Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Mangold Tom, John Penycate Wi podziemna wojna
- Silva Daniel Ostatni szpieg Hitlera
- Henryk Sienkiewicz potop
- Daw
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dudi.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jan rozejrzała się ostatni raz i szyderczo wykrzywiła usta, widząc nowe drzwi.Jej chłopak zmiażdżył Chapa wzrokiem, jakby mimo wszystko miał ochotęskręcić mu kark, ale zrobił to dość ostrożnie, w drodze do drzwi.Wyszli, niczegonie tłukąc ani nie łamiąc i poczłapali ciężko chodnikiem, każde z pudłem podpachą.Chap obserwował ich chwilę, a potem zaczął przygotowywać się do kolejnegowyzwania: do lunchu.197Poprzedniego wieczoru zjedli kolację dwie ulice od %7łółwia Morskiego, w no-wej, straszliwie zatłoczonej restauracji serwującej owoce morza.Zważywszy nawielkość porcji, ceny były doprawdy zabójcze i właśnie dlatego Trevor, najmłod-szy stażem milioner w Jacksonville, nalegał, żeby tam pójść.Oczywiście on sta-wiał, szastał pieniędzmi na lewo i prawo.Urżnął się pierwszym kieliszkiem mar-tini, więc nie pamiętał, co jadł.Wes i Chap wyjaśnili, że klient nie pozwala impić.Sączyli wodę mineralną i napełniali mu kieliszek. Na waszym miejscu znalazłbym sobie innego klienta odrzekł ze śmie-chem Trevor, podziwiając swoje poczucie humoru. Chyba będę musiał pić za nas trzech rzucił w połowie kolacji i dotrzymałsłowa.Poili go, żeby sprawdzić, ile jest w stanie znieść, i z ulgą stwierdzili, że należydo bardzo spokojnych pijaczków.Z każdym kieliszkiem robił się coraz cichszy,coraz głębiej zapadał się w fotel, a długo po deserze dał kelnerowi trzysta dolarównapiwku.Pomogli mu wsiąść do samochodu i odwiezli go do domu.Zasnął ze swoją nową walizeczką.Leżał na łóżku w butach, w rozwiązanejmuszce, w zmiętoszonych spodniach i białej koszuli, głośno chrapiąc i kurczowotuląc do piersi skarb.Wes zgasił światło.Faks przyszedł tuż przed piątą.Pieniądze zostały przelane.Klockner kazał imgo spić, sprawdzić, ile wytrzyma, a rano zabrać się do pracy.Wrócili o wpół do ósmej.Otworzyli drzwi własnym kluczem i znalezli goprawie w takiej samej pozycji, w jakiej go zostawili.Zdjął jeden but i leżał naboku, ale wciąż niczym futbolista piłkę obiema rękami przyciskał do piersiwalizeczkę. Pobudka! krzyknął Chap. Wstawaj! Wes zapalił światło i robiącjak najwięcej hałasu, podniósł żaluzje.Trzeba przyznać, że Trevor sprawił siębardzo szybko; wstał, popędził do łazienki, wziął prysznic i dwadzieścia minutpózniej wrócił do pokoju w nowej muszce, w idealnie wyprasowanych spodniachi marynarce.Oczy miał trochę zapuchnięte, lecz po jego uśmiechniętej twarzywidać było, że jest gotów zacząć nowy dzień.Pomogło mu w tym milion dolarów.Ba! Nigdy dotąd nie zwalczył tak szybkokaca.W Beach Java zjedli po słodkiej bułeczce, wypili po filiżance mocnej kawy,potem pojechali do kancelarii i z wigorem przystąpili do pracy.Chap okopał sięw sekretariacie, Wes zaciągnął Trevora do gabinetu.Kilka kawałków układanki dopasowało się już podczas kolacji.Agenci pozna-li w końcu nazwiska członków Bractwa i wyrażając zdziwienie, dali prawdziwypopis aktorskiego kunsztu. Trzech sędziów? powtórzyli chórkiem, udając, że są niebywale zasko-czeni.Trevor uśmiechnął się z dumą, jakby to on był głównym architektem tego198mistrzowskiego planu.Chciał im wmówić, że dzięki swej inteligencji i sprytowizdołał nakłonić trzech byłych sędziów do korespondencyjnego szantażowania sa-motnych homoseksualistów, tak żeby on, mecenas Trevor Carson, mógł zgarnąćjedną trzecią haraczu za milczenie.Do diaska, czyż to nie genialne?!W układance wciąż było wiele pustych miejsc, dlatego Wes postanowił mę-czyć Trevora dopóty, dopóki wszystkiego nie wyzna. Porozmawiajmy o tym facecie z Bakers w Iowie rzucił. Quince Gar-be.Wynajmował skrytkę na nie istniejącą organizację.Jak się dowiedziałeś, ktoto jest? Aatwizna odparł z jeszcze większą dumą Trevor.Był nie tylko geniu-szem, ale i bogaczem.Poprzedniego ranka obudził się z potwornym bólem głowyi przeleżał w łóżku pół godziny, martwiąc się przegranymi zakładami, podupada-jącą kancelarią i tym, że coraz bardziej uzależnia się od Braci oraz ich machlojek.Dwadzieścia cztery godziny pózniej obudził się z jeszcze gorszym bólem głowy,lecz tym razem miał pod ręką znakomite lekarstwo: milion dolców.Z euforycznego podniecenia kręciło mu się w głowie chciał jak najszybciejskończyć tę sprawę i żyć pełnią życia. Zadzwoniłem do Des Moines i wynająłem prywatnego detektywa cią-gnął, sącząc kawę z nogami na biurku, gdzie było ich miejsce. Wysłałem muczek na tysiąc dolarów.Pojechał do Bakers i siedział tam dwa dni.Byliście w Ba-kers? Tak. Bałem się, że sam będę musiał tam pojechać.W tym interesie najwięk-sze pieniądze można zbić na facetach, którzy mają pozycję i szmal.Tacy zapłacąza milczenie każdą cenę.Ale do rzeczy.Detektyw nawiązał kontakt z urzędniczkąpocztową, która potrzebowała pieniędzy.Samotna matka, czereda dzieci, stary sa-mochód, ciasne mieszkanie chwytasz, w czym rzecz? Zadzwonił do niej wie-czorem i zaproponował pięć stów gotówką w zamian za nazwisko faceta, którywynajmuje skrytkę pocztową siedemset osiemdziesiąt osiem.Nazajutrz rano za-telefonował do niej na pocztę i podczas przerwy na lunch spotkali się na parkin-gu.Dała mu karteczkę z nazwiskiem, a on jej kopertę z pięcioma studolarowymibanknotami.Nie spytała go nawet, kim ten Garbe jest. Zawsze tak robicie? Z Garbe em wypaliło.Z Curtisem Catesem, tym z Dallas, było trochę trud-niej.Detektyw nie mógł znalezć dojścia do żadnej urzędniczki, więc musiał ob-serwować pocztę.Sterczał na ulicy trzy dni, zażądał za to tysiąc osiemset dolarów,ale w końcu go przyuważył i zanotował numer rejestracyjny jego wozu. Kto będzie następny? Najprawdopodobniej ten gość z Upper Darby w Pensylwanii, Brant White.Nie znamy jego prawdziwego nazwiska, ale wygląda na to, że facet jest dziany. Czytałeś te listy?199 Nigdy, ani jednego.Nie wiem, co do siebie pisali ani co piszą; nie chcęwiedzieć.Kiedy już wezmą kogoś na celownik, każą mi zdobyć jego prawdziwenazwisko.Oczywiście, jeśli używa fałszywego, jak choćby wasz Konyers.Niemacie pojęcia, ilu z nich posługuje się prawdziwym.To po prostu niewiarygodne. A kiedy już wysyłają list z żądaniem pieniędzy, powiadamiają cię o tym? O tak, naturalnie.Muszę zatelefonować do banku na Bahamach i uprzedzić,że przekaz jest w drodze.Kiedy pieniądze wpływają na konto, dyrektor bankunatychmiast do mnie dzwoni. Opowiedz mi o tym facecie z Upper Darby. Wes robił szczegółowe no-tatki, jakby się bał, że coś mu umknie, choć każde słowo Trevora było nagrywaneprzez cztery niezależnie działające magnetofony w domku po drugiej stronie uli-cy. Wiem tylko tyle, że chcą go zrobić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]