Podstrony
- Strona startowa
- Boglar Krystyna Dalej sa tylko smoki
- Lackey Mercedes Wiatr zmian
- Lackey Mercedes Wiatr furii
- Howard Robert E Ludzie Czarnego Kregu (2)
- Ludzie w nienawisci Krzysztof A. Zajas
- stefan zeromski ludzie bezdomni (5)
- Siesicka Krystyna Zapalka na zakrecie
- Krystyna Siesicka Pejzaz Sentymentalny
- 1653
- McDevitt Jack Brzegi zapomnianego morza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- betaki.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba jednak nie byÅ‚o to nic groźnego, możeÂmy spać spokojnie.A zatem, marsz do łóżek, moje panny! - powiedziaÅ‚em tonem, którego niegdyÅ› używać musiaÅ‚y damy klasowe na pensjach dla dziewczÄ…t, a którego z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ÂciÄ… nie używaÅ‚em nigdy ja sam.Moje nagÅ‚e przeobrażenie w damÄ™ klasowÄ… wstrzÄ…snęło mnÄ….- „.Im bardziej Puchatek zaglÄ…daÅ‚ do Å›roÂdka, tym bardziej tam Prosiaczka nie byÅ‚o." - zacytowaÅ‚a nagle Babetka.- Co masz na myÅ›li? - zapytaÅ‚a KryÅ›ka żywo.- O co ci chodzi?- O nic.Po prostu wszystkim coÅ› siÄ™ zdawaÅ‚o, coÅ› groźnego, prawda? A tymczasem.- nie dokoÅ„czyÅ‚a.Pan ma racjÄ™, pójdziemy chyba spać.WeszliÅ›my do domu przez drzwi, które BaÂbetka zostawiÅ‚a otwarte.Wtedy znalazÅ‚em siÄ™ w swoim pokoju, nareszcie sam, nareszcie z perspektywÄ… snu, zamiast uÅ‚ożyć siÄ™ wygodnie i zamknąć oczy, usiadÅ‚em na łóżku i zapaliÅ‚em Å›wiatÅ‚o.ZastanawiaÅ‚em siÄ™ przez chwilÄ™ nad poczynaniami starego Prota, patrzÄ…c na stojÄ…cÄ… na wprost mnie skrzyniÄ™.WstaÅ‚em i podszeÂdÅ‚em do niej, zaciÅ›niÄ™tÄ… dÅ‚oniÄ… uderzyÅ‚em w wieko.OdgÅ‚os byÅ‚ gÅ‚uchy, ale w dalszym ciÄ…Âgu nie miaÅ‚em pojÄ™cia, czy skrzynia byÅ‚a pusÂta, czy peÅ‚na, a jeżeli peÅ‚na, to do jakiego stoÂpnia.I wÅ‚aÅ›nie w tej chwili przypomniaÅ‚y mi siÄ™ sÅ‚owa Babetki: „.Im bardziej Puchatek zaÂglÄ…daÅ‚ do Å›rodka, tym bardziej tam Prosiaczka nie byÅ‚o." Czyżbym z kolei z damy klasowej przeobraziÅ‚ siÄ™ w Puchatka?* * *Kiedy nastÄ™pnego dnia w poÅ‚udnie wszedÂÅ‚em do kancelarii Prota, on siedziaÅ‚ przy swoÂim stole i ziewaÅ‚, natomiast Anita, jak zwykle peÅ‚na energii, przecieraÅ‚a szyby w oknie.- CoÅ› mi siÄ™ wydaje, żeÅ›cie źle spali, Procie! - powiedziaÅ‚em.- CzÅ‚owiek ziewa nie tylko wtedy, kiedy Å›piÄ…cy! Czasami i z nudów mu siÄ™ to przytraÂfia.- Prot poklepaÅ‚ leżącÄ… przed nim książkÄ™.- RachunkowoÅ›ci nie lubiÄ™, wiecie? A noc miaÅ‚em dobrÄ….Nawet bardzo dobrÄ…! - zaÂakcentowaÅ‚.PomyÅ›laÅ‚em, że musiaÅ‚a mu siÄ™ udać nocna wyprawa.Prot miaÅ‚ minÄ™ wyraźnie zadowoÂlonÄ….PrzymrużyÅ‚ jedno oko i kciukiem wymoÂwnie wskazaÅ‚ za siebie.- Ale tylko kieliszeczek.- powiedziaÅ‚em.- Wy to zawsze tylko kieliszeczek! - roÂzeÅ›miaÅ‚ siÄ™.- Kieliszeczek, Janie Sebastianie, dobry jest dla noworodka!- Co też ty pleciesz, Procie - obruszyÅ‚a siÄ™ Anita.- SÅ‚yszaÅ‚ to ktoÅ›, żeby do noworodka kieliszeczek pasowaÅ‚? A co do Jana SebastiaÂna, to mu siÄ™ chwali, że miary nigdy nie przeÂbiera! - Anita spojrzaÅ‚a na Prota wzrokiem peÅ‚nym nagany.- Oj, ty Procie, oj! Nigdy wiÄ™cej, zdaje mi siÄ™, ja żadnej nalewki nie zroÂbiÄ™, bo coÅ› ciebie ten alkohol za czÄ™sto korci.Zanim jednak Prot wyjÄ…Å‚ ze swojej szafki pÄ™katÄ… butelkÄ™, zadzwoniÅ‚ telefon.Prot podniósÅ‚ sÅ‚uchawkÄ™ niechÄ™tnie.- Halo.- powiedziaÅ‚ niedbale, gÅ‚osem, w którym można byÅ‚o wyczuć znużenie.A jednak, w miarÄ™ jak sÅ‚uchaÅ‚, jego twarz rozjaÅ›niaÅ‚a siÄ™, a zmatowiaÅ‚e przedtem oczy nabieraÅ‚y blasku.- Tak, tak! - powtarzaÅ‚ tylko.- Tak, tak! Tak, ja sÅ‚ucham, sÅ‚ucham, panie kapralu!A wiÄ™c, to zapewne wopista przekazywaÅ‚ Protowi jakieÅ› dobre wiadomoÅ›ci.- Nie! - usÅ‚yszaÅ‚em nagle stanowczy gÅ‚os Prota.- Z brodÄ… to ja tu nikogo nie widziaÅ‚em.Ani z brodÄ…, ani bez brody zresztÄ….UrzytomniÅ‚em sobie z caÅ‚Ä… wyrazistoÅ›ciÄ… twarz, którÄ… dostrzegÅ‚em minionej nocy w blasku latarki.Dlaczego Prot kÅ‚amaÅ‚? Co mam teraz zrobić? Z kim rozmawiać, z Protem czy z kapralem? A może milczeć?W tej samej chwili, kiedy Prot odkÅ‚adaÅ‚ sÅ‚uÂchawkÄ™, do kancelarii weszÅ‚a Monika.TrzymaÅ‚a w rÄ™ku butelkÄ™ z denaturatem.- Nie mogÅ‚am znaleźć, Anito! - powieÂdziaÅ‚a, zbliżajÄ…c siÄ™ do okna.- Dlatego tak dÅ‚ugo trwaÅ‚o.Anita podaÅ‚a jej biaÅ‚y gaÅ‚ganek.- Skrop go, Monisiu, i weź siÄ™ za drugÄ… szybÄ™, pomóż mi trochÄ™, bo późno już i z obiadem nie wydoÅ‚am.A ty, Procie, masz goÅ›cia, gajowy idzie! - stwierdziÅ‚a patrzÄ…c przez okno.- Zaraz tu wrócÄ™, Janie Sebastianie, poczeÂkajcie chwilÄ™.Prot wyszedÅ‚, siÄ™gnÄ…Å‚em po fajkÄ™, Anita spojrzaÅ‚a w mojÄ… stronÄ™.- Ty to jesteÅ› w porzÄ…dku, Janie SebastiaÂnie! - pochwaliÅ‚a mnie nagle.- Nie pijesz, papierosisków nie kurzysz, tylko sobie czasem tÄ™ fajeczkÄ™ pykniesz.A Prot
[ Pobierz całość w formacie PDF ]