Podstrony
- Strona startowa
- Brzezinska Anna, Wiœniewski Grzegorz Wielka Wojna 01 Za króla, Ojczyznę i garœć złota
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Feist Raymond E Mistrz magii
- Aronson Elliot Psychologia spoleczna Serce i umysl
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa 01 ÂŚcieżki kłamstwa
- Zbieg okolicznosci (2)
- alle (5)
- Lewis Susan Skradzione marzenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I nie-jeden z tych, co z krańców ziemi przybywali do tego sławnego i dla wszys-tkich ludzi świętego miejsca, ponosił śmierć, zanim poszły pod nóż zwierzętaofiarne, plamiąc krwią własną ołtarz otaczany czcią przez Greków i barba-rzyńców.Trupy tubylców i obcych przybyszów, kapłanów i świeckich leżałypospołu w stosach, a krew wyciekająca z ciał różnych ludzi, poległych nadziedzińcach Bożych, zbierała się w kałuże.Czyż10 z tak wielkim nieszczę-ściem można porównać to, co wycierpiałoś, o najszczęśliwsze ze wszystkichmiast, od Rzymian, którzy wkroczyli w twoje mury, aby oczyścić cię ogniem11od skalania krwią bratnią? Nie byłoś już miejscem Bożym ani nie mogłośtrwać dłużej, stając się polem śmierci swych dzieci, a z Przybytku czyniąccmentarzysko ofiar bratobójczej wojny.Wszelako mogłobyś jeszcze oczeki-wać lepszego losu, jeżelibyś kiedyś zechciało przebłagać tego Boga, któryskazał cię na zagładę.Ale prawo historii każe zamilknąć własnym uczuciom,gdyż nie tu miejsce na wylewanie osobistych żalów, lecz na opowiadanie zda-rzeń12.Przechodzę tedy do opisu dalszych losów powstania.4.Kiedy spiskujący przeciwko miastu wrogowie rozbili się na trzy obo-zy, zwolennicy Eleazara, którzy mieli pieczę na pierwocinach płodów, w pi-jackim szale obrócili się przeciwko ludziom Jana; ci zaś ze swoim wodzemograbiali mieszkańców i oręż swój skierowali na Szymona.Tamten także,walcząc z wrogimi sobie powstańcami, uważał miasto za spichrz żywności.Ilekroć wzięto go w dwa ognie, Jan ustawiał swoich ludzi w przeciwne strony:napastników podchodzących z miasta odpierał pociskami z krużganków,a miotających oszczepy od świątyni przy pomocy machin.Jeśli niekiedy miałchwilę wytchnienia od ataków z góry — nieraz tamtych pijaństwo i zmęczeniezmuszało do bezczynności — z tym większą zuchwałością i znaczniejszymizastępami czynił wypady na ludzi Szymona.Do jakiejkolwiek zapuścił sięczęści miasta, od razu podpalał domy zapełnione zbożem i wszelakiego rodza-ju zapasami, a po jego odejściu z kolei napadał Szymon i czynił to samo.Wy-dawało się, jakby umyślnie działali na korzyść Rzymian i niszczyli zapasy,które miasto zgromadziło na czas oblężenia, podcinając ścięgna jego siły13.Skutek zaś był taki, że wokół świątyni wszystko obrócono w zgliszcza, mia-sto, które stało się teatrem bratobójczej wojny, zamieniono w pustynię i z dy-mem puszczono bez mała cały zapas zboża, którego starczyłoby na wiele latoblężenia.Gród ten wzięto ostatecznie głodem, czego najmniej można by byłooczekiwać, gdyby sami przedtem nie utorowali ku temu drogi.5.I tak z winy spiskujących wrogów i ich zgrai miasto ze wszystkichstron ogarnął płomień wojny, a lud, znajdujący się pośrodku, rozszarpywanojakby jedno ogromne ciało.Starcy i kobiety pogrążeni w ostatecznej rozpaczy[w obliczu tych nieszczęść domowych14] modlili się o nadejście Rzymiani z utęsknieniem oczekiwali wojny z zewnętrznym wrogiem, aby ich wyzwoli-ła od wewnętrznych utrapień.Głębokie przygnębienie i strach ogarnęły sercauczciwych mieszkańców: ani bowiem nie było sposobności, by coś uradzićw celu zmiany tego położenia, ani nadziei na dobrowolne pojednanie się czyna ucieczkę, gdyby takim sposobem chciano się ratować.Wszędzie czuwałobaczne oko i choć przywódcy band we wszystkim innym się zwalczali, to jakowspólnego wroga karali śmiercią każdego, kto zdradził się jako zwolennik po-koju z Rzymianami albo podejrzany był o chęć ucieczki.I tylko w tym jed-nym byli z sobą całkowicie zgodni — mordowaniu ludzi, którzy zasługiwali,by ich oszczędzić.Dniem i nocą rozbrzmiewała nie milknąca wrzawa walczą-cych, a jeszcze bardziej przerażające były pełne trwogi lamenty pogrążonychw żałobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]