Podstrony
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Kapitan Hak
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Brooks Terry Piesn Shannary
- Kurs Szybkiego Czytania Czytaj 10 Razy Szybciej W 2 Tygodnie(bitnova.info)
- Makuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec (SCAN dal 1
- Farrel Joseph P. Wojna nuklearna sprzed 5 tysicy lat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Å»yczÄ™ miÅ‚ej nocy - dodaÅ‚ z żalem.PatrzyÅ‚, jak odchodzÄ…, trzymajÄ…c siÄ™ za rÄ™ce.A potem zalaÅ‚ siÄ™ Å‚zami.W szopie korbowych G.S.P.Dibbler przyglÄ…daÅ‚ siÄ™, jak HaloÂgen tnie i klei namalowanÄ… dzisiaj bÅ‚onÄ™.Korbowy czuÅ‚ siÄ™ zaszczyÂcony; pan Dibbler nigdy przedtem nie wykazywaÅ‚ najmniejszego zaÂinteresowania technicznÄ… obróbkÄ… bÅ‚ony.To zapewne tÅ‚umaczyÅ‚o, dlaczego swobodniej niż zwykle traktowaÅ‚ tajemnice gildii, przekaÂzywane z pokolenia na to samo pokolenie adeptów.- Dlaczego wszystkie te maÅ‚e obrazki sÄ… takie same? - spytaÅ‚ Dibbler, gdy korbowy nawijaÅ‚ bÅ‚onÄ™ na szpulÄ™.- Tak naprawdÄ™ wcale nie sÄ… takie same - wyjaÅ›niÅ‚ Halogen.- Każdy trochÄ™ siÄ™ różni od poprzedniego.Widzi pan? Ludzkie oko oglÄ…da mnóstwo trochÄ™ siÄ™ różniÄ…cych obrazków i myÅ›li, że patrzy na coÅ›, co siÄ™ rusza.Dibbler wyjÄ…Å‚ z ust cygaro.- Chcesz powiedzieć, że to tylko sztuczka? - upewniÅ‚ siÄ™ oszoÂÅ‚omiony.- Zgadza siÄ™.- Korbowy parsknÄ…Å‚ Å›miechem i siÄ™gnÄ…Å‚ po naÂczynie z klejem.Dibbler obserwowaÅ‚ go zafascynowany.- Zawsze myÅ›laÅ‚em, że to jakiÅ› specjalny rodzaj magii - wyznaÅ‚ z odrobinÄ… rozczarowania.- A teraz mi mówisz, że to coÅ› w rodzaÂju gry w trzy karty.- Mniej wiÄ™cej.To jest tak: ludzie tak naprawdÄ™ nie widzÄ… żadÂnego z tych obrazków.WidzÄ… je wszystkie naraz.Rozumie pan?- Zaraz, gdzieÅ› siÄ™ przy tym zgubiÅ‚em.- Każdy obrazek dokÅ‚ada siÄ™ do ogólnego efektu.Ludzie nie widzÄ….hm, jak to ująć.żadnego z pojedynczych obrazków, tylko efekt wywoÅ‚any przez bardzo dużo obrazków przesuwajÄ…cych siÄ™ bardzo szybko.- NaprawdÄ™? To bardzo ciekawe - stwierdziÅ‚ Dibbler.- NaprawÂdÄ™ bardzo ciekawe.StrzepnÄ…Å‚ popiół z cygara w stronÄ™ demonów.KtóryÅ› z nich zÅ‚aÂpaÅ‚ ten popiół i zjadÅ‚.- A co by siÄ™ staÅ‚o - spytaÅ‚ ostrożnie Dibbler - gdyby, powiedzÂmy, jeden obrazek w caÅ‚ej migawce byÅ‚ inny?- Zabawne, że pan o to pyta - przyznaÅ‚ Halogen.- To siÄ™ zdaÂrzyÅ‚o wczoraj, kiedy kleiliÅ›my Za DolinÄ… Trolli.Jeden z uczniów wstaÂwiÅ‚ w bÅ‚onÄ™ tylko jeden obrazek z Poszukiwaczy zÅ‚ota, a my przez caÂÅ‚y ranek myÅ›leliÅ›my tylko o zÅ‚ocie.I nie wiedzieliÅ›my, z jakiego powodu.CaÅ‚kiem jakby wlazÅ‚o nam to prosto do głów, chociaż oczy niczego nie zauważyÅ‚y.ZnalazÅ‚em ten obrazek tylko dziÄ™ki temu, że przypadkiem przeglÄ…daÅ‚em migawkÄ™ bardzo powoli.OczywiÅ›cie, spuÅ›ciÅ‚em chÅ‚opakowi lanie.ChwyciÅ‚ pÄ™dzel do kleju i skleiÅ‚ kilka prostokÄ…tów bÅ‚ony.Po chwili zdaÅ‚ sobie sprawÄ™ z nagÅ‚ego milczenia za plecami.- Dobrze siÄ™ pan czuje, panie Dibbler? - zapytaÅ‚ z niepokojem.- Hm? Aha.- Dibbler myÅ›laÅ‚ intensywnie.- I wystarczyÅ‚ jeden obrazek, żeby wywrzeć taki skutek?- Tak.Na pewno nic panu nie dolega?- Nigdy nie czuÅ‚em siÄ™ lepiej.- Dibbler zatarÅ‚ rÄ™ce.- Nigdy.A teraz może pogadamy w cztery oczy, ty i ja.Bo wiesz.- PrzyjazÂne poÅ‚ożyÅ‚ dÅ‚oÅ„ na ramieniu Halogena.- Mam przeczucie, że to może być twój szczęśliwy dzieÅ„.***W ciemnym zauÅ‚ku siedziaÅ‚ Gaspode i mruczaÅ‚ do siebie.- Ha.ZostaÅ„, powiada.Daje mi rozkazy.Å»efy tylko jego dziewczyna nie musiaÅ‚a znosić u siefie w pokoju okropnego cuchnÄ…cego psa.I teraz siedzÄ™ tuja, najlepszy przyjaciel czÅ‚owieka, porzucony na deszczu.Gdyfy padaÅ‚o.Fo może i nie pada, ale gdyfy padaÅ‚o, fyÅ‚fym caÅ‚y mokry.Dofrze fy mu zrofiÅ‚o, gdyfym teraz wstaÅ‚ i sofie poszedÅ‚.MógÅ‚fym to zrofić.W każdej chwili.Wcale nie muszÄ™ tutaj siedzieć.Nikt nie przypuszcza, mam nadziejÄ™, że tutaj siedzÄ™, fo mi kazali tutaj siedzieć.ChciaÅ‚fym zofaczyć takiego czÅ‚owieka, któÂry mógÅ‚fy mi rozkazywać.SiedzÄ™ tu, fo mam na to ochotÄ™.Otóż to.Potem poskomlaÅ‚ trochÄ™ i podreptaÅ‚ w cieÅ„, gdzie byÅ‚a mniejÂsza szansa, że ktoÅ› go zobaczy.W pokoju na górze Victor staÅ‚ twarzÄ… do Å›ciany.To byÅ‚o poniÂżajÄ…ce.Jakby nie wystarczyÅ‚o, że na schodach wpadli na paniÄ… Cosmopilite.UÅ›miechnęła siÄ™ do niego szeroko i wykonaÅ‚a skomplikoÂwany gest z intensywnym użyciem Å‚okcia; Victor byÅ‚ pewien, że starÂsze panie nie powinny znać takich gestów.SÅ‚yszaÅ‚ trzaski i od czasu do czasu szelesty - to Ginger szykowaÂÅ‚a siÄ™ do snu.- Jest naprawdÄ™ bardzo miÅ‚a - powiedziaÅ‚a.- MówiÅ‚a mi wczoÂraj, że miaÅ‚a czterech mężów.- A jak siÄ™ pozbyÅ‚a zwÅ‚ok? - spytaÅ‚ Victor.- Absolutnie nie rozumiem, co masz na myÅ›li.- Ginger prychnęła z oburzeniem.- Dobrze, możesz siÄ™ już odwrócić.JeÂstem w łóżku.Victor odetchnÄ…Å‚ i obejrzaÅ‚ siÄ™.Ginger podciÄ…gnęła koÅ‚drÄ™ pod szyjÄ™ i trzymaÅ‚a jÄ… tam, jak oblężony garnizon utrzymuje ostatnie barykady.- Musisz mi obiecać - rzekÅ‚a - że jeÅ›li coÅ› siÄ™ stanie, nie bÄ™Âdziesz próbowaÅ‚ wykorzystać sytuacji.Victor westchnÄ…Å‚.- ObiecujÄ™.- Chodzi mi o to, że muszÄ™ pamiÄ™tać o karierze.Rozumiesz chyba.- Tak, rozumiem.Victor usiadÅ‚ przy lampie i wyjÄ…Å‚ z kieszeni książkÄ™.- Nie żebym byÅ‚a niewdziÄ™czna ani nic podobnego.Victor przerzucaÅ‚ pożółkÅ‚e stronice, szukajÄ…c miejsca, gdzie ostatnio skoÅ„czyÅ‚.DziesiÄ…tki ludzi spÄ™dziÅ‚y caÅ‚e życie na wzgórzu ÅšwiÄ™tego Gaju, najwyraźniej wyÅ‚Ä…czne po to, żeby podtrzymywać ogieÅ„ i modlić siÄ™ trzy razy dziennie.Po co? Kto byÅ‚ Strażnikiem u Wrót?- Co czytasz? - zapytaÅ‚a po chwili Ginger.- TakÄ… starÄ… książkÄ™, którÄ… znalazÅ‚em - odparÅ‚ krótko Victor.- O ÅšwiÄ™tym Gaju.- Aha.- Na twoim miejscu spróbowaÅ‚bym siÄ™ trochÄ™ przespać - poÂradziÅ‚.PrzesunÄ…Å‚ siÄ™ trochÄ™, żeby w sÅ‚abym Å›wietle lepiej widzieć niewyraźne pismo.UsÅ‚yszaÅ‚, jak ziewa.- Czy skoÅ„czyÅ‚am ci opowiadać mój sen? - spytaÅ‚a.- Chyba nie - odpowiedziaÅ‚ tonem, który uznaÅ‚ za uprzejmie zniechÄ™cajÄ…cy.- Zawsze zaczyna siÄ™ od góry.- PosÅ‚uchaj, nie powinnaÅ› rozmawiać.-.a wokół niej sÄ… gwiazdy, no wiesz, takie na niebie, tylko że jedna spada na dół i to już wcale nie jest gwiazda, tylko kobieta trzyÂmajÄ…ca nad gÅ‚owÄ… pochodniÄ™.Victor powoli wróciÅ‚ na sam poczÄ…tek książki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]