Podstrony
- Strona startowa
- Terry Pratchett Discworld 23 PL Carpe Jugulum
- Ian Stewart, Terry Pratchett, J Nauka swiata Dysku
- Pratchett Terry Swiat Dysku T W Polnoc Sie Odzieje
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia scr
- Terry Pratchett 10 Ruchome Ob
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia
- Terry Pratchett 00 Dysk (Wars
- Terry Pratchett Mundodisco 25 La Verdad
- Grisham John Lawa przysieglych (2)
- Eddings Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niskie, głębokie szmery, które na przemian rosły i cichły, o wiele za blisko.Brin zaschło w gardle, dym pochodni szczypał ją w oczy i miała wrażenie, że zewsząd napiera na nią skała.Czuła się schwytana w pułapkę.Przeczucie czającego się zła było wszędzie, tańczyło w niewyraźnej grze świateł i cieni.Wreszcie skończył się ostatni tunel.Przed nimi wyrosła nagle kamienna ściana zagradzająca przejście.Mrok nie cofał się przed światłem pochodni.Nie było żadnych drzwi ani korytarza prowadzącego dokądkolwiek, Allanon jednak nie zawahał się.Podszedł do ściany i nachylił się nad jej powierzchnią, jakby nasłuchując, a potem odwrócił się do Rona i Brin.Położył palec na ustach i lekko skinął głową.Brin odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić.Byli tuż przy wejściu do twierdzy.Allanon ponownie odwrócił się do gładkiej ściany.Pod jego dotknięciem ukryte w niej niewielkie drzwi uchyliły się bezgłośnie.Przeszli przez nie jedno za drugim.Znaleźli się w małym gabinecie bez okien, pełnym kurzu j zapachu starości.Wokół, w kompletnym nieładzie, leżały porozrzucane sprzęty.Z półek, które zapełniały ściany pokoju, ściągnięto księgi i rozsypano po podłodze.Ich oprawy były zniszczone, a stronice podarte.Wyściełane fotele podarto i połamano, a trzcinowy stół i krzesła z wysokim oparciem poprzewracano.Miejscami zerwano nawet deski z podłogi.Allanon przyjrzał się zniszczeniom w świetle dymiącej pochodni, a jego ciemną twarz ściągnął niepohamowany gniew.Potem bez słowa podszedł do przeciwległej ściany, sięgnął do pustych półek i dotknął czegoś.Szafka odsunęła się cicho, ukazując w głębi ciemne pomieszczenie.Druid wszedł do środka, gestem nakazując im czekać, wsunął pochodnię w metalową obręcz przymocowaną do podpory i ruszył do ściany po prawej stronie.Były to bloki granitu, gładkie, nie przepuszczające powietrza ani kurzu.Druid zaczął delikatnie przebiegać palcami po kamieniach.Brin i Ron obserwowali go z głębi gabinetu, gdy nagle coś odwróciło ich uwagę.Cienka linia światła znaczyła kontur drzwi prowadzących z gabinetu do korytarzy twierdzy.Gdzieś spoza nich dochodziły czyjeś głosy.Wewnątrz krypty Allanon z pochyloną w skupieniu głową badał palcami granitowy mur.Wtem poprzez kamień, tam gdzie dotykały palce druida, rozjarzyło się głębokie błękitne światło.Blask przerodził się w płomień, który bezdźwięcznie wybuchł w granicie, zamigotał i znikł.Na miejscu ściany nagle znalazły się masywne półki z księgami oprawnymi w skórę - historia druidów.Głosy w korytarzu za ścianą dochodziły coraz wyraźniej.Allanon podniósł szybko jeden z okazałych woluminów i przeniósł go na pusty drewniany stół zajmujący środek gabinetu.Położył księgę na stole i otworzył ją.Ciągle stojąc, zaczął szybko odwracać stronice Niemal natychmiast znalazł to, czego szukał, i pochylił się niżej, żeby odczytać tekst.Do stłumionych, ochrypłych głosów dołączył tupot obutych stóp.Za drzwiami stało co najmniej pół tuzina gnomów.Brin bezgłośnie wymówiła imię Rona.W blasku pochodni jej oczy lśniły przerażeniem.Góral zawahał się, a potem szybko podał jej swoją pochodnię i wyciągnął miecz Leah.W dwóch skokach dopadł drzwi i zatrzasnął zasuwę.Głosy i dudnienie stóp minęły drzwi i oddaliły się, ale nie wszystkie.Czyjaś dłoń manipulowała przy zamku, próbując otworzyć wrota.Brin cofnęła się głębiej w mrok gabinetu, modląc się w duchu, aby ktokolwiek to był, nie zauważył światła jej pochodni ani nie poczuł dymu i aby drzwi się nie otworzyły.Zamek poruszał się jeszcze przez chwilę, a potem stojący za drzwiami naparł na nie ramieniem.Jednym gwałtownym ruchem Ron odciągnął zasuwę, otworzył drzwi i wciągnął do środka zaskoczonego gnoma.Intruz zdążył wydać z siebie tylko jeden okrzyk zdumienia, kiedy rękojeść miecza Rona uderzyła go w głowę i nieprzytomnego powaliła na podłogę.Chłopak pospiesznie zamknął drzwi gabinetu i cofnął się.Brin podbiegła do niego.W krypcie Allanon odkładał na miejsce wolumin.Szybki, kolisty ruch dłoni druida i na miejscu półek z księgami znowu stała granitowa ściana.Allanon wyrwał pochodnię z obręczy i pospiesznie wyszedł z krypty, ukrywając wejście za ścianą półek.Skinął na górala i dziewczynę i wśliznął się na powrót do tunelu, który ich tu doprowadził.Po chwili gabinet został już za nimi.Wracali z powrotem labiryntem korytarzy, pocąc się, tym razem nie z gorąca, ale ze strachu i wysiłku.Wokół nich wszystko było jak przedtem - strzępy głosów pojawiające się i niknące w oddali i głęboki zgrzyt maszynerii grzewczej dobiegający gdzieś z dołu niczym odległy grzmot.Nagle Allanon zatrzymał ich ponownie ruchem dłoni.Przed nimi były kolejne drzwi pokryte kurzem i pajęczyną.Druid gestem nakazał im zgasić pochodnie.Jeszcze raz wchodzili do twierdzy.Z ciemności korytarza wyszli na jasno oświetlony hol błyszczący mosiądzem i wypolerowanym drewnem.Chociaż wewnątrz warowni wszystko pokrywał kurz, to jednak spod jego warstwy wciąż lśniły zdobienia niczym maleńkie ogniki w ciemnościach.Ogromny przedsionek niknął w cieniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]