Podstrony
- Strona startowa
- Hałas Agnieszka Teatr Węży 01 Dwie karty
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (3)
- Chmielewska Joanna Dwie glowy i jedna noga (2)
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- Sławomir Kozak Operacja Dwie Wieże
- Kozak Sławomir Operacja Dwie Wieże
- Grisham John Firma
- Auel Jean M Rzeka powrotu (SCAN dal 948)
- Serguine Jacques okrutna zelandia
- Stephen King Christine (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzięki pierwszej opowieści Stefka rozumiała doskonale prawie wszystko.Przerażająca przygoda, w której wzięła udział bezpośredni, teraz podobała jej się nadzwyczajnie.Co prawda, w trakcie akcji wrażenia trochę przerosły jej siły, ale skończyło się to szczęśliwie i przyjemność brała górę nad okropnościami.W dodatku Pawełek, mówiąc do siostry i Rafała, właściwie zwracał się do niej.Spoglądał na nią niby krótko, ale za to jak…!— Z tego wynika, że uratowała cię Karania — powiedziała głosem, w którym już zaczynało dźwięczeć rozbawienie.— Fakt! — przyznał natychmiast Pawełek z gorącym zapałem.— I ty!— I Stefek — podsunęła sprawiedliwie Janeczka.— To był genialny pomysł.Chaber sam jeden takiego zamieszania by nie narobił.Stefek siedział w kącie, prawie w milczeniu, pławiąc się w błogości absolutnej.Od czasu do czasu ośmielał się nawet patrzeć wprost na Janeczkę.Dzisiejsze wydarzenia, wystrzałowe i tak imponująco skuteczne, upoważniały go niejako do takiego zuchwalstwa.Ostatecznie to on znalazł Karolinę razem z tym jej straszliwym psem, on wyśledził Czesia, on wpadł na cudowną myśl zabrania ich ze sobą.No owszem, niech będzie, przypadek w tym wszystkim gdzieś tam się plątał, ale nie kto inny, tylko on sam temu przypadkowi dopomógł.A teraz siedzi tu, patrzy na swoje bóstwo, ma prawo do tego, nic już więcej nie musi robić i słyszy słowa uznania.— Co teraz? — spytał Pawełek, spoglądając na Karolinę.Karolina również chciała to wiedzieć.— Teraz trzeba zrobić wszystko razem — oznajmiła Janeczka zdecydowanie.— Zawiadomić dziadka o aferze.I załatwić te piwnice i działki, z tym, że, zdaje się, miejsce nam odpadło…Urwała, uświadamiając sobie, że w wyjawieniu sekretu posuwa się chyba za daleko.Rozejrzała się i jakby oprzytomniała.Nie, zaraz, w porządku, siedzą w tym pokoju wyłącznie osoby wtajemniczone.Wszyscy, z wyjątkiem Karoliny, nie tylko znają sprawę, ale nawet mają w niej brać udział.A ta dziewczynka…Przyjrzała się Karolinie.Karolina nie wyglądała na swój wiek, wydawała się starsza.Z psiej bitwy pod furtką wybiegła wprawdzie roztrzęsiona i zapłakana, ale uspokoiła się błyskawicznie, w dodatku sama z siebie, bez żadnych starań.Podporządkowała się sytuacji, kłopotów nie przyczyniła…Popatrzyła na Pawełka.Jeden rzut oka wystarczył.Tak, Karolinę należało potraktować odpowiednio…— Czy ty potrafisz zachować sekret? — zwróciła się wprost do niej surowym tonem.— Tak! — wyrwało się Pawełkowi.— Mur beton, że tak! Jestem pewien!To wystarczyło.Karolina była gotowa przyświadczyć, że potrafi strzelać z armaty.— No więc to, co tu mówimy, to jest tajemnicą absolutną i nikomu tego nie wolno powiedzieć.Ani słowa!— Czekajcie! — wtrącił się Rafał.— W obliczu ostatnich wydarzeń, nie wiem czy ta cała hopa z częściami jest jeszcze potrzebna…Janeczka i Pawełek zaprotestowali równocześnie, gwałtownie i z oburzeniem.Rafał zdziwił się podejrzliwie.— Dlaczego? Skoro już zostali ujawnieni…?— A to im właśnie zostało, jako ostatnia szansa! — zdenerwowała się Janeczka.— Już się zdążyłam zastanowić.Mają panią Nachowską jako zakładnika i powiedzą dziadkowi, że jak dziadek ich, to oni ją, no, rozumiesz, co mówię!— I przyduszą ją więcej! — poparł ją energicznie Pawełek.— To są złoczyńcy, trzeba było słyszeć, co gadali i jak! Panią Nachowską trzeba od nich uwolnić, bo dopiero teraz się do niej zdrowo przyczepią!Rafał też się zdążył zastanowić.— Wyjąć im z ręki ostatnią broń… W porządku, macie rację.Ale faktycznie, u nich składować już nie można, bo zgadną, że myśmy w tym palce maczali i będą się mścić, albo co.— Ja im się zemszczę… — mruknął złowieszczo Stefek z kąta.— Otrują psa — powiedziała niespokojnie Karolina.Janeczka przelotnie pomyślała, że dobrze trafiła, ta dziewczynka jest inteligentna, nie wie o co chodzi, ale z miejsca łapie sens…— Chaber z obcej ręki nie weźmie — powiedziała stanowczo.— Ale Karunia weźmie! Ona jest łakoma, zeżre wszystko!— W takim razie was obie trzeba przed nimi ukryć! — zadecydował bez namysłu Pawełek.— Nie mają o was pojęcia, nie trafią tutaj.Możliwe, że czekają przed naszym domem, ale tu na pewno nie!— Kto czeka? — spytała sarkastycznie Janeczka.— Ta gruba ropucha, czy pan Fajksat?— Chociażby Czesio…!— Czesia załatwię — zaofiarował się lekceważąco Stefek.— Skoczę pierwszy i sprawdzę, jak się tam gdzie pęta, powiem, że czekam na was i czekam, już pół dnia i doczekać się nie mogę.Nie widzieli mnie tam, mogę sobie pozwalać.— Skończcie ten turniej rycerski i wracajmy do sprawy! — zażądał Rafał.— Coraz lepiej widzę, że trzeba tę robotę odwalić z dużym cugiem.Dzisiaj… ? Jak się czujesz?— Pierwszorzędnie! — zdziwił się Pawełek.— Nic mi przecież nie zrobili!— Dobra, w takim razie dzwonię do kumpla.Wy dzwońcie do tego waszego, jak mu tam… Jest tu telefon?— Jest, oczywiście — powiedziała Karolina.— Ale ja też chcę pomagać!— W żadnym wypadku! — zaprotestował Pawełek kategorycznie.— Będziemy odbierać łupy szajce złodziei samochodowych, którzy mają spółkę z tamtymi bandytami.Ani ty, ani ta psica nie macie prawa się tam pokazywać! Za dobrze wam wyszła ta akcja ratownicza, oni tego do końca życia nie zapomną!Uraza, która już zaczynała się lęgnąć w duszy Karoliny, doznała natychmiastowego ukojenia.Nie mogła brać udziału w dalszych wydarzeniach, bo była zbyt ważna.Nie została zlekceważona i pokrzywdzona, przeciwnie, raczej troskliwie uszanowana, na to mogła się zgodzić…— Telefon — powiedział Rafał i podniósł się z tapczanu, dopiero teraz czując, że cały czas siedział na czymś małym i bardzo twardym.Obejrzał się, była to piłka tenisowa.Nieznacznie potarł odgniecione miejsce i ruszył ku drzwiom.Zatrzymało go pukanie, drzwi otworzyły się i wszedł tatuś Karoliny.— Bardzo państwa przepraszam — powiedział.— Ten dom jest akustyczny.Nie zamierzam wnikać w wasze tajemnice, ale nagle usłyszałem tu coś o złodziejach samochodowych.Czy mam rozumieć, że zapowiada się jakaś akcja przeciwko nim?Odpowiedziało mu kamienne milczenie.Rafałowi spod buta wypsnęło się coś okrągłego, co poturlało się po podłodze.— Jeżeli ma się coś robić na niekorzyść złodziei samochodowych, zgłaszam swój udział — powiedział tatuś Karoliny.— Tajemnicę zachować potrafię.Okoliczności towarzyszące mnie nie interesują.Mam nissana z bagażnikiem.— I bagażnik jest jeszcze przykręcony, bo tatusiowi się nie chciało zdejmować go po wakacjach — zachichotała Karolina
[ Pobierz całość w formacie PDF ]