Podstrony
- Strona startowa
- IGRZYSKA ÂŒMIERCI 01 Igrzyska ÂŒmierci
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwa
- Chattam Maxime Otchłań zła 01 Otchłań zła
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Vinge Joan D Krolowe 01 Krolowa Zimy
- Roberts Nora Marzenia 01 Smiale marzenia
- Eden Cole Stroke the Demon
- George R.R. Martin 3 Nawałnica mieczy cz.1
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za nic miała napominania i prośby małżonka, dzień w dzień zachodziła do groty,gdzie pustelnik siedział, a ten tak długo jej truł, tak długo ględził, aż uroiła sobie, że towłaśnie jej pisane Tarasque'a pokonać.- Babie? - Marvin się zaśmiał.Myszak i Kurczak posłali mu przeciągłe spojrzenie i tak jakoś sposępnieli.- Ty nie znać jeszcze mamuśka McAndrews - odezwał się znienacka Snowy i, odziwo, dało się go całkiem dobrze zrozumieć.- Ale ty poznać.I ty wtedy żałować, żety poznać.Kiedy chropowaty głos czarnego umilkł, grubas otrząsnął się, jakby oblano gomiską pomyj, lecz wyraznie nie pojął przestrogi.Nic dziwnego.Jeśli ktoś nie widział,jak mamuśka McAndrews wyganiała witkami krokodyle różańcowe z zakola rzeki,45gdzie zwykły się bawić jej pociechy, ani się domyślał, czego potrafi dokonać jednarozjuszona baba.Ja widziałem - pamiętam nawet, że najbardziej opieszałemu, takiemumłodemu wypierdkowi, co wyrósł ledwo na trzy stopy, zawiązała nos z ogonem nasupeł i wrzuciła go do zagrody dla bydła.Tak, mamuśka była baba z piekła rodem istrasznie się wówczas wkurzyła.No, ale pózniej już żaden jaszczur nie próbował podkradać gumowychkaczuszek, jakeśmy kąpali Kurczaka.- I tak pewnego dnia słodka nasza pani Titania wyruszyła o świcie z pałacu,boso i z rozpuszczonymi włosami.Najpierw udała się do pustelnika, który sprawowałnad nią osobliwe gusła, w wodzie ją obmywał, olejami mazał i coś tam po swojemumamrolił.Wszystko oczywiście w tajemnicy, bo choć nasz dobry pan Auberon wielceceni małżonkę, przecież nie pozwoliłby jej wystawiać się na pośmiewisko.AleAuberon ani się domyślał, podobnie jak reszta dworu, a przed wiedzącymi całeprzedsięwzięcie jakoby osłoniła magia pustelnika.Za jej też pomocą słodka paniTitania Tarasque'a odnalazła, akuratnie ucztował na końskim ścierwie, bo jezdzca,jednego z myśliwych, co ich dobry pan Auberon wyprawił na potwora, pochłonął nasamym początku.Kiedy zobaczył królową, nadął się w sobie, ogniem szczerym znozdrzy buchnął i byłby ją pewnie w jednej chwili spopielił, jak się już przydarzyłolicznym niewiastom i zacnym mężom wcześniej, gdyby nie rósł tam krzak różany,pokryty białym kwieciem.Słodka pani Titania zerwała z krzewu dwie witki i uczyniłaz nich znak, ot, taki - Sal z przejęciem skrzyżował wskazujące palce.- A kiedy potwórstraszliwy zoczył ów znak, natychmiast zatrzymał się jak wryty.Wówczas słodka paniskropiła go cudowną wodą z flaszeczki, którą jej podarował pustelnik, a ledwopierwsze krople spadły na smoczą skórę, wygasł ogień, który dotąd gorzał w jegogardle, sam zaś potwór przypadł do stóp królowej, liżąc je niczym podwórzowykundel.- A co to za woda była? - zainteresowałem się.Bo widzicie, sąsiedzi, jeszczem takiej wody nie widział, coby parę jej kroplizdusiło pożar.Inni jednak nie doceniali podobnych niuansów i w krótkich żołnierskichsłowach kazali mi się zamknąć.Zupełnie jakby nie rozumieli, że w wypadkukolejnego spotkania z Taraskiem taka woda może się nam bardziej przydać niżopowieść o losach jakiejś miejscowej paniusi.Bo wiecie, wcale mi się nie podobał ten Tarasque.Ja to całkiem lubię, jak sięporządnie hajcuje, ale tylko wtedy, gdy sam podpalam.- Królowa pochyliła się nad nim i ostrym kłem jadowym bestii obcięła pukielwłosów, a włosy nasza słodka pani Titania ma jasne jakoby światło księżyca i wijącesię niczym pędy powoju.- Sal rozmarzył się nagle, aż Przygięty Mick musiał goszturchnąć w bok, bośmy byli ciekawi, jak się to wszystko kończy.- No, i zamotałaten pukiel potworowi wokół szyi, a potem, potulnego niczym baranka, poprowadziłago na zamek.Tarasque wciąż był tak otumaniony, może po tej wodzie pustelnika, żeani sapnął, kiedy go dobry pan Auberon pętał czarem snu.Uśpionego cztery tuzinysług zaniosły wysoko w góry, z dala od ludzkich siedzib.Tam go nasz mądry władcaskałą potężną przywalił i ukrył przed oczami swych poddanych, aby nikt głupi iniebaczny na niebezpieczeństwo nie zakłócił jego odosobnienia.- Jak się da coś schować, to się da i znalezć - wtrącił sentencjonalnie Marvin.46Nikt nawet nie raczył tego skomentować.Po ostatnim starciu nie trzeba nambyło tłumaczyć, że gdziekolwiek się dotąd ten Tarasque krył, zdążył już wylezć naboże światło, a na dodatek wkurzony jak trza.Nic dziwnego zresztą.Kurczak też nie lubił, jak go ojciec dla ukróceniawiercidupstwa zamykał w piwnicy.- I długo był z Taraskiem spokój - dokończył Sal.- A wszystko to dzięki naszejsłodkiej pani Titanii.Trochę jeszcze milczeliśmy, pochłonięci nurtem opowieści.- Tylko potem już panu Auberonowi nijak było wygnać tego pustelnika - Salskrzywił się, jakby poczuł w zębach coś bardzo paskudnego, na ten przykładbiszkopty, co je tutaj paniusie z zacięciem wypiekały na melasie, a których, powiadamwam, w żaden sposób nie dawało się rozgryzć - skoro z jego pomocą nasza słodkapani poskromiła potwora.- To może by się spiknęli znowu - poddał niecierpliwie Przygięty Mick, który,owszem, zawsze chętnie wysłuchał o babach, zwłaszcza co ładniejszych, ale niezamierzał marnować czasu na pogaduszki o obcych dziadygach - i go gdzieśzamknęli?Tubylec posłał mu tak oburzone spojrzenie, jakby mu ktoś kazał wycałowaćsamego Kaisera.- Po tamtej awanturze z Taraskiem pani Titania prędko ochłonęła spod czarupustelnika i poprzysięgła mężowi, że nigdy więcej nie będzie się zadawać z tymobmierzłym staruchem.Zresztą - dorzucił po chwili - od tamtego czasu pustelnikposunął się w latach i moc w nim osłabła.Już nawet zanadto rusałek nie wyklina, żegoło pod księżycem łażą, ani wiedzącym zródeł nie mąci.Siedzi podobno tam u siebieprzy grocie, obok kamienia, co się do niego łańcuchem przykuł, i mamrocze coś podnosem.Tak mi się zdaje, że może tęskni za podobnymi do siebie - łypnął na nas jakośtak badawczo - i dlatego mu się rozum pomieszał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]