Podstrony
- Strona startowa
- Kraszewski Józef Ignacy Cale życie biedna
- Flawiusz Jozef Dawne dzieje Izraela
- Flawiusz Jozef Wojna zydowska
- Jozef Flawiusz Wojna Zydowska (2)
- Szczypka Jozef Kalendarz Polski
- Kraszewski Józef Ignacy Pogrobek
- Kraszewski Józef Ignacy Infantka
- Focjusz Kodeksy III
- Sams' Teach Yourself Linux In 24 Hours
- Harry Harrison Planeta Smierci 4
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tyle samo zresztą, co grzech zakonnicy udającej się na kurację do wód.Kto więc miał grosze, mógł kraść, gwałcić, mordować.Kościół był łaskawy i chętnie odpuszczał winy.To wygrywanie ciemnoty ludzkiej i fanatyzmu religijnego dla księżej kieszeni przetrwało do czasów późniejszych.Jeszcze w roku 1774 pewien polski obywatel ziemski pisał w swoim dzienniku: "Od dawna zauważyliśmy w gospodarstwie rozmaite nieszczęścia; grad zbił pszenicę i groch, ogień pokazał się w kuchni, słowem, plagi boże i złe wróżby-.Nie wiedzieliśmy, czemu to przypisać, gdy wreszcie z i·pomocą bożą ujawniła się zgroza grzechu sodomskiego.Ów grzech sodomski polegał na tym, że wychowanica pani, szlachcianka, zawiązała stosunek miłosny z poddanym"*.(Bruggen: “Polens Auflosung” (Upadek Polski).Lipsk 1878; s.120)Gdyby to był okres wczesnego średniowiecza, rzucono by niewątpliwie klątwę, a może interdykt na całą wieś.Ale pod koniec XVIII wieku klątwą niewiele można było zwojować i na klątwie niewiele można było zarobić.Wobec tego poddany odsiedział pięć dni w dybach, "przy tym odprawiono mszę za zbawienie duszy sprawców nieszczęścia"**.(Tamże)Msza oczywiście kosztowała bardzo drogo.Trudno uwierzyć, że jeszcze w roku 1928, można się było uwolnić od najcięższej kary, bo "wprost od Boga pochodzącej", za pieniądze.Niejaki ks.Łękosz nie wstydził się pisać: "Znam pewną parafię, położoną w okolicy wybitnie rolniczej, gdzie stale nękało ludzi gradobicie.Pracowali w pocie czoła, a czasu żniwa nie było co sprzątać.Odkąd jednak zaczęli składać ofiary na różne dobre cele, nie wyłączając misji katolickich, złowrogie chmury gradowe omijają ich stale"***.(,;Głosy Katolickie” r.1928, nr 348)Pod karami kościelnymi musieli wierni płacić podatki na rzecz Rzymu i duchowieństwa.A kiedy w okresie międzywojennym, w czasie potwornej nędzy, bezrobocia i kryzysu, żadna kara kościelna nie była straszna, ks.Żongołłowicz, zausznik Piłsudskiego, wniósł w roku 1932 pod obrady sejmu projekt "ustawy na rzecz kościoła".Składki miały być przymusowe.Projekt uchwalono.Składki ściągano przy pomocy księdza grożącego piekłem oraz sekwestratora państwowego.Jakże się więc dziwić, że przy pomocy ustaw państwowych np.z jednego tylko biednego powiatu rzeszowskiego wydusili proboszczowie w latach największej nędzy fundusze na budowę siedmiu wspaniałych kościołów, z których najtańszy kosztował dwadzieścia pięć tysięcy, a najdroższy, w Rudnej, dwieście jeden! Zacofane wioski płaciły, bo jeden ksiądz groził plagami żywiołowymi, a drugi obiecywał dobre urodzaje i więcej mleka od krowy.Wszelkimi sposobami bronili się ludzie przed klątwą.Coraz bardziej, w miarę jak fanatyzm i ciemnota ustępowały miejsca kulturze, oświacie, wolnościowym i postępowym prądom wiejącym ku Polsce z zagranicy, zmniejszał się i kurczył zasięg oddziaływania klątwy.Zmniejszała się również ilość ludzi, którzy przed tą karą drżeli.Z każdym wiekiem, z każdym dziesiątkiem lat klątwa coraz mniej straszyła i coraz słabiej działała.I dlatego, kiedy książę Bolesław Rogatka w roku 1258 musiał się bronić przed klątwą i groźbą wyprawy papieskiej zamknięciem do więzienia biskupa wrocławskiego Tomasza I, to już dwa wieki później Kazimierz Jagiellończyk mógł poprzestać na zakomunikowaniu przez swojego posła papieżowi, że jeżeli nie przestanie grozić Polsce i jej królowi klątwą, straci prawo mieszania się do spraw kościoła w Polsce.W związku z tym zrozumiały jest fakt bicia w dzwony i odprawiania nabożeństw na złość legatowi papieskiemu i agentowi Krzyżaków, Hieronimowi, który obłożył Brześć Kujawski interdyktem.Coraz mniej przejmowali się klątwą-suspensą sami księża, mający zawsze za sobą część szlachty czy magnaterii.I tak ks.Walenty z Krzczonowa, wyklęty i pozwany przed sąd biskupa krakowskiego Samuela Maciejowskiego za wstąpienie w związki małżeńskie, nie uląkł się wyroku biskupiego i nie rozszedł się z żoną, pozostając nadal.księdzem.Od sprawy ożenku innego księdza, Stanisława Orzechowskiego, w wieku XVI trzęsła się cała ówczesna Polska.Po stronie księdza Orzechowskiego stanęła wszystka prawie szlachta.W wieku XVIII znów kanonicy krakowscy odpowiedzieli na klątwę biskupa Sołyka uwięzieniem go i uznaniem za psychicznie chorego!Szlachta i magnaci również z lekceważeniem zaczynali podchodzić do tej kary kościelnej.Głośna była sprawa posła na sejm Hieronima Ossolińskiego, którego wyklęto za to, że nie uiścił dziesięciny kościelnej.W odpowiedzi na to, kiedy biskup Spott odprawiał sumę w katedrze wawelskiej w święto Wniebowstąpienia, Ossoliński wszedł do katedry.Biskup przerwał nabożeństwo i polecił wyklętemu opuścić kościół.Ossoliński oświadczył, że najpierw muszą wyjść ci, którzy ośmielili się obłożyć go klątwą.Biskup zmuszony był opuścić katedrę, a za nim dopiero wyszedł Ossoliński, którego jeszcze na dobitek kapituła krakowska musiała przeprosić za publiczną obrazę.Okres upadku klątwy zaczyna się w wieku XV."W XV w.zaczęto tej broni zbyt samowolnie używać.Klątwę rzucał byle duchowny, a nawet klecha, który nie miał święcenia kapłańskiego.W pomnikach ówczesnych znajdujemy ślady wyraźne, że taki klecha, jak miał spór o dziesięcinę lub jaką należność z kmieciami, brał stułę, dzwonek, książkę i z zapaloną świecą do (chaty wieśniaka przychodził.Podzwoniwszy chwilę, odczytał formułę straszną klątwy i świeczkę gasił.Obrzęd ten z początku przerażał wieśniaków, ale gdy spowszedniał, idącego klechę z klątwą, nim ją wypowiedział, opadali i tak skórę łoili, że zmykał co tchu na plebanię”* (K Wójcicki: Klątwa.Encyklopedia Powszechna S.Orgelbranda, Warszawa 1863; t.XIV, s.749)Dziesięcina przestała być powodem do rzucania klątw dopiero w roku 1750, kiedy to na jej temat wybuchł spór między niejakim Szamockim, adwokatem trybunalskim, a jego proboszczem.Proboszcz skierował sprawę do sądu kościelnego.Szamocki znowu zaskarżył proboszcza do świeckiego sądu ziemskiego twierdząc, że do rozstrzygania podobnych spraw uprawnione są jedynie sądy państwowe.Sprawa oparła się o Rzym.Papież, widząc poparcie całej szlachty dla Szamockiego i nie chcąc tracić "katolickiej Polski", uznał jego rację.Odtąd wszystkie sprawy pieniężne, testamentowe i dziesięcinne przeszły do sądów świeckich.Odtąd też wymknęła się kościołowi z rąk okazja do szermowania na prawo i na lewo bronią klątwy.Klątwa i interdykt były w ręku kościoła instrumentem w walce o utrzymanie się przy władzy i przy bogactwie.Chrześcijaństwo, powstałe w okresie kryzysu społeczeństwa niewolniczego, uświęcało i usprawiedliwiało ustrój niewolniczy, broniło praw pana do niewolnika.Najwyższe autorytety kościelne dowodziły, że niewolnictwo jest karą za grzechy, karą zesłaną przez Boga, a więc karą, którą - jeżeli chce się być zbawionym - trzeba z pokorą i z uśmiechem znosić.Jakikolwiek bunt czy protest przeciw takiemu stanowi był uznawany za bunt przeciw wierze, religii i Bogu, a więc i za najcięższe przestępstwo zasługujące na najwyższą karę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]