Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Orson Scott Card, Kathryn Kerr Lovelock
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiem, co wymyślił Mellar, ale nadal nie wiem, jak go załatwić.Mogę ci powiedzieć natomiast, że nie mam zamiaru zrobić niczego, co naraziłoby ciebie, twoje słowo lub twój dom.Sądzę, że dałem to wyraźnie do zrozumienia wczoraj, ale dziś mówię wyraźnie.Czy to wystarczy?Dalej, szefie! Wygarnij mu!Zamknij się, Loiosh!Morrolan przyglądał mi się z takim natężeniem, jakby chciał mi czytać w myślach.Tego jednak nie zdołałby zrobić nawet Daymar, tak bym o tym nie wiedział.Poza tym sądzę, że Morrolan jednak za bardzo mnie szanował, by próbować bez pozwolenia.A co się tyczy przenikliwości wzroku, to sporo mu brakowało do lordów z Domu Sokoła.Kiwnął głową.- Dobrze więc - zdecydował.- Nie będziemy więcej wracali do tego tematu.- Prawdę mówiąc, nie wiem, co wprawiło Alierę w tak doskonały humor.Jak się domyśliłeś, szedłem do niej, ale jak na razie niczego nie zaplanowaliśmy.Mam nadzieję, że sama też niczego nie zaplanowała i nie próbuje realizować.- Nie byłbym tego taki pewien.I nie podoba mi się to.Wzruszyłem ramionami.- Skoro poruszyliśmy już tę kwestię.Sprawdziłeś tych ochroniarzy? - spytałem.- Tak.A o co chodzi?- To magowie?- Owszem.Obaj.Całkiem kompetentni - odparł po chwili.Dobre nowiny wręcz sypały się dziś drzwiami i oknami, żeby je.- Pięknie! - mruknąłem.- Czy jeszcze czegoś byś może pragnął?- Nie.tak.Byłbym wdzięczny, gdybyś miał oko na Alierę.- Mam ją szpiegować?!- Nie! Chodzi mi o to, że gdyby próbowała zrobić coś, czego raczej nie powinna.myślę, że rozumiesz, co mam na myśli.to spróbuj z nią to przedyskutować, zgoda?Skinąłem głową, a ostatni fragment układanki znalazł się na swoim miejscu.Mellar bał się tylko jednego i dlatego wynajął magówochroniarzy.Nie mógł zostać zabity przez kogoś nie należącego do Domu Jherega, bo wówczas cały plan wziąłby w łeb.Nie przez kogoś takiego jak uzbrojona w Pathfindera Aliera.To, ma się rozumieć, także nie przybliżyło mnie ani trochę do znalezienia sposobu załatwienia tej sprawy.Pożegnałem Morrolana i udałem się do apartamentu Aliery.Dziwne, ale przez całą drogę czułem na sobie jego wzrok.- Co cię zatrzymało? - powitała mnie Aliera.- Morrolan miał ochotę na pogawędkę.Aliera faktycznie była w dobrym humorze - oczy jej błyszczały, gdy siedziała wygodnie na łożu, głaskając od niechcenia kota.Nie zostali sobie przedstawieni z Loioshem, toteż przyglądali się sobie nieżyczliwie.- Rozumiem.a o czym?- Jest przekonany, że coś wymyśliłaś.Ja zresztą też tak sądzę.Powiesz mi co?Uniosła brwi i uśmiechnęła się.- Może.Ale ty pierwszy.Kot przewrócił się na plecy, domagając się zainteresowania swoim brzuchem.Nastroszył nieco przy okazji białe futro, odmawiając Loioshowi prawa do istnienia.Aliera podrapała go po brzuchu.Szefie?Tak, Loiosh?To niesmaczne, że niektórzy tak ulegają zachciankom głupich zwierzaków, no nie?Nie dałem się sprowokować.- Zacznę od tego, że nasz ostatni pomysł nie zadziała - oznajmiłem.- Dlaczego?Nie wydawała się tym specjalnie zaniepokojona.I to zaczęło mnie niepokoić.- Z wielu powodów, ale najważniejszy jest taki, że Mellar nie zamierza opuścić zamku żywy.- po czym wyjaśniłem jej plan Mellara.Zaskakujące, ale jej pierwsza reakcja była identyczna jak moja - podziw.Dopiero potem jej oczy stopniowo zaczęły przybierać metalicznie szary kolor.- Nie pozwolę na to, Vlad - oznajmiła spokojnie.- Zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?Może nie zdawałem sobie w pełni, ale obawiałem się podobnej reakcji.- A co zamierzasz zrobić? - spytałem cicho.Nie odpowiedziała, ale jej dłoń spoczęła na rękojeści Pathfindera.Dołożyłem starań, by mówić opanowanym, przyjaznym tonem:- Jeśli to zrobisz, zmusisz Morrolana, by cię zabił.- I co z tego? - spytała.- To niczego nie zmienia.- A dlaczego nie poszukać lepszego sposobu?- Jak na przykład?- Nie wiem, do ciężkiej cholery! - moje opanowanie prysnęło.- Myślisz, że nad czym wysilam umysł przez ostatnie dwa dni?! Jeśli jakoś doprowadzimy do tego, by stąd wyszedł, możemy go wyśledzić i zabić, gdziekolwiek by się znalazł! Gdybym tylko miał więcej czasu!- A ile masz?To było dobre pytanie.Przy ogromnym szczęściu ze trzy dni, nim plotka zmieni się w informację nie do podważenia.A na to, że zdążę, nie mogłem liczyć.Co gorsza, Demon też nie.Nie miałem pojęcia, jaki będzie jego następny ruch ani jaką będę miał szansę, by mu pokrzyżować plany.Zdrowy rozsądek podsuwał na to ostatnie pytanie odpowiedź, która zdecydowanie mi się nie podobała.- Dziś i jutro - odparłem.- A co się stanie potem?- Otworzy się Brama Śmierci.Szeroko.Już nic nie będę w stanie zrobić, bo po paru dniach ktoś znajdzie moje czterodniowe zwłoki, więc nie będę miał okazji obejrzeć uczciwej wojny Domu Jherega z Domem Smoka.Ty będziesz miała taką okazję.Szczęściara.Uśmiechnęła się paskudnie i rozmarzyła:- Może mi się nawet spodobać.- Może, ale wątpię - sprowadziłem ją na ziemię.- Fakt, Dom Smoka na pewno dobrze na tym nie wyjdzie.Przyznałem jej rację.- Z drugiej strony, jeśli go zabiję, nie będzie problemu, bo nie będzie wojny.Ucierpi Dom Dzura, ale kogo to obchodzi? No dobra, można spróbować wymyślić jakiś sposób przechwycenia tej informacji, nim staną się pośmiewiskiem dla całego Imperium.- To akurat nie jest problemem - poinformowałem ją poirytowany.- Problemem jest to, że albo skończysz jako trup, albo będziesz zmuszona zabić Morrolana.Żadne rozwiązanie nie wydaje mi się dobre.- Nie mam najmniejszego zamiaru zabijać swego kuzyna - zapewniła.- Doskonale.Więc zostawisz go żywego, tylko z martwą reputacją.Wzruszyła ramionami.- Nie żeby mnie nie interesował honor Morrolana - poinformowała mnie.- Tylko bardziej interesują mnie konsekwencje takiego precedensu jak ten dla całego Domu Smoka.- Jest jeszcze jeden drobiazg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]