Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Le Guin Ursula K Opowiesci z Ziemiomorza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rita wyraźnie dostrzegła długi czarny teleskop w ręku obserwatora.W chwilę później Lugotorix wziął ją na ręce i pobiegł co tchu do śmigłowca.Oresias próbował biec z nimi.Za nimi biegł Atta, wymachując rękami, w rozwianej pelerynie.Dopędził żołnierzy dźwigających coraz to nowe pudła z transportowca.- Rzućcie to! Szybko do śmigłowca! - rozkazał.Lecz było już za późno.Konie pędziły już przez obóz.Niektóre wpadały do dołu, nie dostrzegając jednak soczewki, i wydostawały się z drugiego jego końca.Z ich nozdrzy wydobywała się para, a z pysków ciekła piana.Jeźdźcy mieli czarne getry, ciemnoszare spodnie i luźne karmazynowe tuniki, przewiązane w talii sznurem.Na głowie nosili skórzane kapelusze, które zwisały nad uszami.Otoczyli namioty wymachując strzelbami, śmiejąc się i krzycząc.Żołnierze uciekli między trawy, niektórzy na kolanach, inni stali wyprostowani szeroko otwierając oczy, skuleni, zbyt wystraszeni, by podnieść broń i walczyć.Stanowili zdecydowaną mniejszość.Co gorsza, zaczęło znowu padać.Lugotorix umieścił Ritę w śmigłowcu i wskoczył za nią.Tam wepchnął ją za pierwszą przegrodę, a sam stanął obok wejścia chowając za plecami pistolet gotów do strzału.Inni żołnierze schowali się w samolocie, niektórzy wpełzli pod kadłub, chroniąc się przed galopującymi kopytami.Jeźdźców było co najmniej trzystu.Drugi śmigłowiec uruchomił silnik.Rita przyczołgała się do niskiego okna po przeciwnej stronie.Śmigła zaczęło obracać się ociężale tuż nad trawą.Jeźdźcy, którzy otoczyli śmigłowiec, celowali w kabinę kybernetesa i wskazywali drugą ręką ziemię.Oresias i Demetrios także wyglądali już przez okno.- Nie pozwolą nikomu z nas odlecieć - powiedział Oresias.Jamal Atta maszerował z godnością pomiędzy czterema jeźdźcami na wierzgających koniach, rozglądając się na wszystkie strony.“Pokazuje, że się nie boi”, pomyślała Rita.Atta skierował się ku startującej maszynie.Śmigła nabierały szybkości i prostowały się, a trawa wokół falowała.Jeźdźcy nie odstępowali go na krok, nie opuszczali też karabinów.Atta krzyczał coś do kybernetesa, ale nie mogli usłyszeć, o co mu chodziło.- Chce, aby zatrzymali silnik - zgadywał Oresias.Demetrios usiadł przy sąsiednim oknie.- Co się stało z królikiem? - zapytał.- Nie żyje - powiedział Oresias z goryczą.- Szczęście nas nie opuszcza w czasie tej wyprawy.- Jak umarł? - nalegał Demetrios.- Jakby coś go zjadło, a potem wypluło - odpowiedział Oresias ze złością.- My zresztą też możemy być za chwilę martwi.Otoczony przez konnicę Jamal Atta rozmawiał z muskularnym Kirghizem w czarnej wełnianej kurcie, który nasiąkł wodą i wydawał się jeszcze większy niż byłby normalnie, i wciąż wywijał mieczem przed nosem Atty.Atta nie zwracał na to uwagi, zachowując podziwu godny spokój, mimo że był przemoczony do suchej nitki, a włosy przykleiły mu się do twarzy.Silnik drugiego śmigłowca powoli zaczął cichnąć, a śmigło obracało się coraz wolniej.- Poddaje się - powiedział Oresias.- Nie ma wyboru.Rita wciąż trzymała obojczyk mocno w obu dłoniach, choć od kilku minut nie zajmowała się nim wcale.Oderwała wzrok od okna i rozluźniła kurczowo zaciśnięte ręce.Zajęła się ponownie informacjami płynącymi z urządzenia.Widziała bramę, którą nadal reprezentował czerwony krzyż, i wodną mgłę wokół dołu.Jeźdźcy nie byli dla obojczyka istotni - nie dostrzegła symboli, które miałyby ich reprezentować.Coś jednak działo się z czerwonym krzyżem.Otaczały go teraz trzy czerwone kręgi.Dzieliły się na trzy równe sekcje i obracały wokół krzyża.“Co to znaczy?” “Brama wciąż się powiększa” - odpowiedział obojczyk.“Jak?” “Kieruje tym ktoś z drugiej strony.”Rita zadrżała.Do tej pory nie bała się naprawdę, była najwyżej zaskoczona, podniecona, zaciekawiona.- Ale narozrabialiśmy - zamruczała pod nosem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]