Podstrony
- Strona startowa
- Pullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Farmer Philip Jose wiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Pullman Philip Mroczne materie 01 Złoty kompas
- Pullman Philip Mroczne materie 02 Magiczny nóż
- Duncan Dave Przeznaczenie miecza (SCAN dal (2)
- Ryszard Cierniński Kaszubski werblista
- Jan od Krzyża, Dzieła
- Auel Jean M Wielka wedrowka (SCAN dal 1070)
- King Stephen Talizman
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nieźle, pomyślał, naprawdę nieźle.Wróciwszy do sypialni, obudził żonę.- Hej, Janet - powiedział.- Mam dobrą wiadomość.Później, gdy się ubrali i przygotowywali śniadanie,Janet spytała, co zamierza zrobić z pieniędzmi.Mogliby je wydać na dom, zaproponowała.Na pomalowanie elewacji, nowe rynny i.miała mnóstwo pomysłów.- Posłuchaj - przerwał jej.- Te pieniądze są już wydane.- Niemożliwe - zdziwiła się.- Przecież przed chwilą powiedziałeś, że nie spodziewałeś się, iż tyle zarobisz._ No pewnie - rzucił poirytowany.- Zrobić remont domu.Wszystko wydać i nabić kabzę jakiemuś rzemieślnikowi.Może jeszcze powinniśmy wezwać jednego z tych obwoźnych handlarzy i zapłacić mu cztery tysiące dolarów za aluminiowy siding? Za robociznę i materiały? -Spiorunował ją wzrokiem, że aż się skuliła.Bawiła się paskiem od szlafroka, unikając jego spojrzenia.- Czy to chcesz zrobić? - zapytał.- Wy dać j e? A może kupimy sobie sportowy samochód? Taki sam, jaki ma Dombro-sio? Zaszalejemy, co?- Co w takim razie chcesz zrobić z tymi pieniędzmi? -wyjąkała.- Nie, co chcę, ale co muszę.Kiedy dostajesz pieniądze.Słuchaj, naucz się czegoś.- Usiadł przy stole i włożył chleb do tostera.- Inwestujesz je.Rozumiesz? Mądry człowiek zaprzęga pieniądze do pracy.Już ci to mówiłem.Powiem ci, w co chcę je zainwestować.Mając dwa tysiące, będę w stanie wyłożyć tyle, ile trzeba, aby położyć rękę na tym ugorze na wzgórzach.- Ziemi Jacuzziego - domyśliła się.- Owszem.- Zrobisz to bez Paula?- A na co mi on? - odpowiedział pytaniem.- Nie muszę od razu dzielić jej na działki.Ważne, żeby zdobyć tę cholerną ziemię, zanim wkroczy jakiś dupek z zewnątrz i przebije moją ofertę.- Ile musisz wyłożyć? - zapytała z napięciem w głosie.Wzruszył ramionami.- Jakieś sześć i pół.Ale mogę podnieść ofertę.Nie śmiej się, jestem w stanie wyłożyć tyle pieniędzy.Nawet jeśli transakcja z Ditersami nie dojdzie do skutku.-W końcu facet mógłby się wycofać, tracąc zadatek.Ale nie on, uznał Runcible.Nie ten facet.Przeżywał chwilę triumfu.Wreszcie mógł zainwesto-wać w duży interes.I to bez pomocy Paula Wilby'ego, pomyślał.Bez niczyjej pomocy.Walt Dombrosio golił się, stojąc w samych majtkach przed lustrem w łazience.Metodycznie przejeżdżał maszynką po policzkach, ale robił to bez przyjemności.Drzwi były otwarte i z kuchni dobiegał hałas, jaki robiła Sherry, sprzątając talerze ze stołu.- Skończyłeś?- zapytała, stając w progu w szlafroku i papciach.Na głowie miała wałki, które ciasno przylegały do czaszki, co nadawało jej mnisi, ascetyczny wygląd.Bez makijażu jej twarz wydawała się blada.- Prawie - odparł.- Chcesz posłuchać, co mi się dzisiaj śniło? - Myślał o tym podczas golenia.- No pewnie.- Odkąd zaczęła chodzić do psychoanalityka, lubiła wypytywać ludzi o ich sny.Wydawało się jej, że wyczyta z nich rzeczy, których psychiatrzy nie potrafią zinterpretować.- Poszedłem na giełdę, żeby kupić samochód - zaczął opowieść.- Przyjechał tam starszy, dobrze ubrany mężczyzna w różowym willysie rocznik '46.- Różowy willys - powtórzyła, siadając przy toaletce i zabierając się do zdejmowania wałków.- Miał doskonałej jakości tapicerkę - ciągnął.- Zupełnie jak w tych starych wypieszczonych cadillacach.- Willys, jak imię mojego ojczyma - zauważyła Sherry.- Ciekawe, czemu różowy.Willys z czterdziestego szóstego to musi być okropny stary grat, prawda? Szesnaste- albo siedemnastoletni.- Na liczniku miał czterysta tysięcy mil - powiedział Dombrosio.- We śnie wydawał mi się jednak fantastycznym autem wysokiej klasy.- Bardzo chciał go kupić.Kilka razy namawiał właściciela, by pozwolił mu się przejechać po najbliższych ulicach.- Kupiłeś go?- Nie - odparł.- Facet zaśpiewał sobie za niego sto dolarów.- We śnie wydawało mu się to zbyt wygórowaną ceną.- Na pewno ci się to śniło? - zapytała.Przyjrzała musię uważnie.W zaparowanym lustrze widział jej odbicie, _ Ciekawe, jak zinterpretować to, że go nie kupiłeś.Moim zdaniem ten sen jest spełnieniem twoich ukrytych pragnień.Podświadomie pragniesz rzeczy wysokiej jakości, ale nie masz ochoty za nie płacić.Różowy.Ciekawe, czemu różowy.- Jak różowy cukierek - dodał.- Dzieciństwo - orzekła.- Dlatego samochód był taki stary i miał tyle mil na liczniku.Pragniesz wrócić do bezpieczniejszego, prostszego życia, kiedy byłeś chłopcem.Kiedy cukierek był dla ciebie najważniejszą rzeczą.Faza oralna.- Zdjęła wszystkie wałki i zaczęła szczotkować włosy.- Ten stary dżentelmen miał symbolizować ojca.- Czterysta tysięcy mil to spory przebieg - mruknął Dorabrosio, zmywając pianę z twarzy.Tego samego ranka, o dziewiątej trzydzieści, Dombro-sio z żoną siedzieli w gabinecie Norma Lauscha.Szef jeszcze się nie zjawił.Oboje czekali w milczeniu i napięciu.- Teraz zaczynani mieć wątpliwości, czy to dobry pomysł- odezwała się Sherry.Zgasiła niedopałek w popielniczce leżącej na biurku Lauscha, po czym sięgnęła do torebki, wyjęła paczkę papierosów i zapaliła następnego.- Wczoraj wieczorem myślałam, że to dobry pomysł.oczyszczający atmosferę.- Wypuszczała nosem dym, siedząc sztywno wyprostowana na krześle, z nogą założoną na nogę.- Ładnie wyglądasz - powiedział do niej.I nie mówił tego ironicznie ani złośliwie.Naprawdę wyglądała ładnie; jeszcze ładniej niż zwykle.- Dziękuję - rzekła, posyłając mu uśmiech
[ Pobierz całość w formacie PDF ]