Podstrony
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- Harry Harrison Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Harrison Harry Zlote lata Stalowego Szczura
- Harrison Harry Wojna z robotami (SCAN dal 1139
- Harry Harrison Stalowy Szczur idzie do wojska
- Harrison Harry Stalowy Szczur idzie do wojska
- Harry Harrison Zlote lata Stalowego Szczura (S
- West Morris Arcydzielo
- LeCron M. Leslie Autohipnoza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- tata i inni będą wolni lada mo-ment.- Taa, spodziewam się, że będą - przyznał Harry.- Ale teraz przynajmniej wszyscy wiedzą,co z nich za dranie.Ręka Malfoya skoczyła w stronę różdżki, ale Harry był zbyt szybki.Wyciągnął własnąróżdżkę, zanim palce Malfoya zdołały sięgnąć do kieszeni szaty.- Potter!Głos zabrzmiał w całej sali wejściowej.Na schodach prowadzących do jego gabinetu poja-wił się Snape, a na jego widok Harry poczuł ogromną falę nienawiści, nie do porównaniaz czymkolwiek, co czuł do Malfoya.Czego by Dumbledore nie mówił, nigdy nie wybaczySnape'owi.nigdy.- Co robisz, Potter? - zapytał Snape, zimno jak zazwyczaj, zbliżając się do całej czwórki.- Próbuję zdecydować, jakim zaklęciem potraktować Malfoya, sir - odparł Harry jadowicie.Snape wytrzeszczył na niego oczy.- Schowaj tę różdżkę natychmiast - powiedział krótko.- Dziesięc punktów Gryff.Snape rzucił okiem w stronę olbrzymich klepsydr na ścianie i uśmiechnąl się złośliwie.887Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 38 Zaczyna się druga wojna- Ach, widzę, że Gryffindorowi nie zostały już żadne punkty do odjęcia.W takim razie, Po-tter, będziemy musieli po prostu.- Dodać trochę?Profesor McGonagall wspięła się do zamku po kamiennych schodach.W jednej ręce niosłakraciastą torbę, a drugą ciężko opierała się na lasce, ale poza tym wyglądała całkiem do-brze.- Profesor Mc Gonagall - Snape pospieszył w jej kierunku.- jak widzę, wyszła pani ześw.Munga!- Tak, profesorze Snape - odparła profesor McGonagall, zrzucając płaszcz z ramion.- je-stem jak nowa.Wy dwaj, Crabbe, Goyle.Przywołała ich władczym gestem, a oni podeszli, szurając wielkimi stopami i wyglądającniepewnie.- Proszę - profesor McGonagall wepchnęła Crabbe'owi swoją torbę, a Goyle'owi płaszcz.- Zanieście to do mojego gabinetu.Odwrócili się i polezli po marmurowych schodach.- No dobrze - odezwała się profesor McGonagall, przyglądając się klepsydrom na ścianie.- Cóż, sądzę, że Potter i jego przyjaciele powinni dostać po pięćdziesiąt punktów każdy zaostrzeżenie wszystkich o powrocie Sami-Wiecie-Kogo! Co pan na to, profesorze Snape?- Proszę? - szczeknął Snape, chociaż Harry wiedział, że usłyszał doskonale.- Och.świet-nie.sądzę.- No więc po pięćdziesiąt za Pottera, dwójkę Weasleyów, Longbottoma i pannę Granger- oznajmiła profesor McGonagall, a gdy mówiła, deszcz rubinów sypnął się do dolnej częściklepsydry Gryffindoru.- Och, i pięćdziesiąt za pannę Lovegood, jak sądzę - dodała, a pewnaliczba szafirów spadła do klepsydry Ravenclawu.- A teraz, jak mi się zdaje, chciał pan ode-brać dziesięć punktów Potterowi, profesorze Snape, więc proszę.- kilka rubinów wróciłodo górnej części, mimo to zostawiając na dole słuszną porcję.- Cóż, Potter, Malfoy, sądzę,888Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 38 Zaczyna się druga wojnaże w taki piękny dzien jak dziś powinniście być na dworze - ciągnęła profesor McGonagalldziarsko.Harry'emu nie trzeba było dwa razy powtarzać - wcisnął różdżkę z powrotem w fałdy szatyi pomaszerował prosto ku wyjściowym drzwiom, nie rzucając ani spojrzenia na Snape'ai Malfoya.Gorące słońce przeszyło go promieniami, gdy szedł przez trawniki w stronę domku Ha-grida.Uczniowie, którzy leżeli na trawie opalając się, rozmawiając, czytając Proroka Co-dziennego i jedząc słodycze, przyglądali mu się, gdy przechodził.Niektórzy wołali do niego,inni machali, najwyrazniej chcąc pokazać, że podobnie jak Prorok zdecydowali, że jestw jakiś sposób bohaterem.Harry nie odezwał się do nikogo.Nie miał pojęcia, jak wiele wie-dzą oni o tym, co wydarzyło się trzy dni temu, ale jak dotąd unikał wypytywania i wolała,żeby tak zostało.Z początku, gdy zapukał do drzwi domku Hagrida, pomyślał, że ten musiał wyjść, ale wtedyzza roku wypadł Kieł i niemal zwalił go z nóg, okazując radość z jego pojawienia się.Ha-grid, jak się okazało, zbierał w przydomowym ogrodzie skaczącą fasolę.- W porząsiu, Harry - uśmiechnął się szeroko, gdy Harry podszedł do ogrodzenia.- Wejdz,wejdz, strzelimy po kubku soku z mlecza.- Jak leci? - zapytał Hagrid, gdy już usiedli przy drewnianym stole, każdy z kubkiem zmro-żonego soku.- Wszystko.eee.w porząsiu, co?Harry z wyrazu twarzy Hagrida wiedział, że nie ma on na myśli fizycznego stanu zdrowia.- Nic mi nie jest - odparł szybko, bo nie mógłby znieść rozmowy o tym, co - jak wiedział- chodziło po głowie Hagridowi.- No, to gdzie byłeś?- Ukrywałem się w górach - odpowiedział Hagrid.- W grocie, jak Syriusz, kiedy.- Hagridurwał, chrząkając głośno, spojrzał na Harry'ego i pociągnął solidny łyk soku.- No i.wróci-łem - dokończył niepewnie.889Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 38 Zaczyna się druga wojna- Wyglądasz.wyglądasz lepiej - odezwał się Harry, który był zdecydowany odejść w roz-mowie od Syriusza.- %7łe co? - spytał Hagrid, unosząc potężną rękę i dotykając twarzy.- A.a tak.No, Grawpyteraz się zachowuje o wiele lepiej, o wiele.Wydawał się zadowolony, kiedy przyszłem,prawdę mówiąc.To jest dobry chłopak, serio.Już żem myślał, żeby mu znalezć jakąśdziewczynę.Normalnie Harry natychmiast spróbowałby wybić Hagridowy ten pomysł z głowy.Wizjadrugiego olbrzyma, zamieszkującego w Lesie, może nawet dzikszego i bardziej gwałtow-nego niż Grawp, była zdecydowanie przerażająca, ale Harry jakoś nie mógł zebrać energiipotrzebnej do sporu.Poczuł ochotę, żeby znowu znalezć się w samotności i zdecydowanyprzyspieszyć swoje wyjście, przełknął kilka potężnych łyków swojego soku, opróżniając ku-bek do połowy.- Tera wszyscy już wiedzom, że mówiłeś prawdę, Harry - łagodnie i nieoczekiwanie odezwałsię Hagrid.Uważnie przyglądał się Harry'emu.- Bedzie lepiej, nie?Harry wzruszył ramionami.- Słuchaj.- Hagrid pochylił się ku niemu poprzez stół - znałem Syriusza dłużej niż ty.Zginął we walce i to był sposób, w jaki lubiałby odejść.- On w ogóle nie chciał odejść! - warknął Harry ze złością.Hagrid pochylił swoją wielką rozczochraną głowę.- Nie, nie myślem, żeby chciał.- powiedział cicho.- Ale serio, Harry.on nie był taki, żebysiedział w domu i pozwalał innym ludziom za siebie walczyć.Nie mógłby ze sobą żyć, gdybynie poszedł pomóc.Harry zerwał się.- Muszę iść i odwiedzić Rona i Hermionę w skrzydle szpitalnym - powiedział mechanicznie.- Och.- Hagrid wyglądał na raczej zmartwionego.- Och, to w porząsiu, Harry.Uważaj nasiebie i wpadaj, jak będziesz miał chwilkę.890Wydawnictwo RafCompHarry Potter i Zakon Feniksa Rozdział 38 Zaczyna się druga wojna- Taaa, dobrze.Harry popędził do drzwi tak szybko, jak mógł i otworzył je.Był już z powrotem na słońcu,nim Hagrid skończył się z nim żegnać, i szedł trawnikiem.I znowu ludzie wołali do niego,gdy przechodził
[ Pobierz całość w formacie PDF ]