Podstrony
- Strona startowa
- Salvatore Robert Tom 02 Bezgwiezdna Noc
- Salvatore RA Star Wars 2 Atak Klonow
- Salvatore Robert Gwiezdne Wojny Wektor Pierwszy
- Salvatore R.A Star Wars czesc 2. Atak Klonow
- Salvatore Robert Tom 3 Krol Smok
- Andre Norton SC 2.6 Krysztalowy Gryf
- Wstęp do filozofii A B Stępień
- Berling Peter Dzieci Graala[1991]
- Faulkner William Azyl (SCAN dal 926)
- Jacq Christian Sprawiedliwosc Wezyra (SCAN dal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niezwykły wybór, jak na drowa - syknął z sarkazmem.- Mogłem się spodziewać symbolu Lloth, królowej demonów czczonej przez twój lud.Nie byłaby zadowolona! - W jednej chwili, jak się wydawało, w jednej ręce demona pojawił się bicz o wielu rzemieniach i zębate, okrutnie karbowane ostrze w drugiej.W pierwszej chwili umysł Drizzta przebiegł setki dróg w, poszukiwaniu najbardziej prawdopodobnego kłamstwa, jakiego mógłby użyć, aby wybawić się z tych kłopotów.Lecz potem potrząsnął głową i odepchnął kłamstwa.Nie zrobi dyshonoru jej boskości.Na końcu srebrnego łańcuszka wisiał dar od Regisa, rzeźba, którą wykonał halfling z kości jednego z niewielu pstrągów, które kiedykolwiek złapał.Drizzt był głęboko wzruszony, gdy Regis podarował mu to i uważał to za najdoskonalsze dzieło halflinga.Obracał się na długim łańcuszku, jego delikatne stopnie i cieniowania nadawały mu głębię prawdziwego dzieła sztuki.Była to głowa białego jednorożca, symbol bogini Mielikki.- Kim jesteś, drowie? - zapytał Errtu.Demon już wcześniej postanowił, że zabije Drizzta, lecz był zaciekawiony tak niezwykłym spotkaniem.Ciemny elf wyznawcą Fani Lasu? I do tego mieszkaniec powierzchni! Errtu w czasie stuleci poznał wielu drowów, lecz nigdy nie słyszał o takim, który porzucił złe ścieżki drowów.Mordercy o zimnych sercach -każdy jeden - którzy nauczyli nawet wielkiego demona chaosu jednego czy dwu metod straszliwych tortur.- Jestem Drizzt Do'Urden, to prawda - odparł pewnie Drizzt.- Ten, który porzucił Ród Daermon N'a'shezbaernon.- Cały strach odpłynął od Drizzta, gdy pogodził się z utratą wszelkiej nadziei, że pokona demona.Teraz przybrał chłodną gotowość doświadczonego wojownika, przygotowanego do osiągnięcia każdej przewagi, jaką mógł znaleźć na swej drodze.- Pogranicznik pokornie służący Gwaeronowi Windstromowi, bohaterowi bogini Mielikki.Skłonił się nisko, zgodnie z właściwym wstępem.Prostując się, wyciągnął jatagany.- Muszę cię pokonać, blizno podłości - oznajmił.- I odesłać cię z powrotem w kłębiące się chmury bezdennej Otchłani.Dla nikogo z twego rodu nie ma miejsca na świecie oświetlanym przez słońce.- Wprawiasz mnie w zmieszanie, elfie - powiedział demon.- Porzuciłeś wrodzone ci drogi, a teraz ośmielasz się przypuszczać, że możesz mnie pokonać! - Z kamieni wokół Errtu wybuchły płomienie.- Powinienem cię zabić bezlitośnie, jednym czystym ciosem, bez względu na twój ród.Lecz twoja duma niepokoi mnie; powinienem nauczyć cię pożądać śmierci! Chodź, poczuj żądła mych płomieni!Drizzt został ogarnięty żarem płomieni demona, zaś ich blask ukłuł jego wrażliwe oczy tak, że ogrom demona wydawał się tylko zamazanym cieniem.Zobaczył ciemność rozciągającą się po prawej stronie demona i wiedział, że Errtu wyciągnął swój straszliwy miecz.Chciał się bronić, lecz nagle demon rzucił się w bok i ryknął ze zdumienia i wściekłości.Guenhwyvar uwiesiła się pewnie na jego wyciągniętym ramieniu.Ogromny demon trzymał panterę na odległość wyciągniętego ramienia, usiłując przycisnąć kota swą ręką do skalnej ściany, aby nie dopuścić drących pazurów i zębów do swych żywotnych miejsc.Guenhwyvar gryzła i drapała potężne ramię, rozdzierając mięśnie demona.Errtu skrzywił się na ten zjadliwy atak i zdecydował załatwić sprawę z kotem później.Jego główną troską pozostawał drow, gdyż respektowi potencjalną moc każdego ciemnego elfa.Errtu widział zbyt wielu głupców, którzy zginęli od jednej z niezliczonych sztuczek ciemnych elfów.Bicz o wielu rzemieniach smagnął po nogach Drizzta, zbyt szybko dla ciągle zataczającego się od nagłego wybuchu blasku płomieni drowa, aby mógł się odchylić lub odskoczyć w bok.Errtu szarpnął rękojeść, gdy rzemienie owinęły się wokół szczupłych nóg i kostek, wielka siła demona z łatwością zwaliła Drizzta na plecy.Drizzt poczuł kłujący ból w nogach i usłyszał pęd powietrza wyciśniętego z jego płuc przy wylądowaniu na twardym kamieniu.Wiedział, że musi zareagować niezwłocznie, lecz blask ognia i nagły atak Errtu kompletnie zdezorientowały go.Poczuł, że jest wleczony po kamieniach, poczuł, jak intensywność żaru wzrasta.Udało mu się podnieść głowę i zobaczyć swe oplatane nogi, wsuwające się do ognia demona.- A więc umieram - stwierdził stanowczo.Lecz jego nogi nie zapaliły się.Chcąc usłyszeć rozdzierające wrzaski swej bezsilnej ofiary, Errtu szarpnął silnie za bicz i wciągnął Drizzta zupełnie w płomienie.Mimo tego, drow zaledwie czuł gorąco ognia.Nagle, z końcowym sykiem protestu, płomienie zgasły.Żaden z przeciwników nie wiedział co się stało, obaj zakładali, że odpowiedzialna jest za to druga strona.Errtu natychmiast zaatakował znowu.Postawiwszy ciężką stopę na piersi Drizzta zaczął miażdżyć go o kamień.Drow zaczął desperacko młócić swoją bronią, lecz nie zrobiła ona nic potworowi z innego świata.Nagle Drizzt machnął swym drugim jataganem, ostrzem, które zabrał z legowiska smoka.Zasyczawszy jak woda w ogniu wbiło się w kolano Errtu.Rękojeść broni rozgrzała się gdy ostrze weszło w ciało demona, prawie parząc Drizztowi dłoń.Potem stała się lodowato zimna, jakby wysysając gorące siły życiowe Errtu swą własną zimną mocą.Drizzt nagle zrozumiał co podsycało płomienie.Demon otworzył usta w czystym przerażeniu, a potem wrzasnął z bólu.Nigdy nie czuł takiego żądła.Odskoczył do tyłu i zaczął się dziko miotać, usiłując uniknąć straszliwego ugryzienia broni, ciągnąc Drizzta, który nie mógł wypuścić rękojeści.Guenhwyvar została zdarta w ogromie wściekłości demona, odlatując od ramienia potwora i uderzając ciężko o ścianę.Drizzt patrzył z niedowierzaniem na ranę, gdy demon odskoczył.Para buchała z dziury w kolanie Errtu, zaś brzegi przecięcia zlodowaciały! Niestety Drizzt był osłabiony ciosem.W szamotaninie z potężnym demonem jatagan wyciągnął siły życiowe z tego, który nim władał, wciągając Drizzta w walkę z ognistym demonem.Teraz Drizzt czuł się tak, jakby nawet nie miał sił wstać, lecz stwierdził, że rzuca się do przodu, z wyciągniętym przed siebie ostrzem, jakby ciągnięty przez głód jataganu.Wejście do schronienia było zbyt wąskie.Errtu nie mógł zrobić uniku, ani odskoczyć.Jatagan wbił się w brzuch demona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]