Podstrony
- Strona startowa
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- Saylor Steven Roma sub rosa t Rzymska krew
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- [2]Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- May Karol Traper Sepi Dziob
- Barbara Szacka Wstep do Socjologii
- Orson Scott Card, Kathryn K
- Petersin Thomas Ogrodnik Szoguna ( 18) (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy się do mnie odwróciła, zauważyłem, że jej normalnie zielone oczy stały się już błękitne - była to równie wyraźna oznaka niebezpieczeństwa co zesztywnienie szyi smoka.Znalazłem wygodny fotel i usiadłem -zapowiadała się naprawdę uczciwa awantura.A dobra awantura musi potrwać, toteż najlepiej oglądać ją na siedząco.Aliera prychnęła i ponownie skupiła uwagę na kuzynie:- Twoja wina, że nie dostrzegasz oczywistego! - oznajmiła.- W czym problem? Nie jest to dla ciebie wystarczająco subtelne?- Gdyby było cokolwiek do zauważenia, na pewno bym zauważył to przed tobą.- Gdybyś miał tyle honoru co teckla, byłbyś w stanie zobaczyć to równie wyraźnie jak ja.- A gdybyś ty miała bystry wzrok teckli, mogłabyś rozróżnić, co nas dotyczy, a co nie.Aliera z lekka zatrzęsło.- A mógłbyś mi uprzejmie wyjaśnić, dlaczego niby ma to nas nie dotyczyć? - spytała jadowicie.- Smok to Smok.Tylko że ten Smok jest Jheregiem i chcę się dowiedzieć dlaczego.Dziwi mnie, dlaczego ty nie chcesz.Morrolan kiwnął głową w moją stronę.- Poznałaś zastępcę Vlada, prawda? Kragar też jest Smokiem i.- Ta glista? - przerwała mu pogardliwie.- Doskonale wiesz, że został wyrzucony z Domu Smoka!- Ona być może też.- Jeżeli tak, to chcę się dowiedzieć za co i kiedy.- To dlaczego jej po prostu nie zapytasz?- Bo mi tego nigdy nie powie, o czym doskonale wiesz.Nawet nie przyzna się, że jest Smokiem, a co dopiero.Morrolan prychnął i zmienił taktykę:- Przyznaj, że głównie chodzi ci o znalezienie innego kandydata na następcę tronu.- I co z tego? Co to ma wspólnego z.- A może powinniśmy zapytać Sethrę? - spytał niespodziewanie.Urwała w pół zdania, przekrzywiła głowę i zastanowiła się.- Taaak.doskonały pomysł - zgodziła się.- Może zdoła ci wbić do głowy odrobinę zdrowego rozsądku.Zignorował to.- W takim razie chodźmy do niej - zaproponował i dodał pod moim adresem: - To długo nie potrwa.- Dobra.Zostanę i posprzątam krew.- Co?!- Nic.Macie, to idźcie.Zniknęli.A ja powoli wstałem i wróciłem do pokoju Cawti, wymawiając po drodze jej imię na różne sposoby, tyle że w myślach: Cawtiii, Caaawti, Cawwwtii.dobre, wschodnie ludzkie imię.Złapałem za klamkę, opamiętałem się i klasnąłem cicho.- Kto tam? - dobiegło mnie zza drzwi.- Twoja ofiara.- Która?- Jeszcze niedoszła.- Wejdź.na własne ryzyko.Wszedłem.- Dzień dobry.- Mhm.- Zorientowałem się, że mnie jednak nie zabiłaś ostatniej nocy.- Zabiłam.Sześć razy - odparła rzeczowo.- Ale coś mi się pokiełbasiło i wskrzesiłam cię siódmy raz.Usiadłem na brzegu łóżka.Naturalnie nie ubrała się, co dość skutecznie mnie rozpraszało.- Cholera, ta skleroza mnie zabije - przyznałem samokrytycznie.- Ty też mogłeś mnie zabić - powiedziała zupełnie poważnie.- Mogłem - przyznałem równie poważnie.- Ale tego nie zrobiłem.I nie miałem zamiaru.Jeszcze za mało o tobie wiem.- Cóż, wierzę ci na słowo - roześmiała się cicho.Śmiech też miała miły - jak wzruszanie ramionami.Powinna to robić częściej - będę musiał nad tym popracować.Świeca zaczęła przygasać, więc poszukałem nowej.Znalazłem kilka i zapaliłem wszystkie.Po czym wróciłem do łóżka i poklepałem ją lekko, żeby się przesunęła.Odsunęła się do ściany, robiąc mi miejsce.Położyłem się, a ona oparła głowę na moim ramieniu.Zapadła miła dla ucha cisza.I sam ją po paru minutach przerwałem:- Właśnie usłyszałem interesującą rozmowę.- Tak?- Dotyczącą twojej partnerki.To przyciągnęło jej uwagę.- Co usłyszałeś? - spytała nieco nerwowo.Streściłem rozmowę.Odsunęła się trochę i wsparła na łokciu, obserwując mnie, gdy mówiłem.Widać było, że słucha z uwagą.I też ładnie przy tym wyglądała.Zakończyłem pytaniem:- Ona rzeczywiście jest lady z Domu Smoka? Cawti potrząsnęła głową:- To nie mój sekret, nie ja mogę go zdradzić.- Dobrze, ale to ty wyglądasz na zmartwioną i zaniepokojoną.Uśmiechnęła się i wróciła do pozycji wyjściowej, czyli ułożyła głowę na moim ramieniu.- Jak na zabójcę, jest pan niezwykle wrażliwy, baronecie Taltos.- Po pierwsze nie jestem zabójcą: nasłuchałaś się pani za wiele plotek i przeczytałaś zbyt wiele romansów.Po drugie to samo dotyczy ciebie, tylko podwójnie.Po trzecie może byśmy wreszcie skończyli z tym zbędnym formalizmem i tytularyzmem?Zachichotała.- Jak sobie życzysz, Vlad.Vladimir.Vlaaadimir.Vladiiimir.Podoba mi się.Porządne wschodnie imię, jak na człowieka przystało.- Szlag.pomóż mi z tym kaftanem, co?.tylko uważaj i się nie skalecz.Jakiś czas później, korzystając z chwili bezruchu, stwierdziłem:- Aliera i Morrolan sprawdzą ją i dojdą prawdy.- Nic nie znajdą.- Nie wierz w to.Są pomysłowi i uparci, już nie raz mnie zaskoczyli.- No no no, i kto to mówi? Należy się mieć na baczności, drogi Vladimirze.Ugryzłem się w język i odpowiedziałem spokojnie:- Mówię poważnie.Nie musisz mi wyjawiać, kim ona jest i całej reszty, ale zastanów się nad tym, co ci powiedziałem, i nad ewentualnymi konsekwencjami dla niej.Pozostajecie w kontakcie?- Naturalnie.- To ją ostrzeż.- Dlaczego ci na tym tak zależy?- Co?.A, nie wiem, prawdę mówiąc.Pewnie dlatego, że dla mnie wciąż jest Jheregiem.Nie stanowicie już zagrożenia, więc odruchowo myślę o was jako o swoich.Aliera i Morrolan często w imię dobrych intencji potrafią tak namieszać, że strach pomyśleć.Głównie Aliera.- Mhm.Wzruszyłem ramionami, przez co jej głowa odbiła się od mojej piersi.Zachichotała ponownie, a mnie rozbroił absurd całej sytuacji - chichoczący zabójca.Zdecydowałem, że najwyższa pora się wynieść, i usiadłem.- Idę sprawdzić, co wymyślili gospodarze - poinformowałem ją.- Słuchaj no, kochanie, co cię tak naprawdę gryzie?- Jak mnie nazwałaś?Też usiadła, ignorując fakt, iż daje w ten sposób światu okazję podziwiać się do pasa nago.- Tylko nie zaczynaj mnie kołować głupimi pytaniami, kanciarzu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]