Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Moreta Pani Smokow z Pern
- McCaffrey Anne Moreta Pani Smokow z Pern (SCAN
- McCaffrey Anne Mistrz harfiarzy z Pern (SCAN d
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Niebiosa Pern
- Terry Pratchett Panowie i Damy (2)
- Eschbach Andreas Hide Out
- ADDISON.WESLEY.THE.LEAN.MINDSET.2014
- Biblia Gdanska
- Lem Stanislaw Okamgnienie (SCAN dal 934)
- Card Orson Scott Glizdawce (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podczas gdy Toric i jego ludzie wręcz rozkwitali na Południowym Kontynencie, Władcy Weyru wyraźnie próchnieli.Podczas gdy Toric wysyłał drużyny, by zbadać żyzność ziem Południa, smoczy jeźdźcy trzymali się swojej kwatery, nie wychodząc dalej niż na pobliską plażę, by wykąpać smoki.Nagle Toric zatrzymał się na ścieżce, a Rybak idący tuż za nim z trudem zdołał uniknąć zderzenia.Toric obrócił się z oczami zwężonymi w szparki i wymachując rękami.- Ktokolwiek, absolutnie ktokolwiek.- powiedział.Szczęki mu drgały, kiedy jego wściekłe, zielone oczy spoczęły na towarzyszach.- Ktokolwiek - ręce uderzyły z trzaskiem o uda - kto da jajko ognistej jaszczurki Starożytnym, zostanie wyrzucony z Południowej Warowni.Bez pardonu, bez apelacji.Na następnym statku na północ.Jasne?Toric niniejszym zakazał działalności, która dostarczała Weyrowi dodatkowych marek.Jaja ognistych jaszczurek były stale poszukiwane przez północnych kupców i marynarzy.Z pewnością nie z powodu roli małego zwierzątka Mardry w tej całej sprawie.Lecz moment nie był odpowiedni, aby wypytywać Torica.Gospodarz poszedł dalej swoim wściekłym tempem i Mistrzowie Cechów starali się za nim nadążyć.Saneter pozostał z tyłu i zamyślił się nad znaczeniem tego rozkazu.Nie miał już energii takiej jak kiedyś, a pomimo poprawy zdrowia, którą zawdzięczał pobytowi w tutejszym klimacie, często odczuwał wyczerpanie, zwłaszcza wskutek podniecenia gniewem.Otarł twarz, spoconą pomimo cienia koron rosnących wokół drzew i pozwolił walącemu sercu uspokoić się trochę.Zastanowił się, czy wysłać wiadomość Mistrzowi Harfiarzy na temat ostatniego zamieszania.Robinton i tak wiedział, że Toric nie znosi Starożytnych.Być może jednak Saneter powinien to zrobić.Suma marek oferowana za zawartość gniazda złotej królowej ognistych jaszczurek była wyższa niż zarobki większości Gospodarzy przez trzy czy cztery Obroty.Oczywiście, niewiele takich gniazd znajdowano, ale popyt na stworzonka wciąż rósł.Cóż, były one czymś więcej niż zwykłymi zwierzętami domowymi, pomyślał Saneter z sympatią, mając nadzieję, że jego mały spiżowy przyjaciel zorientuje się, że nie są już w towarzystwie wściekłego Torica i może bezpiecznie wrócić na stanowisko na ramieniu Harfiarza.Wcześniej Saneter wspomniał Robintonowi, że Starożytni ściągali więcej podatków, niż im się należało, a dostawy nie odbywały się o zwyczajowych porach lub w zwyczajny sposób.Chociażby wczoraj było to ciemną nocą.Ale dlaczego Toric zabronił sprzedaży jaj ognistych jaszczurek?Z drugiej strony, zadecydował Saneter, długi szereg zdarzeń tego dnia, przemyślany spokojnie, nie stanowił nic, czym by należało zakłócać spokój przeciążonego obowiązkami przełożonego Harfiarzy.Gdy Saneter usłyszał jeszcze jeden krzyk - tylko Toric mógł się tak wydzierać - pomyślał, kto mógł być na tyle głupi, aby dolać gniewu do targającej Torikiem złości.Harfiarz przyśpieszył.I pomyśleć, że Robinton dawał mu do zrozumienia, że Południowa Warownia będzie miłą synekurą tylko z taką ilością zadań, by go uchronić przed nudą.Cóż, nuda była najmniejszym z kłopotów Sanetera.Kiedy wyszedł na otwartą przestrzeń nad urwiskiem, jęknął.Przybijały dwa statki zapchane ludźmi i pakunkami.Ostatnią rzeczą, jakiej w tej chwili potrzebował, był jeszcze jeden transport bezużytecznych wyrzutków z północy.Mogło tam oczywiście być - i zwykle bywało - kilku użytecznych robotników z fachem w ręku, albo chociaż silnych i zręcznych, ale stanowczo zbyt wielu z tych, którzy przybywali, było pozbawionych celu, jak Starożytni.Chociaż, kiedy Toric zaryczał znowu, Saneter usłyszał w jego ryku radosną nutę.Sposób, w jaki Gospodarz śpieszył w stronę schodów, wiodących ku przystani, wymachując ramionami nad głową i jodłując, był bez wątpienia radosnym powitaniem.Harfiarz nadszedł na czas, by zobaczyć Torica wzbijającego się majestatycznie w powietrze, nurkującego z występu urwiska w czyste niebiesko - zielone głębokie wody i płynącego silnymi wyrzutami ramion w kierunku większego z dwu statków.- To go trochę ostudzi - odezwał się wesoły głos obok Sanetera.Obejrzał się i zobaczył Sharrę.- Hamian musi być na pokładzie - powiedziała z dumą.- Mój brat, uznany Mistrz Kowal.Przyglądając się, jak Toric dopływa do statku, Saneter potrząsnął głową.- Mam nadzieję, że on właściwie czyni, ściągając ludzi na południe.Nie dostajemy takich, którzy są nauczeni rzemiosła.Większość to bezdomni.A dlaczego zostali bezdomni? - zamilkł zamyślony.Jako Harfiarz nie powinien okazywać zainteresowania codziennymi sprawami ludzi, ale wiedział, że Toric bardzo potrzebuje robotników do karczowania dżungli, uprawy ziemi i zabezpieczenia własnych ambicji.Sharra nagle zaczęła podskakiwać, machając żywiołowo rękami.- Spójrz, Saneterze! To musi być Hamian, tam na burcie - wskazała.Harfiarz przesłonił oczy, mrużąc je mocno.- Przyjazd Hamiana nie mógł wypaść w odpowiedniejszym momencie - ciągnęła Sharra.- Mam nadzieję, że dostał dobrą cenę za nasz ostatni ładunek.Kiedy Toric z bratem dotarli do brzegu, Saneter zauważył, że Toricowi przeszedł cały zły humor.Teraz śmiał się szeroko, obserwując, jak młodszy brat ściąga przemoczone spodnie i koszulę z mocno zbudowanego ciała.- Byłeś dostatecznym zagrożeniem dla dziewcząt, zanim pojechałeś na północ, Hamianie! - krzyknęła Sharra nadbiegając z suchym ubraniem.- Miej serce i okryj się przyzwoicie, zanim wejdziesz na górę.- Sharro, moja miła.Przywiozłem dla ciebie kilka próbek północnych mężczyzn.Może spodoba ci się któryś! - odkrzyknął Hamian i uchylił się, gdy rzuciła w niego dojrzałym czerwonym owocem.- Jacyś możliwi pomiędzy pasażerami? - spytał Toric, wyżymając własne spodnie.Jeżeli Hamian pracował tak dobrze, jak wyglądał, będzie wart marek, które gospodarstwo straciło przez jego nieobecność.- Może z pół tuzina - odparł Hamian tracąc trochę szczerości z uśmiechu.- Zrobiłem, co mogłem, żeby zostawić prawdziwy śmieć.Przyznam się uczciwie - niektórych Mistrz Kampesi i Mistrz Garm w ogóle nie chcieli wpuścić na pokład.Wybraliśmy najznośniejszych.Miał być jeden jeździec pozbawiony smoka.- Bez smoka? - Toric popatrzył z niedowierzaniem.- Z Benden? - Z napięciem czekał na odpowiedź.Odprężył się, kiedy Hamian pokręcił głową.- Nie, z Weyru Telgar.Jeździec niebieskiego.Harfiarz mówił, że gruby zwój dopadł smoka od lewej.Jakoś wylądował, ale tak ciężko, że jeździec uderzył mocno o ziemię.Wszyscy myśleli, że się zabił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]