Podstrony
- Strona startowa
- Duenas Maria Krawcowa z Madrytu
- Nurowska Maria Wiek samotnosci
- Maria Siemionowa 01.Wilczarz
- Niklewiczowa Maria Bajarka opowiada
- Szkrudlik Maria z Magdali
- Williams Tad Smoczy tron
- Siemek Jozef Sladami Klatwy
- Koontz Dean Grom (2)
- Crichton Michael Czlowiek terminal
- Iskry z popiołów nieznane opowiadania XIX wieku
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- PrzestaÅ„ mi siÄ™ przyglÄ…dać! - krzyknęła.- WyÂglÄ…dam okropnie! ObiecaÅ‚eÅ› nie patrzeć na mnie, póki nie urodzÄ™ dziecka.Dorfrichter jakby oniemiaÅ‚.OtworzyÅ‚ usta, żeby coÅ› powiedzieć, poruszyÅ‚ wargami, ale nie mógÅ‚ dobyć gÅ‚oÂsu.PokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… jakby niedowierzajÄ…c wÅ‚asnym uszom i skierowaÅ‚ zalÄ™knione i pytajÄ…ce spojrzenie w stronÄ™ Kunzego.Kapitan odpowiedziaÅ‚ mu kiwniÄ™Âciem gÅ‚owy, doktor Frazer zaÅ› przerwaÅ‚ ciszÄ™ gÅ‚osem zbyt donoÅ›nym, jak na szczupÅ‚e pomieszczenie, jakim byÅ‚a kancelaria.- Poruczniku, muszÄ™ przestrzec pana, że stwarzanie z pana strony trudnoÅ›ci może jedynie przedÅ‚użyć spraÂwy proceduralne, ale z pewnoÅ›ciÄ… nie przeszkodzi mej klientce w odzyskaniu wolnoÅ›ci - zaterkotaÅ‚.Dorfrichter wytrzeszczyÅ‚ na niego oczy.- Milczeć, proszÄ™! - warknÄ…Å‚, a ton jego gÅ‚osu sprawiÅ‚, że mÅ‚ody adwokat zawrzaÅ‚ z oburzenia.- Szanowny panie.- odezwaÅ‚ siÄ™, ale natychmiast zamilkÅ‚, kiedy zobaczyÅ‚ wyraz twarzy porucznika.Dorfrichter podszedÅ‚ do Marianny, wziÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™ i przytuliÅ‚ Å‚agodnie i ostrożnie do siebie.- Już urodziÅ‚aÅ› je, Marianno.Nie pamiÄ™tasz? - rzekÅ‚ i dotknÄ…Å‚ podbródka żony unoszÄ…c jej twarz ku górze i przypatrywaÅ‚ siÄ™ badawczo, jak gdyby próbujÄ…c znaleźć jakiÅ› sposób porozumienia.UÅ›miechnęła siÄ™ do niego i potrzÄ…snęła gÅ‚owÄ….- Wiesz, kim jestem, Marianno?- OczywiÅ›cie, że wiem - odpowiedziaÅ‚a Å›miejÄ…c siÄ™, po czym odepchnęła go od siebie.- Gniewasz siÄ™ na mnie? - spytaÅ‚.PokrÄ™ciÅ‚a przeczÄ…co gÅ‚owÄ….- Chyba nie - powiedziaÅ‚a z powÄ…tpiewaniem.NaÂgle jakby siÄ™ zmieszaÅ‚a, ukryÅ‚a twarz w dÅ‚oniach, ale kiedy je opuÅ›ciÅ‚a, w oczach miaÅ‚a Å‚zy.- Musi pan zrozumieć, że paÅ„ska żona jest pacjenÂtkÄ… w sanatorium doktora Breuera - powiedziaÅ‚ adÂwokat Frazer.- ProszÄ™ nas zostawić samych! Wiem dobrze, o co chodzi.Niech pan da nam teraz spokój! - zwróciÅ‚ siÄ™ do Kunzego podniesionym gÅ‚osem.- Niech mu pan powie, żeby sobie poszedÅ‚ do diabÅ‚a!MÅ‚odzieniec żachnÄ…Å‚ siÄ™ z gniewu.- Może pan równie dobrze zaczekać na zewnÄ…trz, doktorze Frazer - wmieszaÅ‚ siÄ™ Kunze - ja tu zoÂstanÄ™, wiÄ™c nie ryzykuje pan niczym, speÅ‚niajÄ…c proÅ›bÄ™ porucznika.- To nie byÅ‚a proÅ›ba, ale rozkaz! - Adwokat waÂhaÅ‚ siÄ™ chwilÄ™, potem zrobiÅ‚ naburmuszonÄ… minÄ™ i wyÂszedÅ‚ majestatycznie z kancelarii.- Marianno - spytaÅ‚ Dorfrichter - czy ty wiesz, gdzie jesteÅ›my?UÅ›miechnęła siÄ™ jakby przez Å‚zy i wzruszyÅ‚a ramioÂnami.- Czy poznajesz kapitana?- OczywiÅ›cie, że tak! - odrzekÅ‚a nieco poirytowaÂnym tonem.- Przecież już to mówiÅ‚am, prawda?- Czy wiesz, po co siÄ™ tu spotkaliÅ›my? WyglÄ…daÅ‚o na to, że pytanie do niej nie dotarÅ‚o.- Jestem zmÄ™czona - powiedziaÅ‚a cicho.- Czy doktora Breuera dziÅ› nie bÄ™dzie? Zawsze zjawia siÄ™ o tej porze.Dorfrichter poprowadziÅ‚ jÄ… do kanapy w kÄ…cie, na której usiedli.- PosÅ‚uchaj mnie, Marianno.WydarzyÅ‚y siÄ™ rzeczy trudne do wytÅ‚umaczenia, ale musisz pamiÄ™tać o tym, że kocham ciÄ™ bardzo mocno i nigdy nie chciaÅ‚em ciÄ™ skrzywdzić.Nadal jesteÅ› najdroższÄ… dla mnie istotÄ…, jedynÄ… na Å›wiecie.SÅ‚yszysz mnie, Marianno?PatrzyÅ‚a na niego z takim wyrazem twarzy, jak siÄ™ sÅ‚ucha dźwiÄ™ków odlegÅ‚ej muzyki UniosÅ‚a dÅ‚oÅ„ i doÂtknęła policzka męża.- PowinieneÅ› siÄ™ ostrzyc - zauważyÅ‚a i przytulajÄ…c siÄ™ mocniej do męża powiedziaÅ‚a jasnym, ożywionym tonem: - Dziecko miaÅ‚o czarne wÅ‚osy po urodzeniu, ale mu wyszÅ‚y, a teraz wyrosÅ‚y nowe, jasne, prawie biaÅ‚e.- Widzisz, przecież mówiÅ‚em, że urodziÅ‚aÅ› dziecko - powiedziaÅ‚ Dorfrichter tonem peÅ‚nym nadziei i perÂswazji, ale przebÅ‚ysk jasnoÅ›ci rozumowania u MarianÂny zgasÅ‚ już niczym spadajÄ…ca gwiazda.Kunze siedziaÅ‚ za biurkiem odwrócony plecami do Dorfrichterów i pragnÄ…Å‚ poÅ‚ożyć kres tej bolesnej rozÂmowie.Jakże dobrze znaÅ‚ skrÄ™powanie i wyrzuty suÂmienia i byÅ‚ po raz pierwszy peÅ‚en gÅ‚Ä™bokiej i szczeÂrej litoÅ›ci dla tej kobiety.ZrobiÅ‚a siÄ™ niespokojna, ponownie spytaÅ‚a o doktora Breuera
[ Pobierz całość w formacie PDF ]