Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- betaki.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie chcę wychodzić.Nie zmusisz mnie.- Mogę cię tutaj obedrzeć z twojego pysznego stroju.- Randolphowi nie zrobiłoby to różnicy.- Ale wszystkim innym tak, a mają nad nim liczebną przewagę.- Randolph ma własnych towarzyszy.- Randolph - mówię tracąc cierpliwość - własne to ma wciąż jeszcze pryszcze.Jest miłym młodym człowiekiem, Caitlin, ale jednak młodym.Moja droga, dzisiejszego wieczora, poza waszym małym romansem dzieje się na tej sali w wiele więcej.Jestem twoją czarodziejską matką chrzestną i w pewnych sprawach musisz mi ufać.Wychodzimy.- Nie wyjdę - mówi zadzierając buńczucznie podbródek.- Zostanę tutaj, aż minie północ.Jeśli chcesz, możesz zamienić mnie w ropuchę; Randolph mnie ocali i uczyni diukinią.- Księżniczki są bezpieczniejsze - mówię ponuro nie przekonana wcale, czy to prawda.W drugim końcu sali dandys w zielonych pończochach mówi coś z przejęciem do Lady Alison, a mnie przechodzi dreszcz.No cóż, nie mógł podsłuchać wiele poza tym, co głoszą ogólnie znane plotki, a my wkrótce będziemy już w karocy, daleko od tego wszystkiego.- Caitlin! - podbiega do nas Randolph rozradowany i przymilny, niczym jakiś przyjazny pies.- Dlaczego mnie zostawiłaś? Nie wiedziałem, gdzie się podziałaś.Zatańczysz ze mną jeszcze? Proszę, napij się trochę wina z mojego kieliszka, jeśli nie masz nic przeciwko temu.Przyszło mi na myśl, że możesz być spragniona.Caitlin bierze od niego kielich i śmiejąc się popija trunek.- Oczywiście, że z tobą zatańczę.Spoglądam na Caitlin spod ściągniętych brwi i chrząkam.- Przykro mi; ale ona nie może, milordzie.- To moja matka chrzestna Juliana - nie daje mi skończyć Caitlin pociągając jeszcze jeden łyk wina i obdarzając Randolpha oszałamiającym uśmiechem - która jest przewrażliwiona na punkcie przyzwoitości i myśli, że jeśli zbyt często będę z tobą tańczyć, ludzie zaczną plotkować.- Bo i zaczną - mówi Randolph pochylając się i całując mnie w rękę - bo każdy plotkuje o pięknie.- Prostuje się i uśmiecha do mnie z góry nie puszczając mojej dłoni.Policzki ma zarumienione, a palce bardzo ciepłe; wyczuwam poprzez skórę leciutki, miarowy łomot jego pulsu.Cóż innego pozostaje Caitlin, jak nie stajać pod wpływem takiego ciepła?- Randolphie! - jeden okrzyk, dwa głosy; z przeciwnych stron, poprzez rozstępujące się przed nimi morze gości zbliżają się ku nam Alison i Gregory.Alison dopada do nas bez tchu na chwilę przed swym mężem.- Randolphie, kochanie moje - muzykanci zagrają na moją prośbę coś wolnego.Zatańczysz chyba ze swoją ułomną ciotką, prawda? Randolph zgina się w ukłonie; nie może jej przecież odmówić.- A ja będę miał honor poprosić do tańca tę młodą damę - mówi gładko Gregory stając obok Caitlin - za przyzwoleniem jej miłej matki chrzestnej.To nie prośba.Przez chwilę rozważam możliwość wymówienia się złym samopoczuciem, ale taki fortel zachwiałby wiarę Caitlin w moją moc i dał Gregory’emu pretekst do zatrzymania mnie siłą, bym przenocowała tutaj i doszła do siebie pod opieką jego służby.Rozmyślam się i staję pod kolumną, by obserwować tańczących.Usta Alison prowadzonej ostrożnie po parkiecie przez Randolpha poruszają się.Widzę jak wciska mu w dłoń mały woreczek; Randolph uśmiecha się pobłażliwie i wsuwa go do kieszeni.Alison ostrzega go więc przed Caitlin.Ten taniec doprowadza do szału swoją powolnością i jest stanowczo za długi; wyciągam szyję, żeby odszukać wzrokiem Caitlin i Gregory’ego, ale w tej chwili spostrzegam, że zaraz przepłyną w tańcu obok mnie.- Tak, ze wszystkich kwiatów najbardziej lubię róże - mówi swobodnie Caitlin.(To również wystudiowane; dopóki jej tego nie nauczyłam, wolała niezapominajki).Przynajmniej jedna z tych rozmów jest bez znaczenia, a Caitlin bezpieczna.Tymczasem Alison i Randolph tańczą wpatrzeni w siebie; ona usiłuje dać mu coś na łańcuszku, a on wzbrania się przed przyjęciem.Mijają mnie, ale nic nie mówię; w chwilę później przesuwają się znowu obok Caitlin z Gregory’m.- W lewo w lewo w prawo, w lewo w lewo w prawo - słyszę, jak dyktuje jej Gregory, zanim nie oddalą się poza zasięg mego słuchu - to przyjemny układ i bardzo modny; musisz spróbować.Bez wątpienia jakiś nowy taniec dworski.Ten stary kończy się wreszcie i rzucam się ku Caitlin tylko po to, by zostać zatrzymaną przez trupę rozhasanych akrobatów, którzy wpadają właśnie na salę.- Bawicie się? - krzyczą fikając koziołki i wirując przede mną, a tłum śmieje się i gromadzi, by na nich popatrzeć.- Radujcie się, tańczcie! - Usiłuję ich ominąć, ale nadziewam się na pstro odzianego błazna żonglującego cynowymi pucharami.- Hej, rozweselimy was, na zaproszenie szczodrego lorda podbijemy was, zdobędziemy.Odciągniecie naszą uwagę, myślę - ale od czego? Udaje mi się okrążyć żonglera, ale nigdzie nie dostrzegam ani Caitlin, ani Randolpha.Gregory też gdzieś zniknął.Jednak Alison rzuca się w oczy aż za bardzo.- Gdzie oni są? Co z nimi zrobiłaś?Staje przede mną z dłońmi zaciśniętymi na delikatnym jedwabiu swej sukni.- Odwróciłam się tylko na chwilę od Randolpha, żeby odpowiedzieć na zapytanie sługi, a kiedy znowu spojrzałam, jego już nie było.- Milady, ja stałam na uboczu.Bez wątpienia widziałaś mnie, pani.Mam szczere chęci zastosować się do twojego życzenia i wyjść, i to zamieszanie nie podoba mi się tak samo, jak tobie.- Znam cię - syczy przyciszonym głosem dygocząc.- Wiem kim jesteś.Mówiłam Randolphowi, ale on mi nie wierzy, a Gregory’ego rozpad zwyczajnie bawi.Zdemaskowałabym cię w tej sali i rozesłała miejskich obwoływaczy, żeby rozgłosili prawdę o tobie, tylko że wtedy rozniosłoby się wśród przyzwoitych chrześcijan, że mój dobry lord zadawał się z taką kreaturą.I runąłby wtedy twój dom, a bogactwa zostały splądrowane, myślę; tak, biedota tylko czeka na takie preteksty.Dobrze wiesz, czemu zachowujesz milczenie, Alison.W ten sposób kupujesz sobie bezpieczeństwo.Ale nie śmiem powiedzieć głośno tego, o czym ona i tak wie.- Jestem taką samą kobietą, jak ty, milady, i mnie też niepokoi zniknięcie Randolpha i dziewczyny.- Bzdura.Oboje są czarującymi, świetnie tańczącymi młodymi ludźmi.- Pojawił się znowu Gregory; jest uprzejmy i wytworny, sprawia wrażenie bardziej zrelaksowanego niż przez cały wieczór i coraz mniej mu ufam.Alison, sądząc z jej miny, również.- A gdzież to ukryłeś dwa nasze wzory doskonałości, mój panie?- Ja? Nigdzie ich nie ukryłem.Bez wątpienia wymknęli się stąd i znaleźli sobie jakiś ustronny kącik.Młodzi robią takie rzeczy.Alison, moja słodyczy, wyglądasz na zmęczoną.- Starzy również, kiedy nadarzy im się po temu okazja.Nie, nie mam zamiaru wycofać się ku twej wygodzie i pozostawić cię sam na sam z tą kreaturą.O wiele bardziej cenię sobie twoją duszę.- Szkoda że nie ciało - mówi Gregory unosząc brew
[ Pobierz całość w formacie PDF ]