Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej Œmierci
- Green Roger Lancelyn Mity Skandynawskie
- Roger Lancelyn Green Mity Skandynawskie
- Roger Lancelyn Green Mity Skandynawskie (2)
- Roger Manvell, Heinrich Fraenkel Goering
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- Eco Umberto Imie Rozy
- Chmielewska Joanna (Nie)boszczyk maz (2)
- Szklarski Alfred 8 Tomek w Gran Chaco
- Narrenturm.korekta1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dudi.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Strzał na zewnątrz zabrzmiał dla mnie jak zapowiedź przeznaczenia.Nie uważałem moich kolegów za ludzi, którzy strzelają, zanim ujrzą cel.David powiedział mi, że zakres działania hełmu wynosi osiemset metrów.Biorąc pod uwagę czas między aktywizacją hełmu a zauważeniem Hangmana przez strażników, jego szybkość była imponująca.W dodatku istniała możliwość, że zasięg fal mózgowych Hangmana był większy niż zasięg hełmu.Załóżmy, że wykorzystał tę możliwość, zanim senator zasnął.Wniosek: Hangman mógł wiedzieć, że jestem tu i posiadam hełm - uznać go za najbardziej niebezpieczną dla siebie broń i mknąć jak grom w moim kierunku, aby uniemożliwić mi użycie go.Nałożyłem hełm na głowę i spróbowałem uczynić mój umysł całkowicie neutralnym.Odniosłem wrażenie, jakbym patrzył przez noktowizor.Widziałem nasz dom z zewnątrz.Bert był przy drzwiach, trzymając broń wymierzoną we mnie; po lewej stronie ujrzałem Larry'ego z ręką opadającą po rzucie granatem.Jasne było, że stał za daleko.Drugi strzał Berta uderzył w naszą płytę piersiową z lewej strony.Siła uderzenia wytrąciła nas na moment z równowagi.Trzeci strzał chybił celu.Czwartego już nie było.Wyrwaliśmy Bertowi z ręki broń i odrzuciliśmy ją daleko, jednocześnie roztrzaskując sobą drzwi wejściowe.Z rozpadających się drzwi wyłonił się Hangman.Mój umysł był wypełniony do granic wytrzymałości podwójnym obrazem błyszczącego stalowego korpusu zbliżającego się olbrzyma i wyprostowanej, w dziwnym nakryciu głowy, własnej osoby.Lewą rękę miałem wyciągniętą do przodu, a prawą uzbrojoną w pistolet laserowy.Pamiętam wyraz twarzy, krzyk, mrowienie, uczucie siły i dziwne, do niczego nie podobne, wrażenie.Zaczynałem przejmować nad nim kontrolę, jakby stawał się mną - powstrzymywałem go: jednocześnie obraz mojej osoby był nieruchomy, jak na zatrzymanym kadrze filmu.Hangman zwolnił, potknął się.Taki pęd nie daje się łatwo zatrzymać, ale czułem, że zwyciężam.Po prostu oszołomiłem go.Nastąpiła eksplozja - grzmiący, zwalający z nóg wstrząs tuż obok, a zaraz po nim deszcz gruzu i kamieni.Oczywiście granat.Świadomość tego jednak nie uchroniła mnie przed dekoncentracją.W tej samej chwili Hangman odzyskał panowanie nad sobą i zaatakował.W odruchu samoobrony nacisnąłem spust.Przestałem próbować odzyskać nad nim kontrolę.Lewą ręką usiłowałem zadać mu cios w okolicę mózgu.Zablokował moją rękę ramieniem, jednocześnie ściągając mi z głowy hełm.Z drugiej ręki wyrwał mi pistolet, który zdążył rozgrzać jego prawą stronę do czerwoności, zniszczył go i odrzucił.W tym momencie wstrząsnęły nim dwa pociski ciężkiego kalibru, wystrzelone przez Berta, który właśnie znów wkraczał do akcji.Hangman obrócił się i odskoczył, zanim udało mi się uderzyć go rękawicą.Bert zdołał oddać do niego jeszcze jedną salwę, zanim karabin został wydarty mu z rąk i roztrzaskany.Po chwili leżał już powalony na ziemi.Hangman przebiegł kilka kroków i zniknął mi z pola widzenia.Pobiegłem za nim i ujrzałem, jak ogarniają go płomienie z miotacza Larry'ego.Skoczył w jego stronę.Usłyszałem trzask pękającego metalu.Roztrzaskał miotacz.Gdy wybiegłem, Larry leżał na śniegu.Zabrał się teraz do mnie.Tym razem nie spieszył się.Podniósł z ziemi hełm i ruszył w moim kierunku tak, aby odciąć mi ewentualną drogę ucieczki do lasu.Płatki wirowały między nami.Śnieg skrzypiał pod stopami mego przeciwnika.Cofnąłem się w stronę rozwalonych drzwi.Podniosłem długi drąg z resztek futryny.Hangman zbliżał się.Odłożył niemal niedbale hełm na krzesło stojące przy wejściu.Przesunąłem się na środek pokoju i czekałem.Ruszyłem powoli do przodu, mierząc drągiem w fotoreceptory na jego głowie.Wciąż zbliżał się, a ja obserwowałem w jaki sposób stawia nogi.Miałem nadzieję znaleźć u niego słaby punkt oparcia i podciąć go.Niestety, Hangman tylko pozornie przypominał kształtem człowieka.Miał szerzej rozstawione nogi, a jego masa była o wiele większa od masy ludzi, z którymi dotąd walczyłem.Doszedłem do wniosku, że moje najlepsze chwyty judo, jak i te pozostałe, na nic się nie przydadzą.Gdy podszedł dostatecznie blisko, spróbowałem dosięgnąć fotoreceptorów.Zwolnił, odpychając drąg, ale nie zatrzymał się.Przesunąłem się na prawo, starając go okrążyć.Przyglądałem mu się uważnie, cały czas próbując znaleźć jego słaby punkt.Obustronna symetria i chyba dość wysoko położony środek ciężkości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]