Podstrony
- Strona startowa
- Edwards Eve Kronik rodu Lacey 02 Demony miłoœci
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoœć nas połšczy
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoœci
- Rogers Rosemary Słodka dzika miłoœć
- Rosemary Rogers Słodka dzika miłoœć
- Porożyńska Iwona Miłoœć kocha czary
- Beauman Sally Krajobraz miłoœci
- Kleypas Lisa Bezcenna miloœć
- (ebook computers) Visual C .NET Developer’s Guide
- Clarke Arthur C Tajemnica Ramy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- odbijak.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogÄ™ ci poÅ›wiÄ™cić tejniewinnej dziewczyny.Nie, na Boga żywego! Nie mogÄ™ zÅ‚amać przysiÄ™gi, którÄ… jej mdlejÄ…ceoczy wypominajÄ… mi gÅ‚oÅ›no jak piorun z nieba.Lady Milford, niech pani patrzy.Patrz, okrut-ny ojcze.Mam zamordować tego anioÅ‚a? PiekÅ‚o rozpÄ™tać w jej niebiaÅ„skiej duszy? (podbiegado niej, zdecydowany) ZawiodÄ™ jÄ… przed tron SÄ™dziego Å›wiata i niech Bóg wiekuisty orzek-nie, czy miÅ‚ość moja jest zbrodniÄ….(bierze jÄ… za rÄ™kÄ™ i podnosi z fotela) Droga, uspokój siÄ™.ZwyciężyÅ‚aÅ›.W tryumfie wracam z najniebezpieczniejszej walki.L u i z aNie, nie! Niczego nie ukrywaj.Wymów okrutne sÅ‚owo wyroku.WspominaÅ‚eÅ› o ojcu?WspominaÅ‚eÅ› o lady Milford? Dreszcz Å›miertelny mnie chwyta.Ludzie mówiÄ…, że wychodziza mąż.F e r d y n a n doszoÅ‚omiony, pada do nóg L u i z yZa mnie, biedna dziewczyno!L u i z apo chwili, tonem cichym i drżącym, z determinacjÄ… i spokojemTak.i czegóż siÄ™ lÄ™kam? Ten stary czÅ‚owiek mówiÅ‚ mi przecież nieraz.a ja nie chciaÅ‚ammu wierzyć! (milknie, potem ze szlochem rzuca siÄ™ M i l l e r o w i w ramiona) Ojcze, otocórka do ciebie wraca.Daruj jej, ojcze.Przecież to nie twojej córki wina, że sen byÅ‚ taki piÄ™k-ny i że takie straszne jest przebudzenie.M i l l e rLuizo! Luizo.Boże, ona mi mdleje.Córko moja, moje biedne dziecko.PrzekleÅ„stwona uwodziciela! PrzekleÅ„stwo na tÄ™ kobietÄ™, która mu jÄ… strÄ™czyÅ‚a!%7Å‚ o n aÅ‚kajÄ…c rzuca siÄ™ L u i z i e na szyjÄ…Czy zasÅ‚użyÅ‚am na to przekleÅ„stwo? Powiedz, moja córko.Niech Bóg odpuÅ›ci panu baro-nowi.I cóż ta owieczka uczyniÅ‚a zÅ‚ego, że pan jÄ… zabija?F e r d y n a n dzrywa siÄ™, stanowczoAle ja zniweczÄ™ jego intrygi, żelazne okowy przesÄ…dów pozrywam.Jak wolny czÅ‚owiekwybierać bÄ™dÄ™, a przed ogromem mojej miÅ‚oÅ›ci struchlejÄ… ich robaczywe dusze.chce odejść55L u i z adrżąc wstaje z fotela, idzie za nimZostaÅ„! ZostaÅ„! DokÄ…d idziesz? Ojcze, matko.Chce nas opuÅ›cić w tej godzinie trwogi.%7Å‚ o n abiegnie za F e r d y n a n d e m i przytrzymuje goPrezydent przyjdzie tutaj.KrzywdÄ™ zrobi naszemu dziecku.Nam zrobi krzywdÄ™.A pannas opuszcza, panie baronie?M i l l e rÅ›mieje siÄ™ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ…Opuszcza nas.Pewnie.I czemuż by nie? OddaÅ‚a mu już przecie wszystko.(jednÄ… rÄ™kÄ…przytrzymuje majora, drugÄ… L u i z Ä™) Z wolna, mój panie! Droga z mojego domu prowadzitylko przez tÄ™ dziewczynÄ™.Zaczekaj na ojca, jeżeli nie jesteÅ› Å‚ajdakiem! Opowiedz mu, jakwkradÅ‚eÅ› siÄ™ do jej serca, oszuÅ›cie albo, za Boga! (rzucajÄ…c mu córkÄ™ z pasjÄ…) Musiszwpierw rozdeptać to skomlÄ…ce stworzenie, które miÅ‚ość do ciebie tak sponiewieraÅ‚a.F e r d y n a n dwraca i pogrążony w myÅ›lach chodzi po pokojuWprawdzie wÅ‚adza prezydenta jest wielka.Prawo ojcowskie to ogromne sÅ‚owo, nawetzbrodnia potrafi siÄ™ ukryć w jego faÅ‚dach.Z nim może siÄ™ daleko zapÄ™dzić, o, daleko.Ale doostatecznych granic popÄ™dzi tylko miÅ‚ość.Oto, Luizo twoja dÅ‚oÅ„ w mojej dÅ‚oni! (chwyta zprzejÄ™ciem jej rÄ™kÄ™) Jak pragnÄ™, by mnie Bóg nie opuÅ›ciÅ‚ w ostatniej godzinie żywota! Wchwili, która te dwie dÅ‚onie rozerwie, przetnÄ™ nić, co mnie Å‚Ä…czy z życiem.L u i z aStrach.Nie patrz na mnie! Twoje usta drżą.Oczy masz okropne.F e r d y n a n dNie, Luizo.Nie bój siÄ™.To nie szaleÅ„stwo mówi przez moje usta.To najdroższy dar nie-bios: decyzja w chwili najważniejszej, kiedy uciÅ›niona pierÅ› tylko przez niebywaÅ‚y wstrzÄ…smoże chwycić oddech.Kocham ciÄ™, Luizo.BÄ™dziesz mojÄ….A teraz do ojca!wybiega szybko i wpada na P r e z y d e n t aSCENA SZÓSTACiż, P r e z y d e n t z orszakiem sÅ‚ug.P r e z y d e n twchodzÄ…cJest na zawoÅ‚anie!wszyscy przerażeniF e r d y n a n dcofa siÄ™ o kilka krokówW domu ludzi uczciwych!P r e z y d e n tGdzie syn uczy siÄ™ posÅ‚uszeÅ„stwa dla ojca?56F e r d y n a n dNie bÄ™dziemy o tym.P r e z y d e n tprzerywa mu, do M i l l e r aOjciec?M i l l e rMiller, muzykant miejski.P r e z y d e n tdo %7Å‚ o n yMatka?%7Å‚ o n aAch, tak.matka.F e r d y n a n ddo M i l l e r aOjcze, trzeba wyprowadzić córkÄ™, bo zemdleje.P r e z y d e n tZbyteczna troskliwość.Już ja jÄ… ocucÄ™! (do Luizy) Od jak dawna znasz syna prezydenta?L u i z aNie troszczÄ™ siÄ™ o syna prezydenta.Ferdynand von Walter przychodzi do mnie od listopa-da.F e r d y n a n dI uwielbia tÄ™ dziewczynÄ™.P r e z y d e n tDawaÅ‚ ci jakie obietnice?F e r d y n a n dPrzed chwilÄ… najsolenniejsze przyrzeczenie w obliczu Boga.P r e z y d e n tz gniewem do synaPrzyjdzie czas, a bÄ™dziesz i ty musiaÅ‚ siÄ™ spowiadać ze swoich bÅ‚azeÅ„stw.(d o L u i z y)Odpowiadaj!L u i z aPrzysiÄ™gaÅ‚ mi miÅ‚ość.F e r d y n a n dI dotrzyma przysiÄ™gi.P r e z y d e n tCzy mam ci dać wyrazny rozkaz, byÅ› milczaÅ‚? A ty co na tÄ™ przysiÄ™gÄ™?57L u i z atkliwiePrzysiÄ™gÅ‚am nawzajem.F e r d y n a n dstanowczym gÅ‚osemZwiÄ…zek zawarty.P r e z y d e n tKażę to echo wyrzucić za drzwi.(do L u i z y szyderczo) Ale każdym razem pÅ‚aciÅ‚ go-tówkÄ…, co?L u i z apo namyÅ›leTego pytania nie rozumiem.P r e z y d e n tz jadowitym Å›miechemNie? To dziwne a ja myÅ›laÅ‚em, że gdzie dobra robota, tam nie brak i zÅ‚ota, jak mówiprzysÅ‚owie i że swoich faworów38 darmo nie rozdajesz.A może pannie sam smak wystar-czyÅ‚, co?F e r d y n a n dpodrywa siÄ™ z oburzeniaCo to ma znaczyć, do czarta?L u i z ado majora z godnoÅ›ciÄ… i wstrÄ™temPanie baronie, od tej chwili jest pan wolny.F e r d y n a n dOjcze! UczciwoÅ›ci należy siÄ™ szacunek, nawet gdyby byÅ‚a w Å‚achmanach.P r e z y d e n tÅ›mieje siÄ™ gÅ‚oÅ›noA to paradne! Ojciec ma szanować dziewkÄ™ swojego syna.L u i z apadajÄ…cZwiÄ™te nieba!F e r d y n a n drównoczeÅ›nie dobywa szpady na ojca, ale jÄ… natychmiast opuszczaOjcze! Moje życie do ciebie należaÅ‚o.Od tej chwili dÅ‚ug zapÅ‚acony.(chowa szpadÄ™) Obli-gacja na obowiÄ…zki synowskie podarta.38f a w o r (z Å‚ac.) Å‚aska, szczególne wzglÄ™dy.58M i l l e rktóry do tej pory staÅ‚ trwożnie na boku, zbliża siÄ™ wzburzony, zgrzytajÄ…c zÄ™bami z wÅ›cie-kÅ‚oÅ›ci i strachuEkscelencjo! Dziecko jest takie, jakim je ojciec zrobiÅ‚.Za przeproszeniem ekscelencji.Kto dziecku od dziewek wymyÅ›la, ten daje ojcu w pysk.A policzek za policzek, tak siÄ™ już unas rachuje.Za przeproszeniem ekscelencji.%7Å‚ o n aRatuj, Boże miÅ‚oÅ›ciwy! Teraz i stary zaczyna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]