Podstrony
- Strona startowa
- Trylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBoka (3)
- Roberts Nora Marzenia 03 Spełnione marzenia
- Trylogia Hana Solo.03.Han Solo i utracona fortuna (3)
- Feist Raymond E & Wurst Janny Imperium 03 WÅ‚adczyni Imperium
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Cornwell Bernard Kampanie Richarda Sharpe'a 03 Forteca Oblężenie Gawilghur, 1803
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- adam smit undesnii bayalag
- Grisham John Komora (SCAN dal 1018)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moją panią była lady z Domu Dzura.Jej pradziad otrzymał tytuł barona w cza-sie wojen o wyspę Elde, a ona wyróżniła się odwagą w czasie wojny na Wschodziejeszcze przed Bezkrólewiem.Była stara, ale nie na tyle, by nie pognać na taką czyinną wojnę, więc w domu bywała rzadko.W sumie była dobrą panią nie za-braniała nam czytać, jak wielu, a ja jeszcze miałem szczęście, że nauczono mnietej sztuki w młodym wieku, choć potem niewiele książek wpadło w moje ręce ażdo.ale o tym potem.Miałem starszą siostrę i dwóch młodszych braci.Mieliśmy trzydzieści akrówziemi, z których musieliśmy płacić sto buszli zboża albo sześćdziesiąt buszli ku-kurydzy daniny.Wybór należał do nas.Nie było to mało, ale dało się wyżyć,a pani była wyrozumiała w chudych latach.Nasz najbliższy sąsiad na zachodziepłacił sto pięćdziesiąt buszli zboża daniny za dwadzieścia osiem akrów, więc uwa-żaliśmy się za szczęściarzy i pomagaliśmy mu, gdy tego potrzebował.Sąsiad napółnocy miał trzydzieści pięć akrów i ponoć posiadał dwa złote imperiale, ale takrzadko go widywaliśmy, że nie wiem, jaką płacił daninę.Kiedy skończyłem szesnaście lat, dostałem dwadzieścia akrów na południe od25pól rodziny.Wszyscy sąsiedzi pomogli mi oczyścić pola i zbudować dom wystar-czająco duży, by pomieścił rodzinę, którą miałem zamiar w przyszłości założyć.W zamian miałem rocznie dostarczać cztery młode kethny, więc chcąc nie chcąc,zająłem się ich hodowlą.Po dwudziestu latach spłaciłem pożyczki trzody i ziarna, które dostałem napoczątku, i uważałem, że powodzi mi się niezle, zwłaszcza że przyzwyczaiłem siędo smrodu kethn.W Blackwater była pewna kobieta i myślę, że coś się międzynami rodziło.Wszystko tak naprawdę zaczęło się póznym wieczorem wiosną dwudziestegopierwszego roku, gdy gospodarowałem na swoim.Usłyszałem z południa dziwnetrzaski, takie, jakie wydaje przewracające się drzewo, ale znacznie głośniejsze,a w nocy zobaczyłem na południu płomienie.Stałem przed domem, obserwowa-łem je i zastanawiałem się.Po godzinie płomienie wypełniały całe niebo, a trzaski stały się naprawdęgłośne.Potem coś błysnęło oślepiająco i gdy mogłem znów widzieć, zobaczy-łem nad głową ścianę czerwono-żółtego ognia, która zdawała się opadać.Myślę,że wrzasnąłem i wbiegłem do domu.Wtedy ogień opadł i cała moja ziemia za-częła płonąć.Dom zresztą też i dopiero to mi uświadomiło, że spoglądamw oczy śmierci.Uznałem to za niesprawiedliwe: zbyt krótko żyłem, by tak skoń-czyć.Wezwałem na pomoc Barlana o Zielonych Auskach, ale sądzę, że robiło towówczas wielu.Zwróciłem się więc do Pstrąga, ale nie sprowadził wody, by uga-sić pożar.Błagałem nawet Kelchor, boginię kotów-centaurów, by wyniosła mniew bezpieczne miejsce.Jedynym efektem było to, że dom się rozpalił, część dachuzdążyła się już zawalić, a ja omal nie udusiłem się w dymie.Wtedy przypomniałem sobie o spiżarni.Wybiegłem na dwór i jakoś przedar-łem się przez wyższe ode mnie płomienie do kamiennego budynku.Byłem solid-nie popalony, ale dostałem się do przepływającego przez nią strumienia i zanu-rzyłem w lodowatej wodzie.To znaczy w wodzie, która powinna być lodowata,a była ciepła, ale i tak nieporównanie chłodniejsza niż powietrze.Przeleżałem tam resztę nocy i cały następny dzień, a byłem tak słaby, że zasną-łem.Gdy się obudziłem, powietrze na tyle ostygło, że zdecydowałem się opuścićkryjówkę.Na zewnątrz zobaczyłem pustkę i zniszczenie.Wstyd przyznać, ale do-piero wtedy pomyślałem o trzodzie.Naturalnie spaliła się, zresztą nawet gdybymzdołał w nocy wypuścić zwierzęta, i tak nie zdążyłyby uciec przed ogniem.I jak myślisz, lordzie Taltos, co zrobiłem potem? Zmiechu warte, ale jedyne,co było wtedy dla mnie ważne, to to, że nijak nie zdołam w tym roku zapłacićdaniny i muszę błagać panią o łaskę.Przecież musi mnie zrozumieć.I dlategoruszyłem w stronę jej zamku.Na południe.Aha! Widzę, że też na to wpadłeś.Ja dopiero po paru kilometrach uświadomi-łem sobie, że przecież właśnie z południa nadszedł ogień.Tak mnie to zaskoczyło,że stanąłem i długo się zastanawiałem co dalej.W końcu ruszyłem w dalszą drogę,26bo i tak nie miałem dokąd pójść.Od celu dzieliło mnie wiele mil, a wszędzie wokół rozciągały się spalone polai obejścia czy popalone lasy, z których zostały jedynie kikuty drzew.Nikogo niewidziałem przez całą drogę nawet ptaka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]