Podstrony
- Strona startowa
- Hobb Skrytobójca 3 Wyprawa Skrytobójcy
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- Nowak Zdzislaw Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin
- Crichton Michael Linia Czasu (4)
- Grochola Katarzyna Podanie o milosc
- Ludlum Robert Tozsamosc Bourne'a
- Farrel Joseph P. Wojna nuklearna sprzed 5 tysicy lat
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- King Stephen Christine (SCAN dal 1119)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dojrzał w oczachwojownika dziwny błysk, jakkolwiek twarz jego wciąż była łagodna i przyjazna.- Lepiej, by pozostał w ukryciu - odparł.- Jak chcesz.Nie nalegam - powiedział Boromir.- Może przynajmniej mówić o nimpozwolisz? Bo zdaje mi się, że niesłusznie myślisz wyłącznie o jego potędze w rękachNieprzyjaciela, zawsze o jego złym użytku, nigdy zaś o dobrym.Zwiat się zmienia, samto zauważyłeś.Minas Tirith padnie, jeżeli Pierścień będzie istniał.Pomyśl jednak! Takby się stało, gdyby Pierścień był w ręku Nieprzyjaciela.Czemuż by nie miało stać sięinaczej, gdyby pozostał w naszym ręku?- Byłeś przecież na Radzie - odparł Frodo - nie możemy go użyć, a wszystko, co się zajego sprawą dokona, obraca się zawsze na złe.Boromir wstał i zaczął niespokojnie przechadzać się po łączce.- A więc chcesz iść dalej! - krzyknął.- Gandalf, Elrond.wszyscy ci.nauczyli cię tejśpiewki! Może mają swoje własne racje po temu.Bo dla elfów, półelfów i czarodziejówmoże to byłaby rzeczywiście klęska.Nieraz jednak miałem już wątpliwości, czy przez ichusta przemawia mądrość, czy też tylko bojazń! Ale niech każdy troszczy się o własneplemię! Ludzie czystego serca nie dadzą się skazić.Nas, w Minas Tirith, zahartowaławielowiekowa próba.Nie potęgi czarodziejów pragniemy, lecz siły do własnej obrony, doobrony słusznej sprawy.Oto w najcięższej dla nas chwili los sprawił, że znalazł sięPierścień Władzy! Powiadam ci, to dar losu, dar dla wrogów Mordoru.Byłobyszaleństwem nie użyć go, nie użyć przeciw Nieprzyjacielowi jego własnej broni.Tylkonieustraszeni i bezwzględni osiągają zwycięstwo.Ileż mógłby zdziałać Aragorn! A jeślion odmawia - Boromir! Pierścień dałby mu potęgę władzy.Jak pierzchałyby przede mnązastępy Mordoru! Jak garnęliby się ludzie pod moje sztandary!Boromir biegał po łące tam i sam, krzycząc coraz głośniej.Zdawało się, że niemalzapomniał o obecności Froda, rozprawiając o murach i orężu, o zbrojeniu wojsk; snułplany wielkich sojuszów i chwalebnych zwycięstw, rozbijał w proch i w pył Mordor,widział siebie w glorii najmożniejszego z królów, dobrotliwego i mądrego władcy.nagleprzystanął i zamachnął rękami.- A oni każą nam go odrzucić! - krzyknął.- Nie sprzeciwiałbym się, gdyby chodziłonaprawdę o zniszczenie.To by może nie było najgorsze, gdyby rozum pozwalał żywićbodaj iskrę nadziei, że się uda.Ale to się udać nie może.Cały plan, który namnarzucono, polega na tym, że niziołek pójdzie na oślep do Mordoru i ułatwi tymsposobem Nieprzyjacielowi zagarnięcie Pierścienia.Szaleństwo! Z pewnością sam torozumiesz, przyjacielu - zwrócił się niespodzianie znów do Froda.- Powiedziałeś, że się301boisz.Jeśli tak, najmężniejszy nawet musi wybaczyć ci ten lęk.Ale czy nie jest to raczejbunt twego zdrowego rozsądku?- Nie, to strach - odparł Frodo.- Po prostu strach.Cieszę się jednak, że przemówiłeś domnie tak otwarcie.Rozjaśniło mi się w głowie.- A więc pójdziesz do Minas Tirith! - zawołał Boromir.Oczy mu błyszczały, twarz miałrozognioną.- yle mnie zrozumiałeś - rzekł Frodo.- Ale zgodzisz się pójść do Minas Tirith przynajmniej na krótki czas? - nalegał Boromir.-Nasz gród leży niedaleko, niewiele też dalej z niego do Mordoru niż stąd.Od dawnawędrujemy przez Dzikie Kraje i przydadzą ci się najnowsze wiadomości o poczynaniachNieprzyjaciela, zanim podejmiesz jakiś krok ze swej strony.Chodz ze mną, Frodo! -namawiał.- Powinieneś nabrać sił przed trudnym wyczynem, jeśli już koniecznie chceszgo dokonać.- Położył rękę na ramieniu hobbita gestem przyjacielskim, lecz drżenie tejręki zdradziło Frodowi, że Boromir z trudem tłumi podniecenie.Hobbit cofnął się żywo iz przerażeniem spojrzał na rosłego człowieka, który wzrostem przewyższał go niemaldwukrotnie, a siłą zapewne jeszcze bardziej.- Dlaczego patrzysz na mnie tak nieżyczliwie? - rzekł Boromir.- Nie jestem złodziejemani zbójcą.Potrzeba mi twego Pierścienia, teraz już o tym wiesz, ale ręczę ci słowem, żenie pragnę go sobie zatrzymać.Czy nie pozwolisz, żebym bodaj wypróbował swój plan?Użycz mi Pierścienia!- Nie! Nie! - krzyknął Frodo.- Rada mnie go powierzyła.- Własnemu szaleństwu będziecie zawdzięczać swoją klęskę! - wrzasnął Boromir.- Krewsię we mnie burzy na tę myśl.To obłęd! Uparty obłęd! Z własnej woli chcesz iść naśmierć i zaprzepaścić naszą sprawę! Jeżeli ktoś ze śmiertelnych może rościć prawa doPierścienia, to raczej ludzie z Numenoru, a nie wy, niziołki! Dorwaliście się do niegotylko wskutek nieszczęśliwego przypadku.Mógł przecież dostać się mnie.Powinien byćmój! Oddaj mi go!Frodo nie odpowiedział, lecz odskoczył tak, że ogromny głaz dzielił go od Boromira.- Zastanów się, przyjacielu - podjął łagodniejszym tonem Boromir.- Czy nie masz ochotypozbyć się go? Uwolniłbyś się od rozterki i strachu! Jeśli chcesz, możesz całąodpowiedzialność na mnie zwalić.Powiesz, że byłem od cienie silniejszy i wziąłem goprzemocą.Bo jestem od ciebie silniejszy, niziołku! - krzyknął i znienackaprzeskoczywszy głaz natarł na Froda.Piękna zwykle i miła twarz wojownika była w tejchwili okropnie zmieniona, oczy płonęły wściekłością.Frodo wyśliznął się zwinne i znowu odgrodził od Boromira kamieniem.Nie miał innegoratunku: w momencie gdy Boromir powtórnie dał susa przez głaz, hobbit błyskawiczniewyciągnął z kieszeni łańcuszek i wsunął Pierścień na palec.Wojownik na sekundęosłupiał ze zdziwienia i krzyknął, potem zaczął gorączkowo biegać po łące szukajączbiega wśród skał i drzew.- Nikczemny kuglarzu! - wrzasnął.- Niech ja cię dostanę w swoje ręce! Terazprzejrzałem twoje zamysły! Chcesz zanieść Pierścień Sauronowi i wszystkich naszaprzedać! czekałeś tylko na okazję, żeby nas wywieść w pole! Przeklęte niziołki, śmierć izguba całemu waszemu plemieniu!Nagle potknął się o kamień i padł jak długi, twarzą do ziemi.Przez chwilę leżał bezruchu i bez jęku, jak gdyby dosięgła go własna klątwa, potem wybuchnął płaczem.Wstał, przetarł oczy pięścią, strząsnął łzy.- Co ja powiedziałem! - krzyknął.- Co ja zrobiłem! Frodo! Frodo! - zawołał.- Wróć! Szałmnie ogarnął, ale to już minęło.Wracaj!Nie było odpowiedzi.Frodo nawet nie słyszał jego wołania.Odbiegł już daleko, na oślepwdzierając się ścieżką pod szczyt.Trząsł się ze strachu i rozżalenia, widział wciąż przedsobą wykrzywioną z wściekłości twarz Boromira, jego płonące gniewem oczy.Wkrótce302znalazł się samotny na szczycie Amon Hen i stanął, chwytając z trudem oddech
[ Pobierz całość w formacie PDF ]