Podstrony
- Strona startowa
- Vesaas Tarjei Ptaki (SCAN dal 726)
- Vesaas Tarjei Ptaki (3)
- Vesaas Tarjei Ptaki (2)
- McCaffrey Anne Moreta Pani Smokow z Pern (SCAN
- Abigail Roux The Archer (pdf)(1)
- Cisco CCIE Fundamentals Network Design
- James Clavell Krol szczur
- Harrison Harry Zlote lata Stalowego Szczura
- Górniak Alicja Trylogia Krew Życia 01 Pierwsze szeÂść kropli
- Pullman Philip Mroczne materi Bursztynowa luneta
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dziewczęta nie wiedziały, kim był, a zatem mógł udawać kogoś zupełnie innego.Wobec tego mógł także ulec pokusie i przyglądać się im bez skrępowania, podczas gdy odpoczywały z zamkniętymi oczami.“Co to jest? Coś przedziwnego.Niepojętego.To niemożliwe! Czuję zapach od dawna mi znany.Muszę się przyjrzeć.”Pochylił się i zobaczył, że oko Anny, to, które było bliżej niego, patrzyło w jego stronę spod niedomkniętej powieki i leciutko jakby mrugnęło.Jak oparzony umknął wzrokiem.Dotychczas żadna pokusa nie czyhała na niego z tak bliska.Co Hege na to powie?Niezwykłe wzburzenie dręczyło go dalej.Dziewczęta leżały bez ruchu.Obnażone, parujące ciała pachniały.Minęła dłuższa chwila.Mattis, patrząc w niebo, rzucił od niechcenia: “Per!" a jednocześnie poczuł zimny dreszcz na plecach.Anna otworzyła szeroko oczy, uniosła się lekko tuż koło niego.- Co mówisz?- Per!Postąpił wstrętnie, ale trudno, nie mógł dłużej się opierać.Inger okazała się bystrzejsza niż Anna, od razu zrozumiała, co Mattis chciał powiedzieć.- Słyszysz, on nazywa się Per.Nareszcie ustąpił wobec naszych pogróżek.Anna usiadła.- Ach, tak! Serwus, Per! Bardzo miło z twojej strony, że zechciałeś nam powiedzieć swoje imię.Mattis, choć przestraszony własną śmiałością potakiwał głową.- Wobec tego odwieziemy cię na ląd, słowo się rzekło.Ale jeszcze odpoczniemy trochę, prawda, Per? - mówiła Anna.- Naturalnie - odparła Inger zamiast Mattisa.Nadzwyczajna rzecz, jak Inger umiała przejrzeć go na wylot i odgadnąć jego pragnienia! Mattis czuł się szczęśliwy, jakby unosił się pod niebiosa.- Tak, teraz Hege powinna.- zaczął, lecz nagle urwał i prędko dodał: - nic!Dziewczęta zwróciły uwagę na rozpoczęte zdanie.- Kto to jest Hege? Twoja ukochana?- Nie, nie ukochana, tylko siostra.Ale to wcale nie tak.- i znowu nie dokończył zdania.- O, jestem pewna - rzekła Inger.- Gdyby człowiek mógł zgłębić od razu wszystko, nie byłoby trudności - stwierdziła Anna.- Tak, człowiek czułby się jak świeżo naostrzony nóż - powiedział Mattis igrając niebezpiecznymi słowy.- Hoho! - zawołały obydwie jednocześnie.“Czas, abyś się opamiętał, Mattis" - szeptał głos wewnętrzny przybierając groźne brzmienie.“Ale przecież to się nigdy nie wyda.Już nigdy tego nie zrobię.Wiem, że nie wolno oszukiwać ludzi.Tylko ten jeden jedyny raz."- Co się stało, to się stało - powiedział sam do siebie, ale głośno i z powagą.- Mądrze powiedziane - zauważyła cierpliwa Inger.Czy to się nazywa szczęście? Szczęście go nawiedziło na skalnej, nagiej wyspie, bez uprzedzenia.Nie było w tym jego własnej zasługi.Chociaż teraz potrafił nawet mądrze dobierać słowa.Dziewczęta leżały obok Mattisa, nie bały się go wcale.Mógłby dotknąć ich ręką, tak blisko się znajdowały.Słońce je ozłociło - dla niego.Dla niego słońce opalało je w ciągu całych dwóch tygodni.Należało coś zrobić.I to coś niezwykłego.- Inger i Anna! - wymówił te imiona półgłosem po raz pierwszy.Jego poważny ton i błysk w oczach sprawiły, że uniosły się obie jednocześnie i podparły na łokciach.- Słuchamy, co powiesz - W głosie brzmiało oczekiwanie.Oczywiście nikt dotychczas nie wymówił ich imion z taką serdecznością jak Mattis.Dlatego natychmiast nieśmiało powiedziały:- Słuchamy!Chwila była niepowszednia, a Mattis całkowicie nad tą chwilą panował.Przyglądał się młodym kobietom.Po pewnym czasie zaś odezwał się, ale bardzo ostrożnie, aby nie przeciągnąć napiętej struny.- Tylko tyle.Chyba wszystko wyraził.Dziewczęta na pewno to wyczuły.gdyż Mattis dał równocześnie wyraz ich najgłębszej tęsknocie.Zrobił to w formie całkowicie dla nich zrozumiałej, dowodem była odpowiedź:- Per!Teraz one obserwowały jego twarz wyrażającą poprzednio bezradność, obecnie całkowicie przeobrażoną.Mimo tępoty i brzydoty promieniowała niewysłowionym pięknem.Wszyscy troje zamarli w bezruchu.Mattis wiedział, że ta chwila nie będzie trwała w nieskończoność.Bolesne, tajemne wzburzenie z wolna narastało.Musiał zdobyć się na stanowczość i wyswobodzić się od niego.- Inger i Anna! - powiedział głosem do tego stopnia zmienionym, że zaniepokoił dziewczęta.- Co się stało? - spytała Anna odrobinę zalękniona.- Czemu nas wołasz właśnie teraz, kiedy tak przyjemnie tu leżeć? Przecież możemy jeszcze tu pozostać - zauważyła Inger.Anna rozejrzała się dokoła: jezioro, brzegi, błękitny opar, wzgórza - wszystko to ogarnęła wzrokiem, a może również i własne ciało pachnące ciepłem, bo nagle zwróciła się do Mattisa.- Jeżeli okolica, gdzie ty mieszkasz, nie jest prawdziwym rajem, to nie wiem, gdzie go szukać - powiedziała zdenerwowana jego uporczywym wzrokiem.- Niełatwo tutaj żyć! - wyrwało się Mattisowi.- Co chciałeś przez to powiedzieć?- Wy nic nie wiecie! Jesteście ze mną, ale myślicie zupełnie co innego niż ja.Na twarzach dziewcząt odmalowała się niechęć.- O czym?- Czy nie widzicie we mnie nic niezwykłego? - zapytał.Musiał nieustannie powracać do jednego i tego samego tematu.- Nie chcemy wiedzieć o tobie niczego poza tym, co wiemy, lepiej nic już nie wyjaśniaj, Per - Anna mówiła prędko i stanowczo.- Tak.Lepiej nic nie mów - dodała Inger.Zamknęły mu usta, i nie tylko usta, bo zmusiły także do milczenia wewnętrzny głos.Nie potrzebował już zdobywać się na hart.Wspaniałe dziewczęta!- Bardzo dobrze - zauważył Mattis.- Jeżeli się milczy, nic nie będzie powiedziane.W jego mniemaniu te słowa brzmiały naprawdę mądrze.Dziewczęta potwierdziły skinieniem.Po czym wybuchnęły śmiechem, jakby uwolnione od czegoś, co było równocześnie piękne, nieprawdopodobne i trudne.Usiadły nad samym brzegiem i nogami rozpryskiwały wodę.- Cieszy nas, żeśmy cię dzisiaj spotkały na tej wyspie - powiedziała Inger.Mattis wyczekująco spojrzał na Annę.- Jestem tego samego zdania - pospiesznie dorzuciła Anna.- I ja także - oświadczył Mattis niedbałym tonem.- A teraz odwieziemy cię do domu.Dziewczęta wstały, widok ich niemal oślepił Mattisa.22Inger i Anna zepchnęły swoją łódź na wodę.Bez obciążenia była lekka, ledwo się zanurzała, mimo to spoczywała na fali pewnie i bezpiecznie.- Chodź, Per.- No, a moja? - spytał wskazując palcem na wrak pełen wody
[ Pobierz całość w formacie PDF ]