Podstrony
- Strona startowa
- Brust Steven Vald Taltos 04 Taltos
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Brust Steven Vald Taltos 05 Feniks
- Brust Steven Vald Taltos 03 Teckla
- [2]Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- Brust Steven Jhereg (SCAN dal 866)
- PoematBogaCzlowieka k.5z7
- Silmarillion
- 00342, 04c1de49b2f324d2bd079d4d6b004c6b
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W jego oczach dostrzegłem to samo podejrzenie, które natychmiast i mnie ogarnęło.Bez straży przed domem Cecylii Metelli ktoś mógł się przedostać do wnętrza i do kwatery Sekstusa Roscjusza – zabójca nasłany przez kuzynów Roscjuszów, przez Chryzogonosa, a może i samego Sullę.Dyktator wprawdzie ogłosił rozejm, ale jak dalece można ufać jemu i jego przyjaciołom?Jednak widoczne wzburzenie Sulli zdawało się dowodzić jego niewinności.– Oczywiście, że to samobójstwo – burknął.– Wszyscy wiemy, w jakim był stanie przez ostatnie miesiące.Z wolna tracący zmysły ojcobójca! A więc jednak sprawiedliwość zatriumfowała, a Sekstus Roscjusz został swoim własnym adwokatem.– Zaśmiał się bez humoru, po czym zbladł.– Ale jeśli był zdecydowany z sobą skończyć, dlaczego czekał aż do zakończenia procesu? Czemu się nie zabił wczoraj lub przedwczoraj, albo miesiąc temu, i nie zaoszczędził nam wszystkim kłopotu? – Potrząsnął głową w zadziwieniu.– Uniewinniony, a mimo to zabija się.Sumienie dopadło go dopiero wtedy, gdy sąd go rozgrzeszył.To absurdalne, śmieszne! Jedynym rezultatem jest mój wstyd przed całym Rzymem! – Zacisnął pięść i przewrócił ku niebu oczami; usłyszałem, jak pod nosem mruczy tonem skargi: – Fortuno!Zrozumiałem, że jestem świadkiem sprzeczki kochanków, w jaką wdał się ze swą niebiańską protektorką stojący przede mną mężczyzna.Przez całe życie Sulla cieszył się jej przychylnością; chwała, sława, bogactwo i przyjemności ciała otwierały się przed nim przy minimalnym wysiłku z jego strony.Najmniejsze niepowodzenie nie zakłóciło rozwoju jego kariery.Teraz był starym człowiekiem, o słabnącym ciele i wpływach, a Fortuna, jak znudzona kochanka, stała się kapryśna, zaczęła flirtować z jego wrogami, raniła go drobnymi porażkami i trywialnymi przeciwnościami, co mężowi tak rozpieszczonemu sukcesem musiało się zaiste wydawać perwersją.Owinął się w togę i z głową pochyloną do przodu jak taran bojowego okrętu ruszył do wyjścia.Cycero i Rufus usunęli się na bok, ale ja stanąłem mu na drodze, chyląc głowę w potulnym ukłonie.– Lucjuszu Sullo.– powiedziałem.– Dobry Sullo, zakładam, że to w niczym nie zmienia warunków, jakie tu dziś uzgodniliśmy?Byłem dość blisko, by usłyszeć jego gwałtowny wdech i poczuć na czole gorącą falę wydechu.Zdawało mi się, że długo zwleka z odpowiedzią – tak długo, że zdążyłem wsłuchać się w bicie własnego serca i zastanowić się, co za szalony impuls popchnął mnie, bym zastąpił mu drogę.Jednak gdy przemówił, jego głos był spokojny i równy, choć zimny.– Nic się nie zmieniło.– Zatem Cycero i jego sojusznicy pozostają bezpieczni przed zemstą Roscjuszów.– Oczywiście.– A rodzina Sekstusa Roscjusza, mimo jego śmierci, otrzyma rekompensatę od Chryzogonosa?Sulla nie odpowiedział od razu.Nie podnosiłem oczu, zachowując pokorną postawę.– Oczywiście – rzekł w końcu.– Jego żona i córki zostaną zabezpieczone, mimo jego samobójstwa.– Jesteś miłosierny i sprawiedliwy, Lucjuszu Sullo – powiedziałem i usunąłem się na bok.Odszedł, nie oglądając się za siebie, nie czekając nawet, by niewolnik odprowadził go do drzwi.W chwilę później doszedł nas odgłos otwieranych i zamykanych drzwi, a potem uliczka nagle wypełniła się hałasem czynionym przez jego odchodzący orszak.Wkrótce znów zapadła cisza.Niewolnica wróciła do gabinetu, by sprzątnąć bałagan po niespodziewanym gościu.Gdy zbierała odłamki strzaskanej miski, Cycero patrzył z roztargnieniem na plamę rozlanej na ścianie polewki.– Zostaw pergaminy tam, gdzie leżą, Ataleno – powiedział.– Wszystkie się pomieszały.Tiro pozbiera je później.Skinęła posłusznie głową, a Cycero zaczął swój zwyczajowy marsz po pokoju.– Cóż za ironia – odezwał się po dłuższej chwili.– Tyle wysiłku po obu stronach, a na koniec nawet Sulla jest rozczarowany.Qui bono, zaprawdę.– Chociażby w twoim interesie, Cyceronie – zauważyłem.Spojrzał na mnie z łobuzerskim ognikiem w oczach, nie mogąc opanować uśmieszku, jakim drgały kąciki jego ust.Tiro wyglądał na jeszcze bardziej zagubionego w tym labiryncie wydarzeń niż kiedykolwiek.Rufus potrząsnął głową.– Sekstus Roscjusz samobójcą.Co Sulla miał na myśli, mówiąc, że sprawiedliwości stało się zadość.– Wyjaśnię ci wszystko po drodze do domu Cecylii – powiedziałem.– Chyba że Cycero wolałby sam to uczynić? – Spojrzałem adwokatowi prosto w oczy.Nie był zachwycony tym pomysłem.– Mógłby mi także wyjaśnić, jaką właściwie część prawdy znał w chwili zatrudniania mnie.Nie widzę powodu, by przyjąć wersję o samobójstwie Sekstusa Roscjusza, przynajmniej dopóki na własne oczy nie ujrzę przemawiających za tym dowodów.Rufus wzruszył ramionami.– Ale jak to inaczej wytłumaczyć? Chyba że był to po prostu wypadek.ten balkon jest zdradliwy, a on pił cały wieczór.Przypuszczam, że mógł się potknąć.Poza tym kto z domowników mógłby pragnąć jego śmierci?– Może i nikt – odrzekłem, wymieniając ukradkowe spojrzenie z Tironem.Jak mogliśmy zapomnieć o gorzkiej rozpaczy Roscji Starszej? Uniewinnienie jej ojca zniweczyło wszelkie jej nadzieje na zemstę i uratowanie ukochanej siostry.Odkaszlnąłem, by przeczyścić zaschnięte gardło, i przetarłem piekące oczy.– Rufusie, bądź tak uprzejmy i wróć ze mną do domu Cecylii.Pokaż mi, gdzie i jak zginął Sekstus Roscjusz.– Dzisiaj? – zapytał.Był zmęczony i zmieszany, a przy tym wyglądało na to, że zbyt wcześnie i za dużo dziś wypił wina.– Jutro może być za późno.Niewolnicy Cecylii mogą zatrzeć ślady.Rufus ze znużeniem kiwnął głową na znak zgody.– I Tiro – dorzuciłem.– Cyceronie, czy i on mógłby pójść z nami?– W środku nocy? – Adwokat zmarszczył się.– Och, dobrze.Chyba mógłby.– I oczywiście ty sam.Cycero potrząsnął głową.Spojrzenie, jakim mnie obrzucił, wyrażało po trosze litość, po trosze niesmak.– Ta gra jest skończona, Gordianusie.Teraz dla wszystkich mężów o czystych sumieniach nadszedł czas na dobrze zasłużony odpoczynek.Sekstus Roscjusz nie żyje, i co z tego? Umarł z własnego wyboru
[ Pobierz całość w formacie PDF ]