Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 01
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ruha wskazała na najbliższą khreima.- Szejku Sa'arze, czy zechciałbyś chwycić miecz i zacząć uderzać w maszt namiotu?Surowy szejk uniósł brew, ale podszedł do wejścia i zrobił tak, jak prosiła.Kiedy jego ostrze zaczęło bić w drewno, nad wzgórzem popłynęło głuche dudnienie.- To mniej więcej przypomina odgłos, jaki dobiega przy ścięciu głowy, prawda? - spytała Ruha.- Mniej więcej - odrzekł Utaiba opierając głowę na grzbiecie dłoni i odłączając się od innych.Wdowa wyciągnęła z kieszeni szczyptę gliny i rzuciła ją na wiatr wymawiając równocześnie zaklęcie.Dźwięk uderzającego w maszt namiotu ostrza Sa'ara ucichł, choć wszyscy widzieli, że szejk ciął jeszcze kilka razy.Mahawi przystanął i obrzucił Ruhę niechętnym spojrzeniem, gniewnie zadając pytanie, którego nikt nie mógł usłyszeć.Kilku szejków zachichotało.- To wszystko jest bardzo zabawne - rzekł Didaji.- Rozumiem teraz, dlaczego odgłosy walki nie obudziły nikogo, ciągle jednak pozostaje kwestia wzroku.Nawet nocą asabisi nie mogli być niewidzialni.- Mogli - powiedział Lander.- Pamiętaj o pierścieniu, który przyniosłem do Elah'zad.Czoło Utaiby uniosło się alarmująco.- Jak wiele mogą ich posiadać?- Niezbyt dużo - odparł Harfiarz.- Ale istnieją czary, które przez pewien czas działają tak samo.Utaiba spojrzał na Ruhę z odnowionym respektem.- Czy możesz to uczynić?- Nie potrafię czynić ludzi niewidzialnymi - odrzekła.- Choć mogę skrywać ich w ciemnościach.Szejk skinął z namysłem.- Cieszę się, że bogowie obdarzyli cię swoim błogosławieństwem - powiedział.- Powinniśmy sporządzić listę twoich pozostałych talentów.Komentarz wlał w żyły Ruhy gorąc zadowolenia, zaskoczyło ją to, jak dobrze jest jej czuć się potrzebną.U jej boku stanął Sa'ar, przerywając jej rozważania:- Co mi zrobiłaś, żeby.- tu szejk zamilkł w pół słowa zdziwiony, że znowu słyszy swój głos.Jego osłupienie rozśmieszyło Ruhę.- Nie tobie - powiedziała.- Ale słupkowi, w który uderzałeś.To było zaklęcie absorbujące dźwięk ze wszystkiego w promieniu kilku stóp.Sa'ar schował bułat i odwrócił się do towarzyszy, czerwieniąc się ze wstydu.- Na co czekamy? - zapytał machając w stronę obozowiska.- To niczego nie zmienia.Ruszajmy do bitwy.- Nie - odrzekł Lander podchodząc do jednego z namiotów Ruwaldich.- Zhentarimczycy tego by właśnie chcieli.Lepiej opracujmy inny plan.- Co masz na myśli? - spytał Yatagan, bezzębny mężczyzna o zasuszonej twarzy.W przeciwieństwie do aba pozostałych Beduinów nosił zakurzone jaskrawe spodnie oraz krótką bluzę przykrytą zieloną kamizelką.- Zhentarimski dowódca chce mieć pewność, że zaatakujemy, inaczej nie wysyłałby najemników, aby dokonali tego okropieństwa - wytłumaczył Lander.- Według mnie wskazuje to, iż wybrał uważnie teren i przygotował kilka niespodzianek.Sądzę, że rozsądniej będzie zmienić nasze plany.- Zajrzał do namiotu, zrobił zdegustowaną minę, po czym cofnął głowę i popatrzył na szejków.- To oczywiście tylko sugestia.Utaiba skinął i powiedział:- Słowa Harfiarza są prawdziwe.Omówmy to w moim obozie.- A przedtem wyślijmy kogoś, by obmył i pogrzebał zmarłych - dodał Yatagan.Sa'ar i kilku innych skwitowało to mruknięciem, ale zostali przegłosowani i nie mieli innego wyboru, jak zgodzić się na naradę.Zeszli ze wzgórza nie zapraszając do przyłączenia się do nich ani Landera, ani Ruhy.Wdowa zdawała sobie sprawę, że było to celowe uchybienie: wojownicy aż rwali się do bitwy i lepiej byłoby, gdyby winą za opóźnienie walki nie obarczano ani jej, ani Landera.Szejkowie odeszli, a Lander zaczął chodzić od namiotu do namiotu, powtarzając swoje ostrzeżenie, które Ruha słyszała z jego ust za każdym razem, gdy tylko natykali się na jakiś zmarłych.- Umarli, wszędzie spotkacie popleczników N'asra, pamiętajcie swych bogów i wierzcie, albo przepadniecie z kretesem.Kiedy Lander przemawiał do ciał, Ruha posuwała się kilka kroków za nim, zaglądając do namiotów.Widok był zawsze podobny: w tylnej części namiotu było wielkie rozcięcie, najwyraźniej zrobione przez napastników, a na środku namiotu w ciasnym kole leżało sześć spalnych dywanów.U wezgłowia każdego z nich leżała kuerabiche służąca wojownikowi w chwili odcinania mu głowy za poduszkę.W niektórych namiotach sześć bezgłowych korpusów zawleczono w róg, a miękkie części ciał zostały pożarte zupełnie tak, jakby zrobiły to wygłodzone psy.Ruha, nie mogąc dłużej patrzeć na makabryczną scenerię, chwyciła rękę Harfiarza i zatrzymała go.- Napatrzyłam się już na dzieło Yhekala - rzekła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]