Podstrony
- Strona startowa
- George Sand Grzech pana Antoniego
- Quinn Anthony Grzech Pierworodny Autobiografi
- Grebosz Symfonia.C Tom1 Wydanie czwarte(1999r.).(osloskop.net)
- Evanovich Janet Po trzecie dla draki
- Evanovich Janet Po trzecie dla draki (2)
- Janet Evanovich Po czwarte dla grzechu
- Java Core Reflection
- Jennifer D. Keene World War I (2006)
- Chalker Jack L Swiaty Rombu Charon Smok u wrot
- Auel Jean M Wielka wedrowka (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak sÄ…dzicie, ile kosztujÄ… takie piersi? - spytaÅ‚ Sally.- Dobrze bym w nich wyglÄ…daÅ‚?- Sally, te piersi sÄ… prawdziwe.Sally pochyliÅ‚ siÄ™ i przyjrzaÅ‚ siÄ™ im z bliska.- Cholera.- Oho - powiedziaÅ‚a nagle Lula zÅ‚owieszczo.- Nie wiem, jak ci to powieÂdzieć, ale kogoÅ› tu brakuje.RozejrzaÅ‚am siÄ™; Kuntz zniknÄ…Å‚.- Sally, zajrzyj do mÄ™skiej toalety.Lula, przeszukaj salÄ™.Ja sprawdzÄ™, czy nie wyszedÅ‚.- A Joyce? - przypomniaÅ‚a sobie Lula.- Może odciÄ…gniemy jaw jakiÅ› kÄ…t, żeby ludzie jej nie podeptali?Joyce miaÅ‚a bÅ‚Ä™dny wzrok i otwarte usta.Ale oddychaÅ‚a normalnie, zważywÂszy na fakt, iż Lula wÅ‚aÅ›nie przepuÅ›ciÅ‚a przez niÄ… parÄ™ woltów.- Joyce? - spytaÅ‚am.- Jak siÄ™ czujesz?PoruszyÅ‚a gwaÅ‚townie rÄ™kÄ….Wokół nas zaczÄ…Å‚ siÄ™ zbierać tÅ‚um.- ZemdlaÅ‚a - poinformowaÅ‚am wszystkich.- CzytaÅ‚am w instrukcji, że ludzie czÄ™sto siÄ™ moczÄ…, jak zemdlejÄ… - powieÂdziaÅ‚a Lula znaczÄ…co.- Ale byÅ‚by ubaw, nie?Nogi Joyce zadrgaÅ‚y, a spojrzenie staÅ‚o siÄ™ bardziej przytomne.Lula podnioÂsÅ‚a jÄ… i posadziÅ‚a na krzeÅ›le.- PowinnaÅ› iść do lekarza w sprawie tych omdleÅ„.Joyce pokiwaÅ‚a tÄ™po gÅ‚owÄ….- Aha.DziÄ™ki.DaliÅ›my jej zimne piwo i ruszyliÅ›my na poszukiwania Kuntza.Przed barem podeszÅ‚am do Morellego.- Nie widziaÅ‚eÅ› Eddiego Kuntza?- Jak wyglÄ…da?- Metr siedemdziesiÄ…t, kulturysta.ByÅ‚ ubrany w czarne ażurowe spodenki i czarnÄ… koszulÄ™ z krótkim rÄ™kawem.- Aha, widziaÅ‚em go.WyszedÅ‚ jakieÅ› pięć minut temu.OdjechaÅ‚ chevy blazerem.- Sam?- Mhm.- Nikt za nim nie jechaÅ‚?- Nie zauważyÅ‚em.WróciÅ‚am do baru i stanęłam w wejÅ›ciu, szukajÄ…c Sally'ego i Luli.ZrobiÅ‚o siÄ™ tÅ‚oczno i gÅ‚oÅ›no.KtoÅ› popchnÄ…Å‚ mnie od tyÅ‚u, a potem brutalnie odwróciÅ‚.Stanęłam twarzÄ… w twarz z bardzo wkurzonÄ… i caÅ‚kowicie mi nie znanÄ… kobietÄ….- WiedziaÅ‚am! - syknęła.- Ty suko!OdtrÄ…ciÅ‚am jej rÄ™ce.- O co chodzi?- O ciebie.Wszystko byÅ‚o piÄ™knie, zanim siÄ™ zjawiÅ‚aÅ›.- Nie rozumiem.- Doskonale rozumiesz.I jeÅ›li zostaÅ‚o ci w tej gÅ‚upiej gÅ‚owie choć trochÄ™ rozumu, wyniesiesz siÄ™ z miasta.Wyjedziesz gdzie pieprz roÅ›nie.Bo inaczej znajdÄ™ ciÄ™ i spalÄ™ na popiół.tak jak twoje mieszkanie.- Ty je podpaliÅ‚aÅ›!- O nie.Nie ja.WyglÄ…dam na takÄ… wariatkÄ™?- Tak.Kobieta rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ cicho, ale jej oczy lÅ›niÅ‚y jak dwie grudki lodu i nie byÅ‚o w nich rozbawienia.- Możesz myÅ›leć, co ci siÄ™ podoba.Tylko odczep siÄ™ od mojego chÅ‚opaka.- DaÅ‚a mi mocnego kuksaÅ„ca i zniknęła w tÅ‚umie.RuszyÅ‚am za niÄ…, ale zatrzymaÅ‚ mnie jakiÅ› facet.- To jak? - zagadnÄ…Å‚.- ChciaÅ‚abyÅ› mieć chÅ‚opaka tylko dla siebie?- Jezu! -jÄ™knęłam, bliska rozpaczy.- Spadaj na bambus!- No co, tylko pytaÅ‚em.Po co siÄ™ od razu tak unosić?Ominęłam go, ale kobieta już zniknęła.PrzedarÅ‚am siÄ™ przez tÅ‚um do drzwi.WyjrzaÅ‚am na zewnÄ…trz.Znowu weszÅ‚am do sali i podjęłam poszukiwania.Jak pech, to pech.OdszukaÅ‚am Sally'ego i LulÄ™.- To niemożliwe - oznajmiÅ‚a Lula.- PeÅ‚no luda.Nie można siÄ™ dopchać do baru, a co dopiero kogoÅ› znaleźć.PowiedziaÅ‚am im, że Morelli widziaÅ‚ odjeżdżajÄ…cego Kuntza, ale nie wspomniaÅ‚am o spotkaniu z wkurzonÄ… kobietÄ….To byÅ‚ oddzielny problem.Chyba.- Skoro tu zabawa siÄ™ skoÅ„czyÅ‚a, Sally i ja wybieramy siÄ™ do takiej knajpy, gdzie grajÄ… dobrÄ… muzykÄ™ - powiedziaÅ‚a Lula.- Pójdziesz z nami?- Nie, dziÄ™ki.IdÄ™ spać.Sally i Lula trÄ…cili siÄ™ Å‚okciami.- No i co siÄ™ tam staÅ‚o? - spytaÅ‚ Morelli, kiedy wsiadÅ‚am do samochodu.- Nic.- Jak zwykle?- Tak, ale tym razem to byÅ‚o wiÄ™ksze nic.- Zaczęłam grzebać w torbie, odnaÂlazÅ‚am telefon i zadzwoniÅ‚am do Kuntza.Nie odbieraÅ‚.- Bardzo dziwne.DlaczeÂgo tak wyszedÅ‚ z tego baru?- ByÅ‚aÅ› z nim przez caÅ‚y czas? Może ktoÅ› daÅ‚ mu wiadomość? CiÄ…gle staliÅ›my przy krawężniku.PrzyszÅ‚o mi do gÅ‚owy, że wÅ‚aÅ›ciwie mogÅ‚aÂbym wrócić do baru i popytać ludzi.- Poczekaj - rzuciÅ‚am.- Znowu?- Tylko chwilkÄ™.PodeszÅ‚am do barmana.- PamiÄ™tasz faceta, z którym byÅ‚am? - spytaÅ‚am.- Tego w ciemnym ubraÂniu?- Aha.Eddie Kuntz.- Znasz go?- Nie.KoÅ‚o siódmej podeszÅ‚a do mnie jakaÅ› kobieta, akurat jak objÄ…Å‚em zmiaÂnÄ™.DaÅ‚a mi zdjÄ™cie tego Kuntza i dziesięć dolarów za to, że przekażę mu wiadoÂmość.- JakÄ…?- Nie wiem, byÅ‚a w kopercie.Ale pewnie coÅ› dobrego, bo facet od razu wyÂszedÅ‚.No to piÄ™knie.WróciÅ‚am do samochodu, klapnęłam na fotel i zamknęłam oczy.- Jestem wykoÅ„czona.Morelli przekrÄ™ciÅ‚ kluczyk w stacyjce.- WÅ›ciekasz siÄ™?- Na siebie.ZachowaÅ‚am siÄ™ jak idiotka.PozwoliÅ‚am siÄ™ zdekoncentrować.- A co gorsza, nie przyszÅ‚o mi od razu do gÅ‚owy, żeby spytać barmana.I nie tylko to mnie wÅ›ciekaÅ‚o.Jeszcze ten Morelli! Nie rozumiaÅ‚, o co chodzi z baryÅ‚eczkami na ciastka.OdpowiedziaÅ‚ matce nie tak, jak należaÅ‚o.I - choć przyznawaÅ‚am to z niechÄ™ciÄ… - martwiÅ‚a mnie wizja babci Belli.Mój Boże, a jeÅ›li naprawdÄ™ byÅ‚am w ciąży?Zerknęłam na Morellego.CieÅ„ zmiÄ™kczaÅ‚ jego rysy, ale nawet w ciemnoÅ›ciach widziaÅ‚am cieniutkÄ… jak nitka bliznÄ™ przecinajÄ…cÄ… jego lewÄ… brew.ParÄ™ lat temu MoÂrelli nadziaÅ‚ siÄ™ na nóż.Chyba niejeden raz.Być może, miaÅ‚ także kontakt z pociskaÂmi.NiebyÅ‚a to pocieszajÄ…ca myÅ›l.I nie podobaÅ‚o mi siÄ™ jego życie uczuciowe.W przeszÅ‚oÅ›ci Morelli byÅ‚ krótkodystansowcem, jeÅ›li chodziÅ‚o o zwiÄ…zki.Od czasu do czasu okazywaÅ‚ mi przelotnÄ… czuÅ‚ość, ale nie zawsze stanowiÅ‚am dla niego priorytet.ByÅ‚am przyjaciółkÄ…, caÅ‚kiem jak Terry Gilman i ta wkurzona kobieta.NawiedziÅ‚a mnie obawa, że może jednak Morelli nie jest dobrym materiaÅ‚em na męża.Nie wspominajÄ…c już o tym, że w ogóle nie chciaÅ‚ siÄ™ żenić.No dobrze, a teraz najważniejsze.Czy go kocham? Tak, żeby to szlag trafiÅ‚.Kocham go od czasów, kiedy miaÅ‚am sześć lat.Walnęłam siÄ™ pięściÄ… w gÅ‚owÄ™.Morelli zerknÄ…Å‚ na mnie z ukosa.- Tak sobie myÅ›lÄ™ - wyjaÅ›niÅ‚am,- To musiaÅ‚a być niezÅ‚a myÅ›l.Prawie siÄ™ znokautowaÅ‚aÅ›,Problem polegaÅ‚ na tym, że choć kochaÅ‚am go od tak dawna, dobrze wiedziaÅ‚am, że lepiej sobie na nic nie pozwalać.MiÅ‚ość do Morellego jest jak miÅ‚ość do sernika.Godziny tortur na siÅ‚owni i walki z brzydkim tÅ‚uszczem w zamian za chwilÄ™ bÅ‚ogiego speÅ‚nienia,A może jednak nie jest tak źle? Morelli dojrzaÅ‚.Nie potrafiÅ‚am tylko okreÅ›lić, do jakiego stopnia.PrawdÄ™ mówiÄ…c, niewiele o nim wiedziaÅ‚am.A to, o czym zdoÅ‚aÅ‚am siÄ™ dowiedzieć, nie budziÅ‚o ufnoÅ›ci.DoÅ›wiadczenie nie pozwalaÅ‚o mi Å›lepo wierzyć w Morellego.WÅ‚aÅ›ciwie im dÅ‚użej o tym myÅ›laÅ‚am, tym wiÄ™kszÄ… zyskiwaÅ‚am pewność, że “miÅ‚ość" nie jest tu wÅ‚aÅ›ciwym sÅ‚owem.Może powinnam powiedzieć “zauroczeÂnie".Tak, byÅ‚am zauroczona, nie ma wÄ…tpliwoÅ›ci.Oboje milczeliÅ›my przez caÅ‚Ä… drogÄ™ do domu.Morelli nastawiÅ‚ stacjÄ™ ze zÅ‚oÂtymi przebojami, a ja bardzo siÄ™ pilnowaÅ‚am, żeby nie wyrwać radia i nie wyrzuÂcić go przez okno.- Chyba jesteÅ› zmartwiona - odezwaÅ‚ siÄ™ Morelli
[ Pobierz całość w formacie PDF ]