Podstrony
- Strona startowa
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- 10.Glen Cook Zolnierze zyja
- Cook Glen Slodki srebrny blues
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (3)
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (2)
- M. Weis, T. Hickman Smoki jesiennego zmierzchu
- King Stephen Talizman
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwolnione drzwi zamknęły się.Kim instynktownie podniósł do góry mop, który ściskał w dłoniach.Carlos roześmiał się.Próba odpierania mopem ciosów rzeźnickiego noża wydała mu się śmieszna.Nie widząc innej możliwości, Kim wpadł do jednej z kabin i zaryglował drzwi.Carlos skoczył naprzód i z całą siłą kopnął w drzwi.Kabina zatrzęsła się w posadach, ale drzwi wytrzymały.Kim cofnął się i stanął okrakiem nad sedesem.W prześwicie pod drzwiami kabiny widział nogi napastnika: przygotowywał się do ponownego kopnięcia.* * *Tracy wpadła w panikę.Długo nie mogła trafić kluczykiem do stacyjki, zanim uruchomiła samochód.Wrzucając bieg, wdusiła pedał gazu.Auto wystrzeliło z taką prędkością, że wcisnęło ją w fotel.Ustawiona na dachu antena ześlizgnęła się i podskakiwała po chodniku ciągniona na uwięzi.Tracy zmagała się z kierownicą, próbując wprowadzić rozpędzony samochód w ostry zakręt.Źle oceniwszy odległość od sąsiedniego auta, uderzyła w nie bokiem i przez moment jechała na dwóch kołach.Po chwili samochód opadł na cztery koła i z piskiem opon pomknął przed frontonem Higgins i Hancock.W pierwszej chwili Tracy nie miała żadnego planu.Myślała jedynie o tym, by dostać się do męskiej ubikacji, gdzie Kima dopadł najprawdopodobniej ten sam człowiek, który poprzedniej nocy był w jego domu.Wiedziała, że ma mało czasu.Oczyma wyobraźni widziała przerażającą twarz nożownika, który usiłował wtargnąć do kabiny prysznica.Przez moment zamierzała wjechać autem przez główne wejście do budynku, ale uznała, że to się nie uda.Musiała sama dotrzeć do męskiej toalety.Wtedy przypomniała sobie o rewolwerze - i przeklęła Kima, że nie wziął go ze sobą.Cisnąc ostro na hamulce, zatrzymała samochód tuż pod oknem archiwum.Sięgnęła ręką do podłogi i chwyciła broń.Z rewolwerem w garści wyskoczyła z samochodu i podbiegła pod okno.Przypomniała sobie, w jaki sposób włamał się tam Kim.Podniosła jeden z kamieni na skraju chodnika.Oburącz rzuciła nim w sklejkę.Musiała powtórzyć rzut, ale udało się jej wybić sklejkę.Potem pozostało już tylko wyrwanie jej.Tracy wrzuciła broń przez okno, a potem sama wdrapała się do środka.W pokoju było ciemno, tak iż musiała szukać jej na czworakach.Wówczas za ścianą po prawej stronie rozległy się urywane trzaski, jakby ktoś kopał w metalową płytę.Hałas jedynie wzmógł jej determinację.Jej palce musnęły w końcu broń, która leżała przy stołowej nodze.Tracy złapała ją i najszybciej, jak pozwalały na to ciemności, ruszyła w kierunku słabo oświetlonych drzwi na korytarz.Otworzyła je.Z rozmowy między Kimem i Elmerem wiedziała, że męska ubikacja musi być w pobliżu archiwum.Postanowiła kierować się odgłosami trzasków.Skręciła w prawo.Przebiegła ledwie parę kroków, gdy zobaczyła męską toaletę.Bez sekundy wahania naparła z impetem na drzwi, pomagając sobie barkiem.Broń trzymała w obu rękach, wymierzoną w środek pomieszczenia.Nie miała pojęcia, czego się spodziewać.Dziesięć stóp dalej zobaczyła Carlosa z uniesioną nogą gotową do wyłamania drzwi kabiny, które już były nadwerężone.Gdy Carlos ją spostrzegł, momentalnie rzucił się na nią szczupakiem.Tak jak poprzedniej nocy w ręku trzymał olbrzymi nóż.Tracy nie miała czasu do namysłu.Zamknęła oczy i natychmiast pociągnęła za spust.Zanim Carlos wpadł na nią, rozległy się dwa strzały.Siła wystrzału rzuciła nią o drzwi i wytrąciła broń z ręki.Poczuła kłujący ból w piersi, kiedy mężczyzna runął na nią całym ciężarem.Tracy rozpaczliwie próbowała oddychać i wyczołgać się spod przygniatającego ją ciężaru.Lecz mężczyzna przygważdżał ją do ziemi.Ku jej zaskoczeniu, morderca zsunął się z niej.Podniosła wzrok, spodziewając się ujrzeć go stojącego nad nią z nożem uniesionym do zadania śmiertelnego ciosu.Zamiast tego zobaczyła przerażoną twarz Kima.- O Boże! - krzyknął Kim.- Tracy!Ściągnął z niej mordercę i cisnął nim na bok, jakby tamten był workiem ziemniaków.Na widok strugi krwi spływającej po piersi Tracy, Kim padł na kolana i rozdarł jej bluzkę.Jako torakochirurg wiele razy leczył rany kłute piersi i wiedział, czego się można spodziewać.Ale odkrył jedynie przesiąknięty krwią biustonosz.Skóra Tracy była nietknięta.Wbrew jego obawom klatka piersiowa nie nosiła śladów rany, przez którą powietrze wchodziłoby do płuc.Kim pochylił się nad Tracy.Starała się zaczerpnąć oddech, ale ciągle nie mogła złapać powietrza.- Wszystko w porządku? - zapytał Kim.Kiwnęła głową, lecz nadal nie mogła mówić.Kim spojrzał na zabójcę.Mężczyzna zdołał się przetoczyć na brzuch i wił się z bólu, jęcząc głośno.Kim odwrócił go na plecy i wzdrygnął się.Z tak bliskiej odległości obie kule trafiły w cel.Jedna przebiła czaszkę Carlosa na wylot, wpadając przez prawe oko.Druga ugodziła go w prawą pierś.To wyjaśniało, skąd wzięło się tyle krwi.Mężczyzna toczył z ust pianę, wstrząsany drgawkami.Dla Kima było jasne, że tamten wkrótce umrze.- Jest ranny? - zapytała Tracy.Skrzywiła się, czując ból w piersi, ale zdołała usiąść.- To już trup - orzekł Kim.Wstał i rozejrzał się za rewolwerem.- O nie! - zawołała płaczliwie Tracy.- Nie wierzę w to.Nie mogę uwierzyć, że zabiłam człowieka.- Gdzie jest broń? - spytał Kim.- O Boże - powtarzała Tracy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]