Podstrony
- Strona startowa
- Fredro Aleksander Trzy po trzy
- § Maylunas Andriej & Mironenko Siergiej Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencja
- Ruda Aleksandra Odnaleć swš drogę 02 Wybór tłum. nieoficjalne
- Appian z Aleksandrii Historia Rzymska XIII XVII
- Appian z Aleksandrii Historia Rzymska I XII
- Aleksander Scibor Rylski Czlowiek z marmuru
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota
- Lackey Mercedes Wiatr zmian
- 3 HMS Surprise
- Nora Roberts Inn BoonsBoro 02 The Last Boyfriend
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przykro mi, ale cię rozczaruję.Teraz chce mi się spać - trzasnęła drzwiami od schroniska.Słońce, nie zrażone zubożeniem widowni o jedną osobę, rozpoczęło swój występ nad horyzontem.Warszawa w pełni rozbłysła glorią odbitego światła.Tak.- pomyślał Marian, zapominając o swoim wczorajszym postanowieniu.- Bardzo słusznie, że tę kurwę, Joannę d’Arc, najpierw rzucili na pierwszą linię frontu, wykorzystali, a potem spalili na stosie.Takie jędze z nadwyżką testosteronu we krwi tylko na to zasługują.Co ty jej chciałeś udowodnić, pokazując te góry, to wszystko?! To jakby malarz poczucie własnej wartości uzależniał od opinii niewidomego.Kurwa mać, ale jestem głupi.Przecież ja nie mam z nią żadnych wspólnych zainteresowań.Kurwa mać, całą noc przeleżałem koło niej potulnie jak kastrat.Liroy się poleje ze śmiechu.W tym momencie w mózgu Mariana błysnął fragment jakiegoś wiersza, kiedyś, gdzieś tam przeczytanego:Ach wyzwolić się z uczuć i dać upust żądzom,zwierzęcym instynktem czerpać upojenie,niech pamięcią złud szczęścia ekstazy nie mącąwyższe funkcje umysłu - te niosą cierpienie.- Nie, ten węzeł gordyjski miłości splątanej z drutem kolczastym trzeba wreszcie przeciąć.A ją trzeba wreszcie przerżnąć i to tak, żeby jej wióry nosem poleciały - powiedział Marian na głos do siebie i z determinacją ruszył w kierunku drzwi wejściowych schroniska.***- Ślimak, otwierajcie, wiemy, że tam jesteście! - Sześć turbolotów PSL-u oświetlało reflektorami wysoki drewniany płot, którym odszczepieniec odgrodził się od reszty wsi.W jedynym we wsi ohydnym murowanym domu (którego Ślimak nie rozebrał na przekór opublikowanej w „Monitorze KPN-u” prośbie ministra Liroya) nie paliło się żadne światło.- Józefie Ślimak, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z dnia 15 września 2004 roku w celu zapewnienia wam opieki medycznej mamy prawo rozwalić bramę.To ostrzeżenie nadane przez megafon podziałało.Józef Ślimak otworzył drzwi i stanął na zalanych deszczem schodkach wejściowych do swojego murowańca.- Wypierdalać, chuje, kontrol dopiero co była dwa miesiące temu.Nie macie co robić po nocy, to jedźcie zwalić konia do lasu.- Ślimak, podejdźcie do bramy.Mamy na piśmie nakaz udzielenia wam pomocy lekarskiej.- To go zwińcie w rulonik, wsadźcie sobie w dupę i podpalcie wystającą część.Ja jestem zdrowy.- To się dopiero okaże, Ślimak.Było ze wsi doniesienie, że znowu mieliście atak chronicznego molestowania krowy zakończony niekontrolowanym wybuchem napadowej agresji antywieprzowej, musimy was zabrać na obserwację.- Własnego chuja sobie poobserwujcie, a nie mnie.Won, bo pójdę po widły.- Grozi zastosowaniem przemocy, chyba już spełnił konstytucyjny warunek użycia siły z naszej strony - starszy psychiatra sztabowy Kaleń szepnął do nadpsychiatry dowodzącego oddziałem.Nadpsychiatra spojrzał przez pancerną przednią szybę turbolotu na Ślimaka, któremu właśnie strumyczek wody deszczowej skapywał z nosa na wywalony szyderczo język.- Starszy sanitariusz, puknijcie go z działka - zakomenderował nadpsychiatra Leon Adamiec.Ślimak dostał prosto w głowę.Przygryzłszy sobie język, chłop jęknął, potem złapał się za serce i zrobiwszy ciałem półobrót, osunął się na schody.- Starszy sanitariusz, przywalcie teraz w potylicę, bo się odwrócił! Dobrze.Ustawcie ogień ciągły na minutę i samonaprowadzanie na cel.Dobrze.Ślimak podniósł się ze schodów, próbował nieporadnie otrzepać wodę ze spodni.- Witam kochanych gości.A ja tu taki utytłany.Poślizgnąłem się jakoś.Ślimak odwrócił się.- Jagusiu, zapal światło w chałupie, co tam siedzisz po ciemku jak ciućma i daj klucz, otworzyć muszę - krzyknął przez uchylone drzwi do żony.Za moment z chałupy wynurzyła się kobieca ręka z kluczem.- Jaguś, co się tak boisz, przecież nie przyjechali nas zjeść, a właśnie, wsadź do mikrofali ze dwadzieścia kotletów sztrasburskich i rozmroź, nie wypuścimy gości o suchym pysku.Czym chata bogata.Chociaż nie, sztrasburskich nie, wstaw sojowe - wesoło zakomenderował Ślimak, zszedł ze schodków i zapadając się kapciami po kostki w rozmiękłe od deszczu podwórkowe błoto, raźno brnął ku bramie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]