Podstrony
- Strona startowa
- Hobb Skrytobójca 2 Królewski Skrytobójca
- (25) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Skarby wikingów tom 1
- Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i tajemnice warszawskich fortow
- (57) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... ZÅ‚oty Bafomet
- Nienacki Zbigniew Pan Samochodzik i Swiety relikw
- (38) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Przemytnicy
- Dzieła ÂŚw. Jan od Krzyża(1)
- Miasteczko Salem
- Clarke Arthur C Tajemnica Ramy
- Sheldon Sidney Gdy nadejdzie jutro (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiedziałem, co czuł.Opowiadał mi swoje tajemnice, a ja patrzyłem na zegarek, jakbyto były jakieś bajki.- Boję się, że mój przeciwnik wkrótce tu dotrze, a ja wciąż nie wiem, czego szuka -wyjaśniłem.- Chyba się domyślam - stwierdził Kostek wstając.- Dzięki wstawiennictwu mnichówi greckiego małżeństwa nie znalazłem się w niewoli.Brytyjską kapitulację i niemieckąokupację wyspy przeczekałem razem z greckim małżeństwem w klasztorze.Moi ziomkowieznalezli w chacie zabitego porucznika i zamordowali chorego dziadka jako zakładnika.Mnietakże poszukiwali, lecz zawsze w porę mnisi ukrywali mnie w pewnej skrytce na zboczu.- Kierse uciekł Anglikom? - dopytywałem się.- Tak, tamten drugi korytarz prowadził do labiryntu jaskiń i małego wyjścia w gajuoliwnym na zachodnim zboczu.Przeczekał dwa dni, aż nasze wojska opanowały wyspę iujawnił się.Pokazał komendantowi swoje skarby i zaraz przyjechał do klasztoru jakiśspecjalny oddział z dwoma naukowcami.Ze skarbca zabrali księgi i naczynia.Mnisiopowiadali, że Niemcy próbowali sforsować ścieżkę, lecz nawet przy użyciu najsilniejszychreflektorów nie mogli zobaczyć, dokąd ona prowadzi, a każdy kto na nią wchodził,natychmiast ześlizgiwał się po zboczu.Przeszliśmy przez bramę.W oddali dostrzegłem charakterystyczny kształt hotelowegobusa.Jechała tu druga wycieczka, w której uczestniczył zapewne Cassidy.Miałem corazmniej czasu.Kostek dostrzegł to samo co ja.- Rozumiem - skinął głową.Przyspieszył i mimo że był sporo starszy ode mnie, ledwo za nim nadążałem.Weszliśmy do kościoła.Wnętrze robiło oszałamiające wrażenie.Na styku wielu kulturpowstało cudowne dzieło architektury łączące elementy bizantyjskie i arabskie.Ikonostas ażzapierał dech w piersiach opływając w złotych dekoracjach.Każda balustrada, każdy rąbekramy ikony był starannie wykończony.Nie było szczegółu, który nie miałby religijnejwymowy.Niemiec szybko rozejrzał się po podłodze, jakby spodziewał się, że wciąż tu leżągrenadierzy.Na prawo od ołtarza były maleńkie drzwiczki będące chyba najskromniejszymelementem wyposażenia świątyni.Kostek wyjął z kieszeni spodni staromodny klucz iotworzył drogę do ciemnego tunelu.Z plecaka wyjąłem latarkę halogenową i oświetlałem namdrogę.Zeszliśmy do skarbczyka, który wyglądał tak, jak go opisywał mnich.Brakowało tylkozłotych precjozów.- Naukowcy, których przyprowadził Kierse wywiezli także część ikon z ikonostasu, anie ruszyli szat liturgicznych - powiedział Kostek.Przyglądałem się obrazowi Matki Boskiej na ścianie.Jako żywo przypominał ten zzamku w Bodrum.W rogu w specjalnym stojaku stała laska przypominającą tę z fresku.- Co to jest? - podszedłem i ręką wskazałem Kostkowi.- To rabdos - odparł mnich.- Mogę obejrzeć? - poprosiłem.- Tak - usłyszałem po chwili.Schwyciłem laskę i uważnie przyjrzałem się jej czubkowi.Był tam szklisty kamieńprzypominający diament.- To fałszywka - mnich uprzedził moje pytanie.- Nie wiem, dlaczego to wstawiono,bo rabdos jest stary i nie nosi śladów przeróbek, czyli taki był od początku.Rozglądałem się po jaskini.Wąskich okienek było tu kilka, lecz przez mało któredocierało do wnętrza światło.- Gdzie tu może być wieżyczka? - mruczałem do siebie.- Tam! - Niemiec odruchowo wskazał drugie okienko od prawej tuż przy szafie.Zbliżyłem końcówkę rabdosu do szpary w ścianie tak, że po chwili mogłem jużpuszczać zajączki po całej komnacie.- Wstawili lusterko - roześmiał się Kostek.- Nie, pryzmat.Proszę zauważyć, że promienie mają wiele barw.Teraz tylko jakustawić laskę, żeby.- A jak był na tamtym obrazie w Bodrum?Chwilę trwało, nim sobie przypomniałem.- Pochylony w stronę obrazu - odpowiedziałem.- W proskynezie - podpowiedział mi właściwe słowo.- Oddający cześć ikonie.- Poza klęcząca od nieznacznego schylenia głowy aż po dotknięcie czołem ziemi -przypomniała mi się formułka wbijana na pamięć przed jednym z egzaminów na studiach.Zacząłem pochylać rabdos.Kilka razy, na ułamki sekund chwytał jakieś odblaskipromieni, aż wreszcie prawie przy samej ziemi złapał pojedynczy promyk.W zakurzonympomieszczeniu ujrzeliśmy czysty niebieski strumień światła prowadzący wprost na szufladę wszafie.Kostek otworzył ją.Była pusta.- Już to zrabowali - mruknąłem.- Odsuńmy szafę - zaproponował mnich.Zaparliśmy się i odsunęliśmy mebel.Obaj padliśmy na kolana i tuż przy podłodze wświetle latarki zobaczyliśmy otwartą księgę.- To Apostolos, księga liturgiczna zawierająca Dzieje Apostolskie i Listy zoznaczeniami, w jakie dni należy je czytać - pierwszy odezwał się Kostek.- Uzupełniano je Apokalipsą, której nie czytano w Kościele bizantyńskim -uzupełniłem, gdy powoli w mej głowie otworzyły się pliki z dawno nieużywaną wiedzą.- Idz w pokorze i ufaj Bogu - mnich odczytał grecki napis na dole kart otwartej księgi.Usłyszeliśmy z góry szmer wielu stóp.- Chyba czas na nas -rzucił mnich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]