Podstrony
- Strona startowa
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- 10.Glen Cook Zolnierze zyja
- Cook Glen Slodki srebrny blues
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (3)
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (2)
- Jordan Robert Ten Ktory Przychodzi Ze Switem
- Kosinski Jerzy Malowany ptak
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Urzędnicy państwowi siedzący w okienkach całkowicie ignorowali tłum petentów, prowadząc między sobą pogawędki.Na każdym biurku leżał stos dokumentów, czekających na jakiś niemożliwy do zdobycia podpis.Wyglądało to okropnie.Zanim dziewczyna znalazła kogoś władającego angielskim dowiedziała się, że Luksor nie jest nawet centrum administracyjnym.Muhâfazah tej czćúci kraju znajdowaů sić w Asuanie i tam przechowywano wszystkie dane dotyczŕce spisu ludnoúci.Eryka powiedziaůa urzćdniczce, ýe chciaůaby odnaleęă mćýczyznć, który mieszkaů na zachodnim brzegu Nilu przed pićădziesićciu laty.Kobieta spojrzała na nią jak na wariatkę i stwierdziła, że to niemożliwe, choć można jeszcze sprawdzić na policji.Zawsze istniała możliwość, że poszukiwana osoba weszła w konflikt z prawem.Z policją poszło łatwiej niż z urzędnikami.Przynajmniej okazali życzliwość i zainteresowanie.Większość policjantów obserwowała ją od chwili, kiedy podeszła do okienka.Ponieważ wszystkie napisy wymalowane były po arabsku, poszła tam, gdzie nie było kolejki.Zza biurka wyszedł jej na spotkanie młody, przystojny człowiek w białym mundurze.Niestety, nie znał angielskiego.Natychmiast jednak znalazł kogoś z policji turystycznej, kto mówił po angielsku.- Co mogę dla pani zrobić? - spytał tamten z uśmiechem.- Próbuję się dowiedzieć, czy żyje jeszcze jeden z nadzorców Howarda Cartera o nazwisku Sarwat Raman.Mieszkał na zachodnim brzegu Nilu.- Co takiego? - nie wierzył własnym uszom policjant.Zaśmiał się cicho.- Spotykałem się już z dziwnym prośbami, ale ta jest jedną z ciekawszych.Czy ma pani na myśli tego Howarda Cartera, który odkrył grobowiec Tutenchamona?- Zgadza się.- Ale to było ponad pięćdziesiąt lat temu!- Rozumiem - rzekła Eryka.- Chciałabym się dowiedzieć, czy jeszcze żyje.- Madam - zaczął policjant - nikt nawet nie wie, ilu ludzi mieszka na zachodnim brzegu, nie mówiąc już o tym, w jaki sposób odnaleźć daną rodzinę.Ale powiem pani, co ja bym zrobił na pani miejscu.Proszę pojechać do małego meczetu w wiosce Qurna.Imam jest starszym człowiekiem, zna angielski.Być może okaże się pomocny.Mam jednak wątpliwości.Rząd próbuje przenieść wioskę Qurna w inne miejsce i wysiedlić ludność ze starożytnych grobowców.Trwa walka, tworzą się antagonizmy.Oni nie są zbyt przyjacielscy, więc nich pani będzie ostrożna.Lahib Zayed rozejrzał się dokoła, upewniając się, że nikt nie widział go, jak wchodził w wybieloną wapnem boczną uliczkę.Przyśpieszył kroku i załomotał do potężnych, drewnianych drzwi.Wiedział, że Muhammad Abdulal jest w domu.Dochodziło południe, a o tej porze Muhammad zawsze ucinał sobie drzemkę.Lahib zastukał ponownie.Bał się, że ktoś obcy zobaczy go, zanim zniknie za drzwiami.Ktoś otworzył wizjer.W otworze pojawiło się zaczerwienione, zaspane oko.Podniosła się zasuwa i drzwi stanęły otworem.Lahib przekroczył próg, za nim zatrzasnęły się drzwi.Muhammad Abdulal ubrany był w wymięte szaty.Był potężnym mężczyzną, o ciężkich, pełnych rysach.Miał szerokie, łukowate nozdrza.- Mówiłem ci, abyś nigdy nie przychodził do tego domu.Bez ważnego powodu nie podejmowałbyś chyba takiego ryzyka - stwierdził.Lahib pozdrowił go z szacunkiem i rzekł:- Nie przyszedłbym tutaj, ale to bardzo ważne.Eryka Baron, Amerykanka, przyszła dziś rano do mego sklepu twierdząc, że reprezentuje grupę nabywców.Jest bardzo sprytna.Zna się na antykach, kupiła nawet małą figurkę.Potem zapytała o posąg Setiego I.- Czy była sama? - spytał Muhammad, bardziej zaniepokojony niż wściekły.- Raczej tak - wyjąkał Lahib.- I zapytała właśnie o posąg Setiego?- Dokładnie.- Cóż, nie mamy chyba większego wyboru.Ja się wszystkim zajmę.Poinformuj ją, że może zobaczyć posąg jutro wieczorem, pod warunkiem, że przyjdzie sama i że nikt nie będzie jej śledził.Niech przybędzie do meczetu w Qurna o zmierzchu.Trzeba było pozbyć się jej wcześniej, tak jak chciałem.Lahib zaczekał, aż Abdulal skończy i powiedział:- Kazałem Fathiemu skontaktować się ze Stephanosem Markoulisem i przekazać mu wiadomość.Dłoń Muhammada wystrzeliła w powietrze jak wąż i spadła na głowę Lahiba.- Karrah! Dlaczego sam postanowiłeś zawiadomić Stephanosa?- Prosił, aby go poinformować, jeśli ta kobieta się pokaże.On też, podobnie jak my, jest bardzo zaniepokojony - wykrztusił Zayed, kuląc się w obawie przed następnym ciosem.- Masz nie przyjmować poleceń od Stephanosa! - wrzasnął Muhammad.- Masz słuchać tylko mnie.Zapamiętaj to raz na zawsze.A teraz wynoś się stąd i zanieś wiadomość.Trzeba się zająć tą Amerykanką.Nekropolia Luksoru,Wioska Qurna, godz.14.15Policjant miał rację.Qurna nie była przyjemnym miejscem.Kiedy Eryka wdrapywała się na wzgórze, oddzielające wioskę od asfaltowej drogi, nie miała uczucia ciepłego przyjęcia jak w innych miastach.Spotkała niewielu ludzi, ale i ci tylko się na nią gapili, kryjąc się w cieniu.Nawet psy okazały się parszywymi, warczącymi kundlami.Nieprzyjemnie poczuła się już w taksówce, kiedy kierowca nie miał ochoty jechać do Qurny, proponując Dolinę Królów lub jakieś inne, odległe miejsce.Wysadził ją u podnóża zaśmieconego piaszczystego wzgórza, twierdząc, że samochód nie dojedzie do wioski.Z nieba lał się żar, ponad czterdzieści stopni i ani centymetra cienia.Egipskie słońce prażyło swymi promieniami, paląc skałę i odbijając się migotliwie od jasnopiaskowej ziemi.Tej temperatury nie przeżyło ani jedno źdźbło trawy, ani jeden chwast.A jednak mieszkańcy wioski nie chcieli się wyprowadzić.Pragnęli żyć tak, jak przez wieki żyli ich dziadkowie czy pradziadkowie.Eryka pomyślała, że gdyby Dante słyszał o Qurnie, z pewnością umieściłby ją w swym piekielnym kręgu.Domy wybudowane były z suszonej, mułowej cegły.Niektóre zachowały swój naturalny kolor, niektóre pobielono wapnem.Wspinając się coraz wyżej, dostrzegła między domami wyrąbane w skale otwory.Były to wejścia do niektórych starożytnych grobowców.Podwórza kilku domostw zastawione były dziwacznymi konstrukcjami; długie na sześć stóp platformy wspierały się na wąskiej, wysokiej na cztery stopy kolumnie.Wykonano je z suszonego mułu i słomy.Eryka nie miała pojęcia, co symbolizowały.Meczet był jednopiętrowym, bielonym budynkiem z grubym minaretem.Eryka zauważyła budowlę, kiedy pierwszy raz przejeżdżała obok wioski
[ Pobierz całość w formacie PDF ]