Podstrony
- Strona startowa
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa Grądzkiego
- Witkiewicz Stanislaw Ignacy Mister Price czyli Bzik Tropika
- Markert Wojciech Generał brygady Stanisław Franciszek Sosabowski 2012r
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (SCAN dal 1
- Pagaczewski Stanislaw Porwanie profesora Gabki (3)
- Pagaczewski Stanislaw Misja profesora Gabki
- Blake, William Complete Poetry And Prose(1)
- Perez Reverte Arturo Szachownica flamandzka
- Choderlos De Laclos Niebezpieczne zwiazki (2)
- Quinn Julia Tylko ta noc
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfia-tek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to wÅ‚aÅ›nie wywoÅ‚aÅ‚o szczególne zaniepokojenie.- Dlaczego?- Toż to caÅ‚kiem proste: nie tylko ze znacznej wysokoÅ›ci, ale i brane w rÄ™kÄ™ wyglÄ…dajÄ… jak miaÅ‚ki piasek.WiÄ™c skoro wylÄ…dowaÅ‚eÅ›, widać byÅ‚ po temu powód, ale jaki? To chcÄ… zrozumieć.- Ale jeÅ›li nic nie pamiÄ™tam - ani ja, ani moja reszta.?- Oni nie wiedzÄ… o waszym porozumieniu.A ponadto różne bywajÄ… typy amnezji.Pod hipnozÄ…, albo w innych szczególnych warunkach, można wydobyć z czÅ‚owieka to, czego sam żadnÄ… miarÄ… sobie nie przypomni.A biorÄ… siÄ™ do ciebie tak ostrożnie i Å‚agodnie z obawy, że szok, wstrzÄ…s mózgu czy inny uraz uszkodzÄ… albo zatrÄ… do reszty to, co może wiesz, chociaż sobie tego nie przypominasz.Poza tym nasi ludzie sÄ… skłóceni.Chodzi o wÅ‚aÅ›ciwÄ… metodÄ™ badaÅ„.To zresztÄ… wyszÅ‚o ci jak dotychczas na zdrowie.- Chyba już wiem, gdzie jestem w tej historii.ale dlaczego nastÄ™pne zwiady nie daÅ‚y żadnych rezultatów?- Kto ci to mówiÅ‚?- Mój pierwszy gość.Ten neurolog.- Co powiedziaÅ‚ konkretnie?- Å»e zwiadowcy wprawdzie wrócili, ale urzÄ…dzono dla nich teatr.Tak siÄ™ wyraziÅ‚.- To nieprawda.O ile wiem, byÅ‚y trzy kolejne zwiady.Dwa teleferyczne, przy czym wszystkie zdalniki ulegÅ‚y zniszczeniu.Mojego już nie używano, tylko konwencjonalnych.MiaÅ‚y co prawda specjalne rakietki, żeby wystrzelić pobrane próbki gruntu na statek, ale nic z tego nie wyszÅ‚o.- Kto je zniszczyÅ‚?- Nie wiadomo, bo Å‚Ä…czność rwaÅ‚a siÄ™ bardzo szybko.Już kiedy lÄ…dowaÅ‚y, teren w promieniu kilku mil okrywaÅ‚ rodzaj mgÅ‚y czy chmury, nieprzenikliwej dla radarów.- To dla mnie nowość.A trzeci zwiadowca?- ByÅ‚ na miejscu, wylÄ…dowaÅ‚ i wróciÅ‚.W peÅ‚nej amnezji.OcknÄ…Å‚ siÄ™ dopiero na pokÅ‚adzie.Tak sÅ‚yszaÅ‚em.Czy to prawda, nie jestem caÅ‚kiem pewny.Nie widziaÅ‚em go.Im ciemniejsza staje siÄ™ sytuacja, tym bardziej zwiÄ™kszajÄ… tajność.Nie wiem przez to, czy też przywiózÅ‚ ten pyÅ‚.Przypuszczam, że badajÄ… biedaka, ale raczej bez skutku, skoro wciąż tak troszczÄ… siÄ™ o ciebie.- Co mam robić?- W moich oczach rzecz wyglÄ…da kiepsko, ale nie beznadziejnie.Selenocyty sparaliżujÄ… w raczej krótkim czasie ostatki ksiÄ™/ycowych zbrojeÅ„.DziaÅ‚ajÄ… metodÄ… krótkich zwarć.W pierwszej kolejnoÅ›ci niszczÄ… to, co im zagraża.Projekt księżycowy zostaÅ‚ już wprawdzie po cichu spisany na straty, ale nie w tym rzecz.Mamy tu kilku pierwszorzÄ™dnych informatyków, którzy uważajÄ…, że Księżyc zaczyna siÄ™ interesować ZiemiÄ….HasÅ‚o brzmi: “selenosfera wkroczy w biosferÄ™".- Jednak inwazja?- Nie.Zdania sÄ… podzielone, ale raczej nie.Nic w jakimkolwiek tradycyjnym pojÄ™ciu.PosÅ‚aÅ‚o siÄ™ wiele różnych dżinnów, w porzÄ…dnie zamkniÄ™tych flaszkach, wyrwaÅ‚y siÄ™ z nich, zaczęły siÄ™ ze sobÄ… zmagać, aż jako uboczny efekt powstaÅ‚y martwe, peÅ‚ne wigoru mikroorganizmy.Nie wyglÄ…da to na szykowanÄ… inwazjÄ™.Raczej na pandemiÄ™.- Nie pojmujÄ™ różnicy?- Tylko obrazowo mogÄ™ to przedstawić.Selenosfera zachowuje siÄ™ wobec wszelkich intruzów jak system immunologiczny wobec obcych ciaÅ‚.Antygenów.JeÅ›li nawet nie caÅ‚kiem tak jest, brak nam innych pojęć, żeby to zrozumieć.Dwaj zwiadowcy, którzy byli tam po tobie, dysponowali najnowszym typem uzbrojenia.Nie znam szczegółów, ale to nie byÅ‚a ani broÅ„ konwencjonalna, ani nuklearna.Agencja utrzymuje w tajnoÅ›ci, co zaszÅ‚o na Księżycu, ale chmury pyÅ‚owe byÅ‚y tak wielkie, że daÅ‚y siÄ™ dostrzec i fotografować we wielu obserwatoriach astronomicznych.Co wiÄ™cej - po opadniÄ™ciu tych chmur teren ulegÅ‚ zmianom.PowstaÅ‚y tam wyrwy, rodzaj kraterów, w niczym nie przypomiÂnajÄ…cych typowych kraterów Księżyca.Tego Agencja nie mogÅ‚a oczywiÅ›cie zataić, wiÄ™c milczy.Sztab zaczai siÄ™ dopiero wtedy brać za gÅ‚owÄ™.Dopiero wtedy uznali za możliwe, że im gwaÅ‚towniejszych Å›rodków użyje siÄ™ dla zwiadu, tym gwaÅ‚towniejsza może być kontrofensywa.- A wiÄ™c jednak?- Nie, nie “jednak", bo to nie jest przeciwnik czy wróg, tylko rodzaj gigantycznego mrowiska.DoszÅ‚y mnie przypuszczenia tak dziwaczne, że nie chcÄ™ ich powtarzać.Już musimy koÅ„czyć.Siedź, gdzie siedzisz.Dopóki nie stracÄ… ostatka rozumu, nic ci nie zrobiÄ….Wyjeżdżam teraz na trzy dni, w sobotÄ™ o tej samej porze odezwÄ™ siÄ™, jeÅ›li bÄ™dÄ™ mógÅ‚.Bywaj zdrów, dzielny misjonarzu.- Do usÅ‚yszenia - powiedziaÅ‚em, ale nie byÅ‚em pewny, czy doszÅ‚y go moje sÅ‚owa, bo zapadÅ‚a martwa cisza.WyjÄ…Å‚em z ucha tÄ™ lÅ›niÄ…cÄ… oliwkÄ™ i po namyÅ›le schowaÅ‚em jÄ… w bombonierce z pomadkami, zawinÄ…wszy jak cukierek w staniol.MiaÅ‚em sporo czasu i materiaÅ‚u do rozmyÅ›laÅ„, lecz nic wiÄ™cej.Przed zaÅ›niÄ™ciem odsÅ‚oniÅ‚em okno.Ćmy odleciaÅ‚y już, zwabione pewno blaskiem bijÄ…cym z okien innych pawilonów w ogrodzie.Księżyc pÅ‚ynÄ…Å‚ przez biaÅ‚awe, pierzaste chmurki.A toÅ›my siÄ™ urzÄ…dzili, rzekÅ‚em sobie w duchu, naciÄ…gajÄ…c koÅ‚drÄ™ na gÅ‚owÄ™.Nazajutrz Gramer zapukaÅ‚ do mnie, kiedy leżaÅ‚em jeszcze w łóżku.PowiedziaÅ‚ mi, że Padderhorn poÅ‚knÄ…Å‚ wczoraj widelec.Już parÄ™ razy Å‚ykaÅ‚ sztućce w samobójczym celu.Bardzo go pilnujÄ…, przed tygodniem poÅ‚knÄ…Å‚ Å‚yżkÄ™ do butów.Zrobiono mu ezofagoskopiÄ™ - Å‚yżkÄ™ dostaÅ‚ półmetrowÄ…, ale Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ komuÅ› ten widelec w jadalni.- Czy chodzi tylko o zastawÄ™ stoÅ‚owÄ…? - spytaÅ‚em w miarÄ™ uprzejmie.Gramer westchnÄ…Å‚ ciężko, dopiÄ…Å‚ sobie piżamÄ™ i usiadÅ‚ przy mnie na fotelu.- Nie, nie tylko.rzekÅ‚ dziwnie sÅ‚abym gÅ‚osem.- Nie jest dobrze, Jonatanie.- Jak komu, Adelajdo - odparÅ‚em - ja w każdym razie nie zamierzam niczego Å‚ykać.- Jest naprawdÄ™ niedobrze - powtórzyÅ‚ Gramer.SplótÅ‚ rÄ™ce na brzuchu i mÅ‚ynkowaÅ‚ palcami.- BojÄ™ siÄ™ o ciebie, Jonatanie.- Spokojna gÅ‚owa - odparÅ‚em, poprawiajÄ…c sobie poduszkÄ™ i podkÅ‚adajÄ…c pod plecy Jasiek.- Jestem pod murowanÄ… opiekÄ….SÅ‚yszaÅ‚eÅ› może o nekrocytach?Tak go zaskoczyÅ‚em, że zamarÅ‚ z wpółotwartymi ustami, a jego twarz bez szczególnego wysiÅ‚ku przybraÅ‚a ów gÅ‚upkowaty wyraz, z jakim obnosiÅ‚ siÄ™ jako milioner nienasycony w marzeniach.- WidzÄ™, że sÅ‚yszaÅ‚eÅ›.I o selenosferze pewno też? Co? A może nie zdobyÅ‚eÅ› rangi takiego wtajemniczenia? A o marnym losie tak zwanej kollaptycznej broni, z ostatnich zwiadów, wiesz coÅ› może? I o tych chmurach na MarÄ™ Ignium? Nie, tego już na pewno ci nie powiedzieli.SiedziaÅ‚ i patrzaÅ‚ na mnie rybimi oczami, trochÄ™ sapiÄ…c.- BÄ…dź Å‚askaw podać mi tÄ™ bombonierkÄ™ z biurka, Adelajdo - zaproponowaÅ‚em z uÅ›miechem.- LubiÄ™ przed Å›niadaniem zjeść coÅ› sÅ‚odkiego.Ponieważ nie ruszaÅ‚ siÄ™, wylazÅ‚em z łóżka po czekoladki i wróciwszy pod koÅ‚drÄ™, podsunÄ…Å‚em mu pudeÅ‚ko, ale tak, że kciukiem przykryÅ‚em róg.- ProszÄ™ ciÄ™.- SkÄ…d ty to wiesz? - ozwaÅ‚ siÄ™ na koniec ochryple.- Kto.przecież
[ Pobierz całość w formacie PDF ]