Podstrony
- Strona startowa
- 25 K.W. Jeter Trylogia Wojny Łowców Nagród II Spisek Xizora
- Ringo John Wojny Rady Tom 1 Tam Będš Smoki
- Anders Roslund & Borge Hellstrom Ewert Grens 04.Dziewczyna w tunelu (2007)
- Mikolaj Marchocki Historia Wojny Moskiewskiej (2)
- Marchocki Mikolaj Historia Wojny Moskiewskiej
- Nienacki Zbigniew Niesamowity dwor scr
- Haldeman Joe Wieczna wolnosc
- Gamedec. Obrazki z Imperium. Cz 1 Marcin Sergiusz Przybylek
- Krawedz miecza [Na Krawedzi 4] Andrews Ilona
- Silverberg Robert Zamek lorda Valentaine'a t.1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W stronęPogromcy Słońc szybowały potężne zielone wiązki turbolaserowego światła, aleparametry urządzeń celowniczych niszczyciela nie mogły być zmieniane takszybko, żeby trafić w coraz bardziej zbliżający się niewielki statek.- Han, co zamierzasz zrobić?! - krzyknął Kyp.- Zaufaj mi - odparł Solo.- A raczej zaufaj jej.- Kiwnął głową, wskazując naQwi.- Jeżeli pokręciła coś w obliczeniach czy próbach, już wkrótce zamienimy sięw ogromne organiczne naleśniki!Widoczna w iluminatorach trapezoidalna wieżyczka mostka Hydry zbliżałasię coraz bardziej, prosto na kursie Pogromcy.Jakiś pilot myśliwca typu TIE,zapewne samobójca, roztrzaskał swoją maszynę o ich kadłub, ale ognistaeksplozja jego statku nie wyrządziła molekularnemu pancerzowi żadnej szkody.Han bez najmniejszego trudu skompensował niewielką zmianę trajektorii lotu.239- Uważaj! - krzyknęła Qwi.Nie przestawali mknąć ku imperialnemu niszczycielowi.Całą przestrzeń wiluminatorze zajmowała teraz wieżyczka mostka.Widać było coraz więcejszczegółów konstrukcji.Han dostrzegał transpastalowe okna, a nawet sylwetkiludzi pełniących służbę.Jedni stali, sparaliżowani ze strachu, a inni rozpaczliwiepróbowali opuścić mostek.- Han! - wrzasnęli w tej samej chwili Kyp i Qwi.Chewbacca także wydałbasowy, głośny ryk.- Chcieliście, to teraz się udławcie - mruknął Solo.Opancerzony Pogromca Słońc rozdarł poszycie wieżyczki mostka Hydryniczym nóż wbijający się w kostkę masła.Metalowe szczątki konstrukcjiposzybowały na wszystkie strony, a kiedy Pogromca Słońc wyłaniał się po drugiejstronie, stanowisko dowodzenia przypominało stertę poszarpanego złomu.Siła uderzenia, ogłuszający huk podobny do dzwięku tysięcy gongów i widokpiekła, jakie rozpętali, sprawiły, że uciekinierzy na chwilę odrętwieli.Pierwszyocknął się Han, wydając radosny okrzyk.- Udało się!Zródokręcie zniszczonego statku eksplodowało i stanęło w ogniu.- Jesteś szalony! - odezwała się Qwi.- Jeszcze mi nie dziękuj, pani doktor - odparł Han.Nie mająca już zdolności manewrowania i płonąca Hydra jak pozbawionygłowy potwór odpadła z kursu i zaczęła bezradnie dryfować ku grawitacyjnejpułapce najbliższej czarnej dziury.Z burt statku wysunęły się niewielkieawaryjne lądowiska, ale silniki startujących z nich kapsuł ratunkowych nie miałytyle mocy, by nadać stateczkom przyspieszenie wystarczające do pokonania siłygrawitacji groznego leja.Po chwili trajektorie wszystkich kapsuł zaczęły sięzakrzywiać, zamieniając się w spirale, by skierować łupiny w głąb bezdennejczeluści.Kiedy skazany na zagładę gwiezdny niszczyciel zaczął bezwładnie wirować,coraz szybciej zdążając ku przepaści mrocznego leja, eksplodowały jego potężnesilniki do lotów w nadprzestrzeni, a na najniższych pokładach rozszalały siępożary.Z wielu miejsc wydobywały się kłęby ognistego dymu, z każdą chwiląwydłużając się i ciągnąc w ślad za Hydrą , która właśnie wyruszyła na ostatnie,nieuchronne spotkanie z przeznaczeniem.- Jeszcze nie jesteśmy w domu - odezwał się Han, lecąc w przestrzeni pełnejzjonizowanych gazów.- No dobrze, Kyp - dodał po chwili.- Teraz twoja kolejprzejąć stery.Wydostań nas z tego miejsca.W kilka sekund pózniej trzy pozostałe gwiezdne niszczyciele zmieniły kurs ipuściły się z szaleńczy pościg.240Rozdział 28Nie opuszczając mostka Gorgony , admirał Daala obserwowała zprzerażeniem, jak Pogromca Słońc rozrywa nadbudówkę, Hydry z mostkiemna kawałki, a statek staje się ognistym wrakiem.Wiedziała, że jedynymiczłonkami załogi, którzy przeżyją tę katastrofę, będą piloci sześciu pokładowycheskadr myśliwców typu TIE.Wszyscy inni są skazani na zagładę.Choć twarz Daali przypominała rzezbioną bryłę lodu, nie przelane łzy paliłyjej oczy.Kiedy Hydra jak ogromny, śmiertelnie ranny smok pogrążała się wbezdennym leju, tysiące ludzi opadało w objęcia nieuchronnej śmierci.Tymczasem Pogromca Słońc, błyszcząc niezniszczalnym pancerzem, oddalałsię od płonących szczątków.Właśnie zmienił kurs i skierował się ku zewnętrznymobrzeżom Otchłani.- Gonić ich! - rozkazała Daala.- Cała naprzód!Porażka spadła na nią niczym grom z jasnego nieba.Ukrywała się w Otchłanizbyt długo.Musztrowała żołnierzy, zarządzała nieustanne alarmy i ćwiczenia, aleokazało się, że to nie wystarczyło.W pierwszej prawdziwej bitwie straciła jednączwartą swoich sił - a ten cios zadało zaledwie czworo uciekinierów!Wielki moff Tarkin spoliczkowałby ją i zdegradował.Twarz admirał Daalipłonęła, jakby naprawdę ktoś ją uderzył.- Jeszcze pożałują, że w ogóle wypowiedzieli nam tę wojnę! - szepnęła.Wiedziała, że bez Pogromcy Słońc nie będzie mogła zrealizować planówpustoszenia światów Nowej Republiki.Głęboko, spazmatycznie westchnęła.Niepowinna wpadać w panikę.Musi teraz pomyśleć.Musi podjąć decyzję, znalezćjakieś wyjście z sytuacji.Przestrzeń komunikacyjna holoprojektora roziskrzyła się i pojawił się w niejobraz Tola Sivrona.Wizerunek administratora błyskał i drgał wskuteklaserowych błyskawic przecinających przestworza.- Pani admirał! - odezwał się Sivron.- Jeżeli zamierza pani zmobilizowaćswoją flotę, muszę prosić o zabranie naukowców z Laboratorium Otchłani.Nie zadając sobie trudu, by odwrócić głowę i spojrzeć na wizerunek Twi leka,Daala przyglądała się ognistej śmierci Hydry.Pomyślała o wszystkichkłopotach, jakich przysporzył jej administrator.Przypomniała sobie jegoniekompetencję, opóznienia w pracy i wymówki, a także przeciąganie badań wnieskończoność i żądanie przesyłania mu niezliczonych sprawozdań i raportów.- Jest pan teraz zdany tylko na własne siły, panie Sivron - powiedziała.-Nadszedł czas, byśmy spełnili swój obowiązek, jak przystało na imperialnychżołnierzy.Zaniepokojony Tol Sivron szarpnął głową, aż zadrżały wyrastające z niejogony.- Czy to znaczy, że zamierza pani zostawić nas bez obrony? A co z rozkazami,jakie wydał pani wielki moff Tarkin? Miała pani przecież nas ochraniać! Proszęzostawić nam przynajmniej jeden z gwiezdnych niszczycieli!Daala pokręciła głową, a jej długie miedziane włosy zafalowały za plecami.241- Tarkin nie żyje, a więc ja teraz tu rozkazuję - odparła.- Jeżeli mam zadaćostateczny cios Nowej Republice, muszę dysponować całą siłą ognia, jaką mogęzmobilizować.- Pani admirał, nalegam jednak.Daala wyciągnęła z kabury u pasa mały blaster i wymierzyła go wholograficzny wizerunek Tola Sivrona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]