Podstrony
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
- Rowling J K Harry Potter i Komnata Tajemnic
- J. K. Rowling 3 Harry Potter i więzień Azkabanu
- Coelho Paulo Na brzegu rzeki Piedry usiadlam (4)
- Mennica Mateusz M. Lemberg
- (38) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Przemytnicy
- Demony czasu pokoju
- Stephen King Marzenia i Koszmary 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pułkownik nie zdobył się na najmniejszy wysiłek, by zatrzeć za sobą ślady.W aptece oddalonej o kilkadziesiąt metrów od jego domu znaleziono sfałszowaną receptę na jego nazwisko.Recepta była na dużą ilość strychniny, substancji, którą znaleziono potem w pojemnikach na mleko.Grafolog jest przekonany, że McCulloch sam wypisał receptę.Doktor przypomina sobie, że pułkownik pod pozorem jakiegoś dochodzenia odwiedził jego gabinet kilka miesięcy temu.- Kiedy to mógł schować do kieszeni kilka blankietów recept?- Właśnie.Ale mając dowody, by oskarżyć McCullocha, nie znamy nadal jego motywów.Cały czas wracam do badań prowadzonych w laboratorium.Jestem pewien, że istnieje jakiś związek pomiędzy złotem, zniknięciem pułkownika i morderstwem.Czy został pan już poinformowany o tym, co robi się w laboratorium?- Nie.Ale zgodnie z twoją sugestią, złożyłem już odpowiedni wniosek.Otrzymałem odpowiedź i dla dobra śledztwa uzyskałem dostęp do tajnych informacji dotyczących, jak oni to nazywają, projektu Gnomen.Możesz więc powiedzieć mi, co oni robią i jaki ma to związek ze sprawą.- Czy zechciałby mi pan pokazać upoważnienie?Admirał wyjął fajkę z ust i wyprostował się z oburzeniem.Był tym zaskoczony, a może tylko udawał.- Jestem twoim zwierzchnikiem, mój chłopcze.Powinno ci wystarczyć moje słowo.- Przykro mi, admirale - powiedział nieugiętym tonem Troy.- W takim razie skontaktuję się z generałem Stringhamem.- Nie ma potrzeby, mam tutaj to upoważnienie.Wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki kopertę i podał ją nad stołem.Troy otworzył ją z uczuciem, że przed chwilą zdał egzamin, nie wiedząc, że w ogóle do niego przystępował.Przeczytał, sprawdził podpis i oddał kopertę admirałowi.- Czy w tym pokoju możemy spokojnie rozmawiać?- Sprawdzany jest dwa razy dziennie, więc powinien być bezpieczny.- W porządku.Naukowcy w laboratorium skonstruowali wehikuł czasu.- Byłoby lepiej, gdybyś poważniej potraktował tę sprawę! - ryknął admirał.- Nigdy jeszcze nie byłem bardziej poważny.Ciągle jest udoskonalana, ale widziałem ją.Widziałem nawet, jak działa.Do czego pułkownik chciał wykorzystać tę maszynę? Harper mógł być w to wplątany, wiedział przecież wszystko na temat wynalazku.Mógł zostać zabity dlatego, że za dużo wiedział o planach pułkownika, być może nawet o tych związanych ze złotem.- Zakładając, że maszyna działa, a przyjmuję to bez zastanowienia się nad przerażającymi możliwościami wynikającymi z tego faktu, przychodzi mi do głowy doskonały pomysł.Można wysłać złoto w przeszłość do siebie samego.W ten sposób można zbić fortunę.Wysłać to trzydzieści lat wstecz.Ha!!! - Admirał wyjął kalkulator i szybkimi ruchami wcisnął kilka przycisków.- Oto wynik, Troy.Po trzydziestu latach dziesięć tysięcy zamieniłoby się, o Boże, w ponad sto siedemdziesiąt tysięcy dolarów! A przecież złoto pułkownika jest warte o wiele więcej.To chyba wystarczający powód.- Tak, ale rzecz w tym, że maszyna nie działa wstecz.Wysyła rzeczy jedynie w przyszłość.- Cóż, zapomnijmy wiec o tym! - Admirał szybkim ruchem wyłączył kalkulator i schował z powrotem do kieszeni.- Co jeszcze wiesz?- Kilka rzeczy.Kapral Mendez nie ma z tym nic wspólnego.Zdenerwował mnie, gdy go przesłuchiwałem, ponieważ McCulloch odpowiednio go nastawił, cytuję: Ten czarnuch szuka guza.Natomiast pilne dochodzenie w sprawie pułkownika, które kazałem wszcząć, zaowocowało stertą raportów, - Dotknął palcem grubej teczki.- To tylko streszczenie wszystkich materiałów.Pozwoli pan, że skoncentruję się na kilku najistotniejszych kwestiach.Po pierwsze, McCulloch kłamał na swój temat, od kiedy wstąpił do wojska.Próbował dostać się do Akademii, ale go nie przyjęli z powodu zbyt słabych wyników w szkole średniej.Starał się więc wszystko nadrobić szybkimi awansami.Każdy, kto z nim rozmawiał, znał jego przeszłość.Opowiadał każdemu, kto chciał słuchać.Stary ród, który zaczął podupadać od czasów secesyjnej wojny, którą on nazywał zawsze wojną domową.Wciąż jednak ma historyczne nazwisko i jest powiązany z wielkimi rodzinami Południa.Jednym z jego znakomitszych przodków jest generał Konfederacji, Ben McCulloch.To doprawdy wspaniała historia.- Rzeczywiście.O co więc chodzi?- Wszystko jest zmyślone.Rodzina pułkownika to biedacy.Darmozjady o bliżej nie określonym źródle dochodu.Nie utrzymuje z nimi żadnych kontaktów, odkąd opuścił dom.- No i co z tego? Chłopak ze slumsów robi karierę.Typowa amerykańska historia.- Nie całkiem.McCulloch bardzo starał się ukryć przed każdym swoje pochodzenie i krewnych.Raz tylko, jak wynika z naszych ustaleń, jeden z nich odnalazł go i odwiedził.To był bliski kuzyn pułkownika, który przyjechał do niego do Fort Dix.McCulloch tak go sprał, że chłopak przez trzy tygodnie nie opuszczał szpitalnego łóżka.Na początku mówiło się o procesie, ale kuzyn wycofał oskarżenie.Krążyła plotka, że jakaś duża suma pieniędzy zmieniła właściciela.- Coraz mniej lubię tego twojego pułkownika.Co jeszcze?- Ostatnio odkrył w sobie zainteresowania, które nie pasują do jego przeszłości.Proszę nie zapominać, że nigdy nie czytał ani nie kupował książek, nie chodził do kina i nawet nie oglądał telewizji.Nagle wszystko się zmieniło.Zaczął kupować książki, chodzić do bibliotek i muzeów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]