Podstrony
- Strona startowa
- Arturo Perez Reverte Las Aventuras Del Capitan Alatriste 5 Libros
- Perez Reverte Arturo Terytorium Komanczow.BLACK
- Perez Reverte Arturo Szachownica flamandzka (SCAN da
- Arturo Perez Reverte Terytorium Komanczow
- Perez Reverte Arturo
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem
- § Maylunas Andriej & Mironenko Siergiej Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencja
- Peter Berling Dzieci Graala Krew krolow
- Thinking and Destiny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- odbijak.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Campillo pochylił się ku niemu z żywym zainteresowaniem.– Nie miałem pojęcia.Już nie pobiera?– Nie.Zrezygnowała z moich usług parę tygodni temu.– Ile dokładnie?– Nie wiem, jakieś półtora miesiąca.– Dlaczego?– Nie wiem niestety.Naczelnik policji oparł się znów w fotelu i spoglądając na don Jaimego w głębokim zamyśleniu, wyciągnął z kieszeni nowe cygaro.Tym razem nie nakłuwał go wykałaczką, ograniczając się do beznamiętnego przygryzania końcówki.– Wiedział pan o jej.przyjaźni z markizem?Mistrz fechtunku skinął głową.– Bardzo pobieżnie – wyjaśnił.– O ile wiem, ich zażyłość datuje się od czasu, gdy nie uczęszczała już do mnie na zajęcia.Nie.– zawahał się, zanim dokończył zdanie – nie widziałem jej od tamtej pory.Campillo zapalił cygaro.Towarzyszyła temu ogromna chmura dymu, której woń Jaime Astarloa uznał za szczególnie przykrą.Na jego czole pojawiły się kropelki potu.– Przesłuchaliśmy służących – odezwał się po chwili policjant.– Dzięki temu wiemy, że pani de Otero odwiedzała ten dom regularnie.Wszyscy zgodnie twierdzą, że zmarły i ona utrzymywali stosunki, hm, intymne.Don Jaime wytrzymał spojrzenie swojego rozmówcy, jakby to wszystko zupełnie go nie dotyczyło.– A więc? – starał się odezwać tonem niezobowiązującym.Naczelnik policji uśmiechnął się leciutko i przesunął palcem po czernionych wąsikach.– O dziesiątej wieczorem – zaczął tłumaczyć ściszonym głosem, jakby trup w pokoju obok mógł ich usłyszeć – markiz zwolnił służbę na spoczynek.Wiemy, że miał zwyczaj tak robić, gdy spodziewał się wizyty, nazwijmy to, sercowej.Służący udali się do swojego domku, znajdującego się po drugiej stronie ogrodu.Nie słyszeli niczego podejrzanego, jedynie deszcz i pioruny.Dzisiaj rano około siódmej, wszedłszy do domu, znaleźli ciało swojego pana.Po drugiej stronie pokoju znajdował się floret ze śladami krwi na głowni.Markiz był chłodny i sztywny, leżał martwy od paru godzin.Można powiedzieć, zimne nóżki.Fechtmistrz aż się wzdrygnął.Obce mu było makabryczne poczucie humoru naczelnika policji.– Znają panowie tożsamość gościa?Campillo cmoknął wyraźnie rozczarowany.– Nie.Możemy się tylko domyślać, że osoba ta dostała się tu przez tajemne drzwi, wychodzące z tyłu pałacu na ślepy zaułek, którego markiz często używał jako wozowni.Nawiasem mówiąc, całkiem niezłej wozowni: pięć koni, berlinka, powóz, brek, faetón, angielski stangret.– tu westchnął z melancholią, jakby chciał dać do zrozumienia, że jego zdaniem markiz niczego sobie nie odmawiał.– Ale, wracając do naszych spraw, przyznaję, że nie sposób stwierdzić, czy morderca był mężczyzną, czy kobietą, czy działał w pojedynkę, czy w grupie.Nie ma najmniejszego śladu, choć lało jak z cebra.– Trudna sytuacja, jak widzę.– Zgadza się.Trudna i niewygodna.Cała ta zawierucha polityczna, kraj stoi na pograniczu wojny domowej i w ogóle, podejrzewam więc, że dochodzenie będzie niezwykle pracochłonne.Morderstwo markiza to naprawdę błahostka w momencie, gdy gra toczy się o tron, tak czy nie?.Sam pan widzi, zabójca wybrał najwłaściwszą porę – Campillo wypuścił kłąb dymu i popatrzył z uznaniem na cygaro.Marki Vuelta Abajo, jak zauważył don Jaime, ten sam typ palił Luis de Ayala.Nie ulegało wątpliwości, że w toku śledztwa kompetentny organ skorzystał z okazji i zanurzył dłoń w cygarnicy zmarłego.– Ale, jeśli pan pozwoli, wróćmy do szanownej Adeli de Otero.Nawet nie wiemy, czy jest panią, czy panną.Może pan zna ten szczegół?– Nie.Zawsze mówiłem do niej per pani, a ona mnie nie poprawiała.– Słyszałem, że jest ładna.Kobieta jak się patrzy.– Uważam, że ludzie pewnego pokroju mogliby ją w ten sposób określić.Naczelnik policji przymknął oczy na tę aluzję.– I, jak widać, do tego płocha.Ta historia z pojedynkiem.Campillo mrugnął porozumiewawczo i tu Jaime Astarloa uznał, że dłużej tego nie zniesie.Wstał.– Już panu mówiłem, że bardzo niewiele wiem o tej damie – rzekł oschle.– W każdym razie, skoro tak to pana interesuje, może pan ją zapytać osobiście.Mieszka przy ulicy Riańo pod numerem czternastym.Naczelnik policji nawet nie drgnął i fechtmistrz pojął w tym momencie, że coś gdzieś było nie w porządku.Campillo spoglądał na niego z fotela, dzierżąc cygaro w palcach.Zza binokli jego rybie oczy połyskiwały ze złośliwą ironią, jakby wszystko to było w sumie nadzwyczaj zabawne.– Naturalnie – sytuacja go upajała, widać było, że nie może się nacieszyć kawałem, który zachował na sam koniec.– Oczywiście, panie Astarloa, skąd pan mógł to wiedzieć.Nie mógł pan tego wiedzieć, bo jak.Pańska eksuczennica, dońa Adela de Otero, zniknęła z domu.Czy to nie niezwykły zbieg okoliczności?.Ktoś zabija markiza, a ona, uważa pan, znika bez śladu.Jakby zapadła się pod ziemię.Rozdział szóstyWyzwolenie wymuszoneWyzwolenie wymuszone to wyzwolenie, dzięki któremu nasz przeciwnik zdobywa przewagę.Zakończywszy czynności służbowe, naczelnik policji odprowadził don Jaimego do bramy i umówił go na spotkanie w swoim gabinecie w gmachu rządu na następny dzień.„O ile wydarzenia nie przeszkodzą” – dodał nawiązując do krytycznych chwil, w jakich znajdowało się państwo.Towarzyszył temu pełen rezygnacji uśmiech.Fechtmistrz szedł pogrążony w ponurych myślach.Z ulgą oddalał się od miejsca tragedii i od przykrych pytań naczelnika policji.Mimo to jednak dowody były oczywiste i miał teraz czas, by w spokoju rozważyć wypadki ostatnich dni.Oto mógł wreszcie pozwolić swoim myślom na swobodny nurt – ale ta perspektywa wcale mu się nie uśmiechała.Zatrzymał się przy ogrodzeniu parku Retiro, oparł czoło o kute sztaby parkanu i zaczął błądzić wzrokiem po drzewach.Żywił głęboki szacunek dla Luisa de Ayala, jego śmierć wstrząsnęła nim głęboko, ale coś nie pozwalało zagościć w jego duszy świętemu oburzeniu.Obiektywną ocenę faktów utrudniał mu wyraźnie cień kobiety, niewątpliwie powiązanej z całą sprawą.Don Luis został zamordowany, don Luis był człowiekiem, którego on sam cenił.Zatem – pomyślał – powinien życzyć, aby sprawiedliwość dopadła sprawcę tej zbrodni.Dlaczego więc szczerze nie opowiedział Campillowi wszystkiego, co wiedział?Pokiwał głową przygnębiony.Szczerze mówiąc, nie był pewien, czy Adela de Otero ponosi winę za to, co się stało.Tu myśl zawahała się przez kilka chwil, by wreszcie ustąpić pod naporem oczywistości.Nie warto się było oszukiwać.Nie wiedział, czy dziewczyna zatopiła floret w gardle markiza de los Alumbres, ale trudno było zaprzeczyć, że bezpośrednio bądź pośrednio maczała w tym palce.Jej nieoczekiwane przybycie, wielka chęć poznania Luisa de Ayala, jej zachowanie w ciągu ostatnich tygodni, podejrzane i wykalkulowane zniknięcie.Wszystko, najdrobniejszy szczegół, każde słówko przez nią wypowiedziane zdawało się teraz pasować do planu zrealizowanego z nieubłaganym wyrachowaniem.I jeszcze na domiar to pchnięcie.Jego pchnięcie.Ale po co? W zaistniałej sytuacji nie miał najmniejszych wątpliwości, że został wykorzystany jako pośrednik w dotarciu do markiza de los Alumbres
[ Pobierz całość w formacie PDF ]