Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. I
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z jednej strony, jeśli teleskopami wyłapiemy coś, co potwierdzi istnienie tamtych dwu czarnych dziur w Centrum Galaktyki lub jakąś olbrzymią sztuczną konstrukcję w Łabędziu A, a z drugiej, jeśli mój Cray 21 wyłuska z liczby „pi” jakąś wiadomość.To - puknęła Jossa palcem w pierś - będą moje dowody.I wtedy zacznę mówić pełnym głosem.A na razie.nie zgub tego.- Ja wciąż nie rozumiem - wyznał Joss - zgodzę się, że we wszechświecie istnieje matematyczny porządek.Na przykład, prawo ciążenia i tak dalej.Cóż więc dziwnego, jeśli jakiś matematyczny porządek znajdziesz też w liczbie „pi”.Co ci to da?- Jak to, nie rozumiesz? Mnóstwo mi da! Bo to nie będzie jakiś tam porządek, jakieś jedno czy drugie fizyczne lub chemiczne prawo.To będzie wiadomość.I to jaka! Od kogoś, kto stworzył wszechświat, kto ukrył ją w najważniejszej liczbie transcendentalnej, w liczbie „pi”, licząc na kogoś, za miliardy lat, kto to odczyta.Pamiętasz, krytykowałam ciebie i Rankina za to, że Bóg nie przysłał wam jakiejś wyraźniejszej wiadomości.Ale teraz już wiem, że to jest ta droga.- Pamiętam bardzo dobrze.Uważasz więc, że Bóg jest Matematykiem?.- Coś w tym rodzaju.- Więc szukasz Objawienia przez arytmetykę? Znam lepszą drogę.- Palmer, moja droga jest jedyna.Ona przekona nas, że to, czego nas uczono, to prawda.Że życie to nie są wyścigi głupich gęsi, że w liczbie „pi” jest wiadomość od Boga i że trzeba szukać w innych transcendentalnych liczbach, może tam też coś się znajdzie, co przekona największych sceptyków.Znikną religijne sekty, każdy będzie miał jakieś nowe Pismo Święte, takie samo na cały świat.Skończy się udawanie cudownych uzdrowień, fałszowanie pergaminów, zbiorowe ekstazy i halucynacje.Każdy będzie mógł wierzyć.Joss z niedowierzaniem pokręcił głową.W kącikach jego ust błąkał się lekki uśmieszek.- Dlaczego tak ci zależy na tym, żebym głośno mówiła światu, zamiast pracować, Palmer?Dalej patrzył na nią z tym uśmieszkiem na wargach.Nic nie powiedział, więc dodała:- Nie sądzisz, że nastąpiła dziwna.zamiana ról? Oto ja, wygłaszająca płomienną mowę, która ma przekonać sceptyka.A sceptykiem jesteś ty, i to dużo surowszym wobec mojej wiary, niż ja byłam wobec twojej.- Och, nie Eleanor - znowu pokręcił głową - to nie to.To nie sceptycyzm.To po prostu fakt, że ja naprawdę wierzę.- Jeśli tak, to na pewno nie w moją opowieść.Ona przecież nie mówi nic o Karze i Nagrodzie, o Adwencie i Wniebowstąpieniu.Ani razu nie występuje w niej Jezus, a głównym filozoficznym przesłaniem jest to, że nie stanowimy centrum kosmicznego planu, wręcz odwrotnie.Ale zapewniam cię, że wszystko, co mi się zdarzyło, nauczyło mnie pokory.Powiedziało mi, jaka jestem mała i jak niewiele mogę.- Właśnie.Więc jaki wielki i wszechmocny jest Bóg.Popatrzyła na niego zaskoczona, jakby podpowiedział jej coś bardzo prostego, na co wcześniej nie wpadła.- Od początku Ziema krążyła wokół Słońca, ale był okres, że prawda ta nie odpowiadała władcom tej Ziemi - powiedziała w zamyśleniu - władcom świeckim i kościelnym.Więc wszyscy udawali, że Ziemia jest nieruchoma, bo prawda uczyniłaby zbyt małymi tych, którzy pragnęli być wielcy.Pragnęli władzy, więc bali się prawdy, bo przykładała lont do fundamentu ich siły.Tłumili prawdę, prawda była niebezpieczna.Zdajesz sobie sprawę, Palmer, że również niebezpieczne może być sprzyjanie moim prawdom?- Wiele lat szukałem - odezwał się Joss - tyle lat.I nauczyłem się jednego: wierzę w prawdę, kiedy jej dotykam.Uważam, że każda wiara, która za cel stawia sobie poznanie prawdy, jest wiarą, która pragnie Boga.Prawdziwego Boga, twórcy prawdziwego wszechświata.Słucham o twoim wszechświecie, Ellie.te wszystkie planety, te wszystkie świetlne lata.Owszem, i to jest królestwo Boga.Choć zawsze zastanawiała mnie wielka rola, jaką moim zdaniem przypisywano Ziemi.Przypuszczam, że chodziło o wywołanie w ludziach większego uspokojenia, poczucia bezpieczeństwa.Wszechświat, który ty opisujesz, ma rozmach.I czas.To coś dla takiego Boga, w jakiego wierzę.Mówisz, że ci brakuje dowodów.Nie potrzebujesz dowodów, jest ich dość.Łabędź A i te naukowe drobiazgi są dobre dla uniwersytetów, ale twoja prawda jest prosta i łatwa, znana od tysięcy lat.To, co zamierzasz rozgłosić po świecie, brzmi mniej więcej tak.Przymknął oczy i po chwili zaczął recytować:We śnie ujrzał drabinę opartą o ziemię, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół.A gdy Jakub zbudził się ze snu, pomyślał:„Prawdziwie Jahwe jest na tym miejscu, a ja nie wiedziałem.Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba”.Mówiąc to, dawał się nieść natchnieniu, jakby przemawiał ze swej ambony do tłumu wypełniającego zbór.Gdy znów otworzył oczy, na jego twarzy pojawił się przepraszający uśmiech.Przez chwilę milczeli, idąc wzdłuż szeregu wymytych do biała olbrzymów - teleskopów wycelowanych w niebo.- Jak widzisz, twoja historia to nic nowego.Już wcześniej coś podobnego się zdarzyło, co na pewno gdzieś w głębi duszy przyznawałaś przed sobą.Oczywiście, w opowieści z Księgi Rodzaju nie ma mowy o żadnych detalach, o których ty mówiłaś.Zresztą, jakżeby mogły tam się znaleźć.Tamten tekst operuje słowami zrozumiałymi dla współczesnych Jakubowi.Więc i twoje zdarzenie operuje językiem naszych czasów.Eleanor, mam wrażenie, że możesz zrobić coś ważnego.Ludzie będą ci wierzyć.Miliony na całym świecie.Ja wiem, czuję to, Eleanor.- dodał jakby jakaś myśl nagle zaświtała mu w głowie.Ale ona pokręciła głową z powątpiewaniem.Przez chwilę znów szli w milczeniu.- W porządku.Rozumiem.Pracuj i niech ci ta praca służy.Ale spiesz się, gdyby coś ci nie wychodziło.Jeszcze przed l stycznia 2001, proszę o to dla siebie.Nie tylko dla siebie, Ellie.Już tylko niecały rok został do Milenium - powiedział prawie proszącym głosem.- Dobrze.Ja też ciebie rozumiem.Umówmy się, że jeśli nie znajdę niczego w „pi”, poważnie wezmę pod uwagę wygłoszenie serii odczytów.Przed l stycznia, obiecuję.Może przekonam Edę i paru innych, którzy też zechcą mówić, o’kay?W milczeniu doszli do Argusa.Obrotowe sikawki spryskiwały lichy trawnik.Wciąż milcząc przeskoczyli bajoro wody, która na tej wyschniętej ziemi zdawała się czymś obcym, z innej planety.- Czy byłaś kiedyś zamężna? - spytał wreszcie Joss.- Nie, nigdy.Chyba po prostu nie miałam czasu pomyśleć.- A zakochana? - zabrzmiało drugie, zbyt może bezpośrednie pytanie.- Parę razy.I też nie całkiem.Sygnał, który do mnie docierał - podniosła wzrok ku najbliższemu teleskopowi - widocznie był za słaby.Ginął w szumie.A ty?- Nigdy - odpowiedział bezbarwnym głosem.Urwał, i po chwili podjął z bladym uśmiechem - ale za to mam wiarę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]