Podstrony
- Strona startowa
- Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2
- Ahern Jerry Krucjata 9 Plonaca Ziemia
- Ziemianski Andrzej Achaja Tom 1 (2)
- Ziemianski Andrzej Achaja tom 2
- Ziemianski Andrzej Achaja tom 1
- Ziemianski Andrzej Achaja Tom 2 (2)
- Tolkien J.R.R wyprawa
- Orson Scott Card Cien Heg
- Dzieła ÂŚw. Jan od Krzyża
- Pullman Philip Mroczne materie 02 Magiczny nóż
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Panie prezesie, ja jestem biedny cz³owiek, ja nie jestem nic winien, ja pracujê uczciwieu pana prezesa ju¿ dwadzieScia lat, ja mam oSmioro dzieci! Pan prezes mnie upowa¿ni³ dowysy³ania tego ga³gana po pieni¹dze jêcza³ i b³agalnymi spojrzeniami w³Ã³czy³ siê u nógbankiera. Pan odpowiadasz za kasê, pan powinieneS znaæ ludzi, ja raz jeszcze mówiê: pieni¹dzemusz¹ byæ.Mo¿esz pan sobie iSæ! zawo³a³ groxnie, odwróci³ siê do niego plecami i dopija³herbatê.245Urzêdnik posta³ chwilê, wpatrzony os³upia³ymi oczyma w szerokie plecy bankiera i w smu-gê dymu, jaki siê wznosi³ z cygara, le¿¹cego na kancie biurka, westchn¹³ ciê¿ko i wyszed³. On mySli, ¿e ja taki g³upi, podzieli³ siê z Tuszyñskim, stare kawa³y. Pan Welt! zameldowa³ woxny. ProS, proS! Bronek, idx za tym ba³wanem i powiedz, ¿e je¿eli pieni¹dze nie znajd¹ siêzaraz, to ja go wsadzê do krymina³u.Panie Welt, proszê do mnie! zawo³a³ ujrzawszy Mory-ca rozmawiaj¹cego z Wilczkiem w kantorze.Moryc przywita³ siê, przejrza³ twarz bankiera i rzuci³ krótko: Pan prezes telefonowa³ po mnie, a ja równie¿ siê tutaj wybiera³em. Interes, co? to za³atwimy go prêdko, bo ja mam z panem pogadaæ w pewnej bardzo de-likatnej sprawie. Interes taki: Adler et Comp.potrzebuje wielkiej partii we³ny, zwrócili siê do mnie o to.Ja we³nê mam, ale potrzebujê na ni¹ pieniêdzy. Dam panu pieniêdzy, zrobimy do spó³ki, dobrze? Ano jak zwykle, zarobimy na tym piêtnaScie procent. Ile panu potrzeba? TrzydzieSci tysiêcy marek, na Lipsk. Dobrze, wySlê panu telegraficznie.Kiedy pan pojedzie? Dzisiaj w nocy, za tydzieñ bêdê z powrotem. Interes za³atwiony! zawo³a³ weso³o bankier, odsun¹³ siê nieco od biurka, zapali³ cygaro i d³u-go przypatrywa³ siê Weltowi, który gryz³ ga³kê laski, poprawia³ binokle i równie¿ patrzy³ badawczo. Jak¿e bawe³na posz³a? zapyta³ pierwszy Grosglik. SprzedaliSmy po³owê. Wiem, wiem, zarobiliScie podobno siedmdziesi¹t piêæ procent, a có¿ z reszt¹? Resztê sami przerobimy. Fabryka roSnie? Za miesi¹c bêdzie pod dachem, za trzy umontuj¹ maszyny, a w paxdzierniku puszczamyw ruch. Lubiê taki poSpiech, to po ³Ã³dzku, Slicznie! doda³ ciszej i uSmiecha³ siê dyskretnie.Borowiecki to m¹dry cz³owiek, ale.Zawaha³ siê, uSmiechn¹³ ironicznie i zakry³ twarz k³êbem dymu. Ale?. podchwyci³ Moryc ciekawie. Ale on lubi za bardzo romanse z mê¿atkami, to nie wypada na fabrykanta. To mu nic nie przeszkadza, a przy tym o¿eni siê nied³ugo, bo ma ju¿ narzeczon¹. Narzeczona to nie weksel, to zwyczajny rewers, który mo¿na nie zap³aciæ w terminie, zato nie og³osz¹ bankructwa.Ja bardzo lubiê Borowieckiego, ja go tak lubiê, ¿e gdyby on by³nasz, to ja da³bym mu moj¹ Mery, ale. Ale. podchwyci³ znowu Moryc, bo bankier zrobi³ d³ug¹ przerwê. Ale ja mu muszê zrobiæ przykroSæ, co mnie jest tak nieprzyjemne, tak bardzo nieprzy-jemne, ¿e muszê pana prosiæ, abyS mnie przed nim wyt³umaczy³. Có¿ takiego? zapyta³ Welt niespokojnie. Ja mu musia³em cofn¹æ kredyt szepn¹³ bankier z bolesn¹ min¹ i udawa³ szczerze zmar-twionego, mlaska³ ustami, gryz³ cygaro, wzdycha³, a obserwowa³ Moryca, który na pró¿nousi³owa³ wsadziæ binokle i zapanowaæ nad sob¹.246WiadomoSæ ta zrobi³a na nim piorunuj¹ce wra¿enie, uspokoi³ siê jednak szybko, pog³adzi³brodê i sucho zawo³a³: Znajdziemy kredyt gdzie indziej. Ja wiem, ¿e znajdziecie, i dlatego mnie jest bardzo przykro, ¿e z wami nie bêdê móg³robiæ interesów. Dlaczego? zapyta³ prosto Moryc, bo twarz bankiera i jego s³owa nie domówione za-niepokoi³y go silnie. Nie mogê, tak mam kapita³y poanga¿owane, ¿e nie mogê, a przy tym ja siê muszê liczyæze wszystkim.ja nie mogê siê nara¿aæ.na straty.na przykroSci. t³umaczy³ siê niejasno,urywa³, krêci³, a chcia³, aby Moryc pierwszy zapyta³ go otwarcie.Ale Moryc milcza³, przeczuwa³, ¿e w tym cofniêciu kredytu musi byæ jakiS nacisk ubocz-ny na Grosglika, pytaæ siê nie chcia³, aby mu nie daæ poznaæ, jak bardzo go to obchodzi.Grosglik zacz¹³ spacerowaæ po gabinecie i mówi³ nieco przyciszonym, przyjacielskim g³o-sem: Bo tak mówi¹c pomiêdzy nami, po przyjacielsku, panie Maurycy, po co panu spó³kiz Borowieckim? Czy pan nie mo¿esz sam otworzyæ fabryki? Nie mam pieniêdzy! rzuci³ krótko i s³ucha³ uwa¿nie. To nie przyczyna, bo pieni¹dze maj¹ ludzie, a pan masz wielkie zaufanie i wielkie zdol-noSci.Dlaczego ja z panem robiê interesy? Dlaczego na jedno s³owo dajê panu teraz trzy-dzieSci tysiêcy marek? bo ja pana znam dobrze i wiem, ¿e na tej ufnoSci zarobiê z dziesiêæprocent. Siedem i pó³! poprawi³ Moryc skwapliwie. Mówiê tylko dla przyk³adu.Ka¿dy z panem zechce robiæ interes i pan mo¿esz prêdkostan¹æ na mur, wiêc po co panu ryzykowaæ z Borowieckim? On jest m¹dry, bardzo m¹drykolorysta, ale on nie jest macher.Po co on gada po £odzi, ¿e trzeba uszlachetniæ i podnieSæprodukcjê ³Ã³dzk¹! To jest bardzo niem¹dre gadanie! Co to jest uszlachetniæ produkcjê? Co tojest czas koñczyæ z tandet¹ ³Ã³dzk¹! to jego w³asne s³owa, bardzo g³upie s³owa! zawo³a³mocniej ze z³oSci¹. ¯eby on mySla³, jak taniej produkowaæ, gdzie nowe rynki otworzyæ dlazbytu, jak podnieSæ stopê procentow¹, to by³oby m¹dre, ale jemu siê chce reformowaæ prze-mys³ ³Ã³dzki! On go nie zreformuje, a mo¿e ³atwo kark skrêciæ.¯eby to nie szkodzi³o niko-mu, nikt by i s³owa nie powiedzia³.Chcesz ryzykowaæ ryzykuj! W³azisz na dach z³amsobie z¹b.Po co jemu fabryka! Knoll chcia³ mu daæ dwadzieScia tysiêcy, a to Sliczny grosz, ja tyle mo¿e nie zarabiam.Nie chcia³, jemu siê chce fabryki, jemu siê chce uszlachetniaæ produkcjê , jemu siê chcepsuæ interesy Szai, Zukerowi, Knollowi, ca³ej bawe³nie ³Ã³dzkiej.A wiesz pan dlaczego? ¯ebyPolacy mogli powiedzieæ: Wy robicie tandetê, szachrujecie, wyzyskujecie robotników, a Bo-rowiecki, a my prowadzimy interes porz¹dnie, uczciwie, solidnie! Prezes daleko widzi! szepn¹³ Moryc ironicznie. Pan siê nie Smiej, ale ja bardzo daleko widzê.Jak Kurowski zak³ada³ fabrykê, przeczu³em,co z tego bêdzie, i mówi³em Glancmanowi: Za³Ã³¿ tak¹ sam¹, za³Ã³¿ zaraz, bo on ciê zje nies³ucha³ mnie i dzisiaj co? Straci³ wszystko i jest w kantorze Szai, bo Kurowski bierze tylkoswoich i tak stan¹³, ¿e z nim nie mo¿e byæ konkurencji, a za rok, ile zechce braæ, tyle bêdziebra³ za swoje farby.Ale to nie o to idzie, idzie o to, ¿e jak siê jednemu Polakowi uda, to zarazca³¹ kup¹ przychodz¹ inni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]