żeby się zastanowić nad powierzeniem mi roli w tym filmie.Po pewnym czasie Egley wyszedł stamtąd uśmiechnięty.- No, chłopcze, spodobałeś się staremu, ale musisz bardzo uważać.Powiedziałem, że jesteś Czejenem, więc nie wolno ci dopuścić do sytuacji, w której kłamstwo by się wydało.Nie wiedziałem, jak to będzie możliwe, bo naturalnie chciałem grać role nie tylko Indian: na razie jednak zależało mi wyłącznie na gaży.Joe powiedział, że dostanę za tę rolę siedemdziesiąt pięć dolarów dziennie - co już było dla mnie fortuną - a zdjęcia potrwają prawdopodobnie dwa albo trzy dni.Oznaczało to, że zarobię około dwustu dolarów.- Jeździsz konno? - zapytał po niewczasie.- Nie, niestety.- Czyż nie jeździ konno każdy Indianin?- No.hmmm.jeździ - przyznałem - ale w tym rezerwacie, gdzie ja się wychowałem, nie było koni.- Boże, Tony, będę miał piekło przez ciebie.Ta scena wymaga jazdy konnej.Jak ty to zrobisz?- No - powiedziałem - jeżeli da mi pan piętnaście czy choćby dziesięć dolarów zaliczki, pojadę do Doliny San Fernando i wezmę parę lekcji.- Jesteś pewny, że nauczysz się w ciągu tygodnia? – zapytał w popłochu.- Proszę pana, ja będę jeździł konno, przyrzekam.Tylko niech mi pan da pieniądze na wynajęcie konia.Nieborak tak już zabrnął, że nie mógł się wycofać, więc sięgnął do kieszeni.Wyciągnął dwadzieścia pięć dolarów i dał mi je.Potern skierował mnie do rekwizytorni w sprawie kostiumu, a potem do „konsultanta”, który był naprawdę przemiłym staruszkiem, chociaż znajomości języka Czejenów nie posiadał zbyt dogłębnej.Musiałem przejrzeć z nim scenariusz.Moja rola obejmowała prawie pięć stronic sążnistej indiańskiej gadaniny: zląkłem się, że ugryzłem więcej, niż zdołam przełknąć.Ogarnęła mnie panika.Czy w ogóle jest możliwe wykucie na pamięć sylaba po sylabie pięciu stronic niezrozumiałego szwargotu?Joe Egley przechodząc zobaczył moją konsternację.- Z czym kłopot? - zapytał.- To jakiś inny dialekt - powiedziałem - niż ten Czejen, którym kiedyś mówiłem.- Słuchaj, chłopcze, jestem jednym z najpoważniejszych kierowników obsady w Hollywood.Jeżeli ja mówię, że ktoś potrafił coś zagrać, wykluczone, żeby nie potrafił.- Panie Egley, nie ma obawy, opanuję to.Będę nad tym pracował z pana „konsultantem”.Nauczę się.Kiedy Egley odszedł, poprosiłem mojego Meksykanina.- Niech pan przede wszystkim powie, co mam grać.Oczy mu zapałały z podniecenia.Był reżyserem, któremu się nie powiodło.- To jedna z najwspanialszych scen w historii kina i masz wielkie szczęście, że dostałeś tę rolę.Młody indiański wojownik nawołuje Indian do wojny z białymi na pograniczu, przywłaszczającymi sobie Zachód.Wszystkie plemiona się gromadzą: Czejenowie, Siuksowie, Czarne Stopy, Apacze, wszystkie tam są.Młody wojownik wstaje i z pasją wygłasza przemówienie przeciwko białym, wykazuje, że wojna jest konieczna.Już sobie wyobrażałem tę scenę - tysiące Indian na równinie, gotowych do natarcia.Ja powoli wchodzę na wysoką skałę, patrzę na nich i zaczynam przemawiać.Z namysłem buduję zdania, nadaję swoim słowom rytm, ożywiam, podniecam rzesze, i kończę okrzykiem: Wojna! który wszyscy jednogłośnie podchwytują: Wojna! Wojna! To miało być dla mnie jak zebranie wiernych, tyle że trochę liczniejsze.Tym razem ja miałem zahipnotyzować dziesięć tysięcy dusz.Później wprowadziłem poprawki - będę przemawiać na koniu.Wjadę na skałę konno.Wyobrażałem sobie, jak tam stanę, wyczuwając ogólne napięcie, poczekam, żeby wszyscy się uciszyli, a potem zacznę powoli: „Jesteśmy skrzywdzeni, my, Indianie: ten kraj należy do nas, to jest nasza ziemia, a teraz obcy przybysze chcą nam ją zabrać.Z początku uważaliśmy ich za przyjaciół.Myśleliśmy, że są nam życzliwi! Witaliśmy ich z otwartymi ramionami.Ale oni nadużywają naszej gościnności.Więc musimy ich wypędzić, my czerwonoskórzy.” I ten kawałek rozwinę: „My, którzy zgadzaliśmy się na to i na tamto.my, którzy.” Byłem szalenie przejęty: pragnąłem czym prędzej wyjść z wytwórni, wrócić do domu i ćwiczyć.Przyjechałem pociągiem towarowym tego dnia rano i już po południu miałem rozpocząć wielką pracę nad rolą w filmie.Powiedziałem o tym Sylwii i Evie.Zrobiła się wrzawa oczywiście.Przede mną droga do kariery filmowej.Będę gwiazdorem!Od razu wtedy po południu pojechałem z Bertem do Doliny San Fernando.Tam, niedaleko wytwórni Warner Brothers, prowadził stajnię koni do wynajęcia były bokser, Ace Hudkins.- Mnóstwo aktorów ma takie właśnie trudności i my ich uczymy - powiedział.- Jeżeli chce pan poświęcić na to osiem godzin dziennie, gwarantuję, że za tydzień będzie pan dobrze jeździł.I dał nam zacny ten człowiek dwa konie za cenę jednego.Godzinami jeździłem z Bertem po wzgórzach.Poza tym ćwiczyłem moje przemówienie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]