Podstrony
- Strona startowa
- Hobb Skrytobójca 3 Wyprawa Skrytobójcy
- Tolkien J.R.R Niedokonczone opowiesci t.2 (SC
- Tolkien J R R Hobbit czyli tam i z powrotem
- Tolkien J.R.R powrot krola
- Tolkien J.R.R Powrót króla (2)
- Tolkien J.R.R. Dwie Wieze (2)
- Tolkien J R R Niedokonczone opowiesci t I
- Sandemo Margit Saga o Ludziach Lodu t.6
- Tolkien J.R.R Wyprawa
- Vesaas Tarjei Ptaki (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mimo toodbyła się wspaniała uczta, chociaż miałem taki okropny katar, że na toasty led-wie zdołałem odpowiedzieć: Dzkuje badzo! Dziś mogę powtórzyć tę odpowiedzpoprawniej: Dziękuję wam bardzo serdecznie za przybycie na tę skromną uroczy-stość.Gości zdjął strach, że teraz nie unikną pieśni lub wiersza; zaczynało ich toprzemówienie już nudzić.Czemu Bilbo wreszcie nie zakończy i nie da im wypićswego zdrowia? Ale Bilbo nie zaśpiewał ani nie zadeklamował.Zrobił natomiastmałą pauzę. Po trzecie i ostatnie rzekł pragnę złożyć wam pewne oświadczenie. Wygłosił te słowa tak donośnie i niespodzianie, że wszyscy a przynajmniejci, którzy jeszcze byli do tego zdolni wyprostowali się i skupili. Z żalemoznajmiam, że chociaż, jak już powiedziałem, sto jedenaście lat to za mało, bysię waszym towarzystwem nacieszyć, dziś nadszedł kres.Odchodzę.Z tą chwiląporzucam was.%7łegnam!Zeskoczył z krzesła i zniknął.Rozbłysło oślepiające światło, goście zmrużylioczy, a kiedy je znów otwarli, Bilba nie było wśród nich.Stu czterdziestu czterechhobbitów oniemiało i osłupiało.Stary Odo Proudfoot zdjął nogi ze stołu i tupnął.Na chwilę znów zaległa głucha cisza, a potem nagle Bagginsowie, Boffinowie,Tukowie, Brandybuckowie, Grubbowie, Czubbowie, Burrowsowie, Bolgerowie,Bracegirdle owie, Brockhouse owie, Goodbody owie, Hornblowerowie i Proud-footowie zaczerpnąwszy tchu w płuca zagadali wszyscy naraz.Jednomyślnie uchwalono, że dowcip Bilba był w jak najgorszym guście i żegościom należy się jeszcze trochę jedzenia i picia, by mogli przyjść do siebiepo doznanym przykrym wstrząsie. On ma bzika.Zawsze to mówiłem takzapewne brzmiała najczęściej powtarzana uwaga.Nawet Tukowie (z nielicznymiwyjątkami) uważali, że Bilbo zachował się głupio.W pierwszej chwili większośćtowarzystwa była przeświadczona, że zniknięcie gospodarza jest tylko niemądrymżartem.Ale stary Rory Brandybuck żywił co do tego pewne wątpliwości.Ani pode-szły wiek, ani potężny obiad nie zaćmił jego umysłu, toteż Rory rzekł do swojejsynowej Esmeraldy: Coś mi się w tej historii nie podoba.Myślę, że ten wariat Baggins znówwyruszył w świat.Stary, a głupi.Ale czemuż mielibyśmy się tym przejmować.Nie zabrał przecież z sobą piwniczki.I głośno zwrócił się do Froda, żeby ka-zał napełnić kielichy winem.Spośród wszystkich obecnych jeden tylko Frodo niewymówił dotąd ani słowa.Jakiś czas siedział w milczeniu obok pustego krzesłaBilba i nie odpowiadał na uwagi i pytania gości.Chociaż był z góry w cały projektwtajemniczony, figiel ubawił go oczywiście.Z trudem powstrzymał się od śmie-33chu na widok oburzenia zaskoczonych hobbitów.Jednocześnie wszakże ogarnęłogo głębokie wzruszenie.Nagle uświadomił sobie, jak bardzo kocha starego wuja.Reszta gości dalej jadła, piła i rozprawiała o przeszłych i terazniejszych dziwac-twach Bilba Bagginsa, tylko Bagginsowie z Sackville wynieśli się zagniewani.Frodo nie chciał już dłużej brać udziału w zabawie.Kazał podać wino, wstał i wy-chylił swój kielich za zdrowie Bilba w milczeniu, po czym wymknął się chyłkiemz altany.Wracając do samego Bilba, trzeba powiedzieć, że już podczas wygłaszaniaprzemowy dotykał ukrytego w kieszeni złotego Pierścienia, magicznego Pierście-nia, który przechowywał w tajemnicy przez tyle lat.Zeskakując z krzesła wsunąłPierścień na palec i od tej chwili żaden hobbit nie zobaczył już Bilba Bagginsaw Hobbitonie.Bilbo pobiegł żywo do swojej norki, chwilę przystanął pod jej drzwiami na-słuchując wrzawy w altanie i wesołego gwaru w całym parku.Potem wszedł dodomu.Zdjął odświętny strój, złożył i zawinął w bibułkę swoją haftowaną sre-brem kamizelkę i schował ją do szafy.Szybko wciągnął jakieś stare, liche ubra-nie i przepasał się wytartym skórzanym pasem.U pasa zawiesił krótki mieczykw zniszczonej pochwie z czarnej skóry.Z zamkniętej szuflady, pachnącej trutkąna mole, wydobył stary płaszcz i kaptur.Przechowywał je pod kluczem, jak rze-czy drogocenne, lecz były zniszczone i wyłatane, zapewne ongi ciemnozielone,teraz tak spłowiałe, że nikt by nie odgadł ich pierwotnego koloru.Były też trochęna hobbita za duże.Potem Bilbo poszedł do swojego gabinetu i wyjął z wielkiejkasy pancernej tłumoczek owinięty starym suknem oraz oprawny w skórę ręko-pis i dużą wypchaną kopertę.Rękopis i tłumoczek wcisnął na wierzch ciężkiegoworka, który stał w kącie, niemal całkowicie już wypełniony.Złoty Pierścień ra-zem z pięknym łańcuszkiem wsunął do koperty, zapieczętował ją i zaadresował doFroda.Kopertę najpierw umieścił na gzymsie kominka, lecz po chwili nagle zdjąłją stamtąd i schował do kieszeni.W tym właśnie momencie drzwi się otworzyłyi szybkim krokiem wpadł Gandalf. A więc jesteś rzekł Bilbo. Zastanawiałem się, czy przyjdziesz. Rad jestem, że cię zastałem widzialnego. odparł Czarodziej siada-jąc w fotelu. Chciałem cię przyłapać i zamienić z tobą jeszcze kilka słów napożegnanie.Pewnie się cieszysz, że wszystko udało się tak wspaniale i zgodniez twoim planem? Owszem, cieszę się powiedział Bilbo. jakkolwiek ta błyskawica byłaniespodzianką i zaskoczyła mnie, a jeszcze bardziej oczywiście resztę towarzy-stwa.To był twój własny mały dodatek, prawda? Tak.Mądrze zrobiłeś zachowując swój Pierścień przez wszystkie te lataw tajemnicy, toteż sądziłem, że trzeba gościom dać coś, co w inny sposób pozorniewyjaśni im twoje nagłe zniknięcie. I co popsuje efekt mojego figla.Zawsze lubisz wtrącić swoje trzy grosze,34Gandalfie! zaśmiał się Bilbo. Ale pewnie miałeś rację, jak zwykle. Miewam zwykle rację, jeśli jestem dobrze poinformowany.Co do tej jed-nak sprawy mam pewne wątpliwości.Doszliśmy w niej do ostatniego punktu.Spłatałeś figla, jak chciałeś, przestraszyłeś i obraziłeś większość swojej rodziny,dostarczyłeś wszystkim mieszkańcom Shire u tematu do gadania przez dziewięć,a może przez dziewięćdziesiąt dziewięć dni.Czy zamierzasz zrobić coś więcej? Tak.Czuję potrzebę wakacji, i to bardzo długich wakacji, zresztą już cio tym mówiłem.Może będą to wakacje bezterminowe: nie myślę, żebym tu kie-dykolwiek miał wrócić.Prawdę rzekłszy, nie zamierzam wracać, w tym przewidy-waniu rozporządziłem wszystkimi swoimi sprawami.Jestem już stary, Gandalfie.Nie wyglądam na to, ale czuję w głębi serca, że się postarzałem. Dobrze siętrzyma! powiadają.A tymczasem ja mam wrażenie, że cały ścieniałem, żejestem jakby rozciągnięty, nie wiem, czy rozumiesz, co mam na myśli: jak ma-sło rozsmarowane na zbyt wielkiej kromce chleba.Coś tu jest nie w porządku.Potrzebuję odmiany czy może czegoś innego w tym rodzaju.Gandalf z ciekawością i uwagą przyglądał się hobbitowi. Rzeczywiście, coś tu jest, jak mi się zdaje, nie w porządku rzekł z na-mysłem. tak, w gruncie rzeczy uważam twój plan za najlepsze wyjście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]