Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Mangold Tom, John Penycate Wi podziemna wojna
- Dav
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 1 (2)
- Howard Robert E Conan z Cimmerii
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W Waszyngtonie też jest tak źle?- Może nie aż tak, lecz niewiele lepiej.ZnaleźliÅ›my siÄ™ w dzielnicy, do której jeszcze dwa tygodnie temu nie wjechaÅ‚bym w samo poÅ‚udnie nawet wozem opanÂcerzonym.Wszystkie okna od frontu byÅ‚y pozabezpieczane grubymi kratami, w wÄ…skich przejÅ›ciach miÄ™dzy obskurnymi, wysokimi i wÄ…skimi kamienicami wisiaÅ‚y sznury z suszÄ…cÄ… siÄ™ bieliznÄ….Budynki z mocno poczerniaÅ‚ych cegieÅ‚ nosiÅ‚y piÄ™tno architektonicznej beztroski i nazbyt pospiesznych inwestycji z kasy wÅ‚adz federalnych.- Waszyngton staje siÄ™ miastem czarnych rzÄ…dzonym przez olbrzymiÄ… kastÄ™ bogaczy - ciÄ…gnÄ…Å‚ Green.- PrzyciÄ…ga mnóstÂwo ludzi szukajÄ…cych jakiejÅ› odmiany, aktywistów i radykałów, choćby takich jak ty.- Nie zaliczyÅ‚bym siebie ani do aktywistów, ani do radykałów.- Jest poniedziaÅ‚kowy ranek.PomyÅ›l o tym, gdzie przez ostatnich siedem lat spÄ™dzaÅ‚eÅ› takie poranki.- Przy swoim biurku.- Bardzo eleganckim.- Owszem.- W piÄ™knym, przestronnym gabinecie.- Zgadza siÄ™.- A wiÄ™c teraz jesteÅ› radykaÅ‚em - rzekÅ‚, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ szeroko.Na tym dobiegÅ‚o koÅ„ca wstÄ™pne wprowadzanie mnie w noÂwy Å›wiat.Z prawej strony minÄ™liÅ›my gromadkÄ™ bardzo grubo ubranych mężczyzn, stÅ‚oczonych wokół przenoÅ›nego gazowego grzejnika ustawionego przy rogu budynku.Green skrÄ™ciÅ‚ w najbliższÄ… przecznicÄ™ i zaparkowaÅ‚ przy krawężniku, na wprost gmachu, w którym przed wieloma laty musiaÅ‚ siÄ™ mieÅ›cić dom towarowy.Teraz nad wejÅ›ciem wisiaÅ‚a odrÄ™cznie namalowana tablica z napisem: Samaritan House.- To prywatne schronisko utrzymywane z datków kilkunastu arlingtoÅ„skich parafii - rzekÅ‚ Mordecai.- Oferuje dziewięćÂdziesiÄ…t miejsc noclegowych i bardzo porzÄ…dnÄ… stołówkÄ™.Przyjeżdżamy tu regularnie już od szeÅ›ciu lat.Przed nami staÅ‚a furgonetka z banku żywnoÅ›ci, ochotnicy rozÅ‚adowywali skrzynki z jarzynami i owocami.Green zamieniÅ‚ parÄ™ słów ze starszym mężczyznÄ… strzegÄ…cym wejÅ›cia i zoÂstaliÅ›my wpuszczeni do Å›rodka.- OprowadzÄ™ ciÄ™ szybko - zapowiedziaÅ‚.Prawie deptaÅ‚em mu po piÄ™tach w czasie drogi przez caÅ‚Ä… dÅ‚ugość parteru.ByÅ‚ tu istny labirynt krótkich korytarzy, z których wchodziÅ‚o siÄ™ do maÅ‚ych pokoików.Åšcianki dziaÅ‚owe postawiono z brudnoszarych pÅ‚yt gipsowych.Ale do każdego pokoju prowadziÅ‚y drzwi z solidnym zamkiem.Jedne z nich byÅ‚y otwarte.Mordecai zajrzaÅ‚ do Å›rodka i rzekÅ‚ szybko:- DzieÅ„ dobry.Na brzegu tapczaniku siedziaÅ‚ drobny wychudzony mężÂczyzna o bÅ‚yszczÄ…cych oczach.ObrzuciÅ‚ nas niechÄ™tnym spojrzeniem.- Jak widzisz, sÄ… tu wydzielone pokoje - objaÅ›niaÅ‚ Green.- W każdym jest tapczan, szafka na rzeczy osobiste, no i elekÂtryczność.PstryknÄ…Å‚ wÅ‚Ä…cznikiem i zgasÅ‚a sÅ‚aba żarówka w kinkiecie nad tapczanem.Przez chwilÄ™ w pokoiku panowaÅ‚ półmrok.Mordecai z powrotem zapaliÅ‚ Å›wiatÅ‚o.Mężczyzna bez przerwy wpatrywaÅ‚ siÄ™ w nas nieruchomym wzrokiem.ZadarÅ‚em gÅ‚owÄ™, ale nie dostrzegÅ‚em sufitu.PoczerniaÅ‚y strop znajdowaÅ‚ siÄ™ dobre sześć metrów nad nami.- A co z Å‚azienkÄ…? - zapytaÅ‚em.- Jest na koÅ„cu korytarza.W przytuÅ‚kach rzadko można znaleźć pokoje z osobnÄ… Å‚azienkÄ….Å»yczÄ™ miÅ‚ego dnia - zwróciÅ‚ siÄ™ do lokatora klitki, który przyjÄ…Å‚ to sztywnym skinieniem gÅ‚owy.W sali byÅ‚y wÅ‚Ä…czone radia, z niektórych pÅ‚ynęła muzyka, z innych wiadomoÅ›ci.Ludzie krzÄ…tali siÄ™ po caÅ‚ym budynku.W poniedziaÅ‚kowy ranek wiele osób wyruszaÅ‚o do pracy.- Trudno dostać tu miejsce? - spytaÅ‚em, chociaż z góry znaÅ‚em odpowiedź.- To prawie niemożliwe.Lista oczekujÄ…cych ma z kilometr dÅ‚ugoÅ›ci, a kierowniczka przytuÅ‚ku dokÅ‚adnie sprawdza wszystÂkich kandydatów.- Jak dÅ‚ugo ludzie siÄ™ tu zatrzymujÄ…?- Zależy.PrzeciÄ™tnie jakieÅ› trzy miesiÄ…ce.To jedno z Å‚adÂniejszych schronisk, jest tu bezpiecznie.Kiedy komuÅ› poprawia siÄ™ sytuacja materialna, kierowniczka stara siÄ™ mu dopomóc w znalezieniu odpowiednio taniego mieszkania.PoszliÅ›my dalej w gÅ‚Ä…b budynku.- Nasz nowy adwokat - przedstawiÅ‚ mnie mÅ‚odej kobiecie w sportowym stroju i czarnych wojskowych butach, która kierowaÅ‚a przytuÅ‚kiem.PrzywitaÅ‚a mnie uprzejmie.ZaczÄ™li rozmawiać na temat jednego z podopiecznych, który gdzieÅ› przepadÅ‚, toteż wycoÂfaÅ‚em siÄ™ głównym korytarzem.Po minucie dotarÅ‚em do rodzinnej części schroniska.PrzyciÄ…gnęło mnie niemowlÄ™ce kwilenie i przystanÄ…Å‚em w otwartych drzwiach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]