Podstrony
- Strona startowa
- Andrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kultury
- Wierciński Andrzej Magia i religia. Szkice z antropologii religii
- Brzeziecki Andrzej Lekcje historii PRL w rozmowach
- Andrzejewski Jerzy Lad serca (SCAN dal 764)
- Drzewinski Andrzej Stalo sie ju Zbior 29
- Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2
- Vonnegut Kurt Galapagos (3)
- Richard A. Knaak WarCraft Dzien Smoka
- Jordan Robert Smok Odrodzony
- Brust Steven Yendi (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dostał drugi raz, w bark, znowu poleciał do tyłu, waląc potylicą o pilaster, owystające piersi kariatydy.Vilgefortz przyskoczył zręcznie, zawinął drągiem i walnąłgo w brzuch, pod żebra.Mocno.Geralt zgiął się wpół i wtedy dostał w bok głowy.Kolana zmiękły mu nagle, upadł na nie.I to był koniec walki.W zasadzie.Niemrawo próbował zasłonić się mieczem.Klinga, wklinowana między ścianęa pilaster, pękła pod uderzeniem ze szklanym, wibrującym jękiem.Zasłonił głowę le-wą ręką, drąg spadł z impetem i złamał kość przedramienia.Ból oślepił go zupełnie.- Mógłbym wytłuc ci mózg przez uszy - powiedział z bardzo daleka Vilgefortz.-Ale to przecież miała być lekcja.Pomyliłeś się, wiedzminie.Pomyliłeś niebo z gwiaz-dami odbitymi nocą na powierzchni stawu.Aha, wymiotujesz? Dobrze.Wstrząsmózgu.Krew z nosa? Zwietnie.No, to do zobaczenia.Kiedyś.Może.Nie widział już nic i niczego nie słyszał.Tonął, pogrążał się w czymś ciepłym.Sądził, że Vilgefortz odszedł.Zdziwił się więc, gdy na jego nogę z impetem zwalił sięcios żelaznego drąga, druzgocąc trzon kości udowej.Dalszych cięgów, nawet jeśli nastąpiły, nie pamiętał.***- Wytrzymaj, Geralt, nie poddawaj się - powtarzała bez ustanku Triss Merigold.- Wytrzymaj.Nie umieraj.Proszę cię, nie umieraj.- Ciii.- Nie mów.Zaraz cię stąd wyciągnę.Wytrzymaj.Bogowie, nie mam sił.- Yennefer.Ja muszę.- Niczego nie musisz! Niczego nie możesz! Wytrzymaj, nie poddawaj się.Niemdlej.Nie umieraj, proszę.Wlokła go po posadzce zasłanej trupami.Widział swoją pierś i brzuch, całe wekrwi, która płynęła mu z nosa.Widział nogę.Była wykrzywiona pod dziwnym kątem iwydawała się znacznie krótsza od tej zdrowej.Nie czuł bólu.Czuł zimno, całe ciałobyło zimne, zdrętwiałe i obce.Chciało mu się rzygać.- Wytrzymaj, Geralt.Z Aretuzy nadciąga pomoc.Już niedługo.- Dijkstra.Jeżeli Dijkstra mnie dopadnie.to już po mnie.Triss zaklęła.Rozpaczliwie.Wlokła go po schodach.Złamana noga i ręka podskoczyły na stopniach.Bólożył, wgryzł się w trzewia, w skronie, zapromieniował aż do oczu, do uszu, do czubkagłowy.Nie krzyczał.Wiedział, że krzyk mu ulży, ale nie krzyczał.Otwierał tylko usta,to też przynosiło ulgę.Usłyszał huk.Na szczycie schodów stała Tissaia de Vries.Włosy miała w nieładzie, twarzpokrytą kurzem.Uniosła obie ręce, jej dłonie zapłonęły.Wykrzyczała zaklęcie, atańczący na jej palcach ogień runął w dół w formie oślepiającej i huczącej żarem kuli.Wiedzmin usłyszał z dołu łoskot walących się murów i przerazliwe wrzaskipoparzonych.- Tissaia, nie! - krzyknęła rozpaczliwie Triss.- Nie rób tego!- Nie wejdą tu - powiedziała arcymistrzyni, nie odwracając głowy.- Tu jestGarstang na wyspie Thanedd.Nikt tu nie zapraszał królewskich pachołkówwykonujących rozkazy ich krótkowzrocznych władców!- Zabijasz ich!- Milcz, Triss Merigold! Zamach na jedność Bractwa nie udał się, wyspą wciążwłada Kapituła! Wara królom od spraw Kapituły! To nasz konflikt i my sami gorozwiążemy! Rozwiążemy nasze sprawy, a potem położymy kres tej idiotycznejwojnie! Bo to my, czarodzieje, ponosimy odpowiedzialność za losy świata!Z jej dłoni wystrzelił kolejny kulisty piorun, zwielokrotnione echo eksplozjiprzetoczyło się wśród kolumn i kamiennych ścian.- Precz! - krzyknęła znowu.- Nie wejdziecie tu! Precz!Wrzaski z dołu cichły.Geralt zrozumiał, że oblegający cofnęli się od schodów,zrejterowali.Sylwetka Tissai rozmazała się w jego oczach.To nie była magia.To ontracił przytomność.- Uciekaj stąd, Triss Merigold - usłyszał słowa czarodziejki dobiegające zdaleka, jak zza ściany.- Filippa Eilhart już uciekła, uleciała na sowich skrzydłach.Byłaś jej wspólniczką w tym niecnym spisku, powinnam cię ukarać.Ale dość już krwi,śmierci, nieszczęścia! Precz stąd! Idz do Aretuzy, do twoich sprzymierzeńców!Teleportuj się.Portal Wieży Mewy już nie istnieje.Zawalił się razem z wieżą.Możeszteleportować się bez lęku.Dokąd zechcesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]