Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Zbrodnia wsrod roz Zofia Kaczorowska
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie widzę przeciwwskazań.- Antykwariusz zerknął na Julię.- Pan pokaże nam kroki, a my je zinterpretujemy.Praca zespołowa, kochanie.Zapaliła kolejnego papierosa i zaciągając się, skinęła głową.Zbyt ją to pochłonęło, żeby zwracała uwagę na jakieś szczegóły.Położyła dłoń na dłoni Cesara i wyczuła jego delikatny, spokojny puls.Potem podciągnęła nogi i usiadła na sofie po turecku.- Ile czasu zajmie nam rozwiązanie?Szachista poskrobał się po niedogolonym podbródku.- Nie wiem.Pół godziny, może tydzień.Zależy.- Od czego?- Od wielu rzeczy.Od tego, jak dobrze uda mi się skoncentrować.Również od szczęścia.- A mógłby pan zacząć zaraz?- Jasne.Już zacząłem.- No to prosimy.Ale w tym momencie zadzwonił telefon i partię szachów trzeba było odłożyć.Dużo później Julia twierdziła, że przeczuwała, co się wydarzyło.Jak jednak sama przyznała, takie rzeczy łatwo twierdzić ex post.Utrzymywała również, że właśnie w tamtym momencie uświadomiła sobie, jak strasznie sprawy się komplikują.W rzeczywistości, o czym wkrótce się przekonała, sprawy zaczęły się komplikować dużo wcześniej, a teraz były już całkiem zagmatwane, choć ich najbardziej ponure oblicze jeszcze nie zdążyło wyjść na światło dzienne.W sumie można wręcz powiedzieć, że wypadki zaczęły się toczyć w 1469 roku, kiedy najemny kusznik, anonimowy czarny pionek w tej grze, napiął naoliwioną cięciwę i stanął na pozycji wedle fosy zamku ostenburskiego, by z myśliwską cierpliwością oczekiwać nadejścia człowieka, za którego głowę zdążył zainkasować już pełen mieszek złota.Początkowo policjant nie zachowywał się jakoś szczególnie nieprzyjemnie, zważywszy okoliczności i zważywszy, że był policjantem.Aczkolwiek, mimo przynależności do Wydziału Śledczego do spraw Sztuki, wcale nie różnił się od kolegów po fachu.Związki ze środowiskiem, w którym obracał się ze względów służbowych, pozostawiły, owszem, pewne subtelne ślady: potrafił powiedzieć “dzień dobry” czy “proszę spocząć”, umiał też zawiązać sobie z klasą krawat.Poza tym przemawiał powoli, nie zalewał potokiem słów i często kiwał głową, nie przerywając rozmówcy, choć Julia nie była pewna, czy ten ruch ma służyć wzbudzeniu zaufania u innych, czy też ukryciu faktu, że policjant właśnie buja w obłokach.Był niski i otyły, ubierał się na brązowo i nosił dziwaczne meksykańskie wąsy.W materii sztuki jako takiej nadinspektor Feijoo skromnie uważał się za amatora: kolekcjonował zabytkowe noże.Wszystko to Julia zaobserwowała w gabinecie komisariatu przy alei Prado w ciągu pierwszych pięciu minut relacji, w której Feijoo zawarł niektóre makabryczne szczegóły śmierci Alvara.Profesora Ortegę znaleziono leżącego w wannie z czaszką rozbitą na skutek pośliźnięcia się podczas kąpieli, i był to oczywiście fakt godny ubolewania.Może dlatego też inspektorowi, podobnie jak Julii, wcale nie było przyjemnie, gdy zdradzał okoliczności, w jakich denat został odkryty przez sprzątaczkę.Jednak znacznie poważniejszą sprawą było to - Feijoo szukał słów, wreszcie spojrzał przygnębiony na dziewczynę, jakby chciał ją nakłonić do refleksji nad kruchością ludzkiego losu - że oględziny przeprowadzone przez lekarza sądowego wykazały pewne niepokojące szczegóły: nie sposób było ściśle ustalić, czy śmierć nastąpiła przypadkowo, czy została przez kogoś zadana.Mówiąc innymi słowy, istniała ewentualność - inspektor dwukrotnie powtórzył słowo ewentualność - że pęknięcie podstawy czaszki nastąpiło pod działaniem innego twardego przedmiotu, którego nie należy utożsamiać z wanną.- Chce pan powiedzieć - Julia z niedowierzaniem oparła się o biurko - że ktoś mógł go zabić, kiedy się kąpał?Mina policjanta miała bez wątpienia zasugerować jej, że nie należy posuwać się za daleko w domysłach.- Ja tylko wspomniałem o takiej możliwości.Wizja lokalna i pierwsze badanie przemawiały z grubsza raczej za wypadkiem.- Z grubsza.? Co pan ma na myśli?- To, co wiemy.Ot, szczegóły, jak rodzaj złamania, usytuowanie denata.Są to zagadnienia techniczne, których wolałbym pani oszczędzić, ale które wpędzają nas w niejakie zakłopotanie, budzą uzasadnione wątpliwości.- To śmieszne.- Mógłbym się z panią zgodzić.- Jego usta i meksykański wąs układały się teraz w pełną ubolewania literę Ó.- Ale bliższe oględziny nie pozwalają na to: profesor Ortega musiał zginąć od ciosu w kark.Następnie ktoś go rozebrał, zaciągnął do wanny i odkręcił krany, żeby upozorować wypadek.Obecnie trwa kolejne badanie, rozważamy ewentualność, że zmarły otrzymał dwa ciosy, pierwszy, który go powalił, a drugi dla pewności, że nie żyje.Oczywiście - odchylił się do tyłu w krześle, skrzyżował ramiona i obserwował dziewczynę ze spokojem - to tylko hipotezy.Julia patrzyła na oficera i miała wrażenie, że ktoś się z niej ordynarnie nabija.Nie była zdolna przyjąć tego, co usłyszała, nie potrafiła połączyć w jeden obraz Alvara i sugestii nadinspektora Feijoo.Głos wewnętrzny podpowiadał jej, że to jakaś pomyłka w papierach, że mówią tu o kimś innym.Przecież to niemożliwe, żeby ten Alvaro, którego znała, leżał zamordowany ciosem w kark niczym królik, nagi, z otwartymi oczami i w strumieniu zimnej wody.To jakiś idiotyzm.Może sam Alvaro zdążył jeszcze docenić absurdalność całej sytuacji.- Wyobraźmy sobie przez chwilę - powiedziała po krótkim namyśle - że śmierć nie nastąpiła przypadkowo.Kto mógłby mieć powód, żeby go zabić?- Jak mówią w filmach, bardzo dobre pytanie.- Policjant przygryzł dolną wargę przednimi zębami w czujnym uśmiechu.- Mówiąc bez ogródek, nie mam bladego pojęcia - tu zrobił pauzę.Patrzył na nią tak otwarcie, że aż nieszczerze.Chciał stworzyć wrażenie, że wyłożył wszystkie karty na stół
[ Pobierz całość w formacie PDF ]